Łączna liczba wyświetleń

środa, 19 marca 2014

"Niekończące się życie"

Część - 15

Nie biegł za nami ale dość długo wykrzykiwać jego imię. Zacząłem skręcać a jakiś uliczki, w końcu ze zmęczenia zatrzymałem się w jednej z nich gdzie nikogo nie było. Odwróciłem się do Takeru i zobaczyłem jego przerażoną minę. Nie myśląc nic więcej po prostu szybko podszedłem do niego i przytuliłem go najmocniej jak umiałem.
- Takeru jest okej! Uciekliśmy mu nic już się nie dzieje! Możesz być spokojny.. Nic się nie stało..
Takeru wyprostował się i odpowiedział z uśmiechem:
- Masz racje! Dziękuje, że mnie stamtąd zabrałeś! 
Po czym odwzajemnił mój uścisk i dodał:
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
Trzymaliśmy się swoich objęć jeszcze przez chwilę.
- Idziemy do domu? - Zapytałam cicho.
- Tak chodźmy już, czeka nas jeszcze praca. - odpowiedział spokojnie.
Wolnym krokiem doszliśmy do domu zjedliśmy małą kolacje i wyruszyliśmy do pracy. Przez całą drogę Takeru milczał a ja nie wiedziałem jak zapełnić tą cisze. W pracy zaś było dość normalnie, mieliśmy tylko bardzo dużo zajęć przez co nie byłem w stanie spokojnie z nim porozmawiać. Przez cały czas zamartwiałem się na zapas. W takich chwilach jestem mu najbardziej potrzebny a nie mogę zamienić z nim paru słów, to bolało mnie najbardziej. Gdy w końcu skończyliśmy pracę powoli udaliśmy się do domu.
- Takeru..?
- Tak?
- .. Może zrobimy coś pysznego na kolacje? - wydusiłem z siebie po dłuższym namyśle.
- Możemy.. tylko nie mamy już dużo rzeczy w lodówce.
- To chodź wstąpimy jeszcze do sklepu - dodałem z uśmiechem na twarzy.
- Okej, a co byś pysznego chciał zjeść? - dodał zmieniając swój wyraz twarzy z zamyślonego na wesoły.
- Hmm.. może ty coś wymyślisz..? 
- Myślę, że w drodze do sklepu wymyślę coś dobrego.
Po tej rozmowie dziwny wyraz twarzy Takeru zniknął a on sam rozmawiał ze mną tak jak zazwyczaj. W pierwszym momencie bardzo się ucieszyłem ale po dłuższym zastanowieniu bałem się że może to być tylko kłamstwo, że uśmiech na twarzy mógł by być maską którą założył, bym nie musiał się martwić. Doszliśmy do sklepu, a ja nie mogąc wytrzymać złapałem Takeru za rękę i zatrzymaliśmy się przed wejściem do sklepu.
- Takeru czego mnie okłamujesz..?! Dlaczego uśmiechasz się do mnie fałszywie? Nie chce takiego uśmiechu! Nie chce być przez Ciebie okłamywanym! - Spuściłem głowę w dół i powoli puszczałem rękę Takeru. - Mieliśmy być wobec siebie szczerzy.. Ja naprawdę nie rozumiem czemu boisz się mi powiedzieć wszystkiego..
Takeru przysunął się bliżej, powoli przytulił mnie i ściskał coraz mocniej.
- Ja.. przepraszam.. przepraszam! Masz racje boje się mówić ci to wszystko.. boje się bo nie chcę byś zamartwiał się tak jak ja. Nie chcę byś czuł się tak jak ja w tej chwili. - Odsunął się trochę spojrzał na moją złą minę i mówił dalej - Wychodzi, że jestem aż za bardzo nadopiekuńczy. - dodał śmiejąc się i drapiąc z tyłu głowy.
- Taak..
- Naprawdę przepraszam, nie bądź już zły, proszę..
- Nie będę, ale masz mi powiedzieć dlaczego byłeś taki dziwny.
- Po prostu boje się konsekwencji dzisiejszego spotkania z ojcem. Widział nas razem a co za tym stoi wie, że pewnie mieszkam z tobą. Zapewne widział też jak się całowaliśmy przez co jeszcze bardziej martwię się o Ciebie, sam już nie wiem co mam robić. Najchętniej schował bym Cię gdzieś głęboko i zamknął by nie stała Ci się żadna krzywda, lecz niestety nie jest to niemożliwe. - Złapał mnie za rękę i uśmiechnął się. - Chodź mieliśmy zrobić zakupy.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć ale byłem szczęśliwy i nie potrafiłem dłużej trzymać tego złego wyrazu który wcześniej gościł moją twarz. Zrobiliśmy małe zakupy a Takeru doszedł do wniosku, że zrobi pyszne spagetti. W drodze do domu baliśmy się spotkać ojca Takeru, ale na szczęście nie trafiliśmy na niego. Weszliśmy do domu zrobiliśmy zaplanowane spagetti i rozmawiając jak zawsze zjedliśmy je ze smakiem. Po kolacji postanowiliśmy obejrzeć jakiś film, zabraliśmy na kanapę ciepły koc, usiedliśmy blisko siebie i włączyliśmy jakąś komedie. Oboje nie byliśmy miłośnikami horrorów i romansów na ekranie, więc wybraliśmy coś odstającego od tych dwóch rodzajów filmów. Byłem zmęczony tym całym dniem, więc szybko zasnąłem opierając się o ramię Takeru. Czułem tyko jak jego dłoń cały czas ocierała się o moją rozgrzewając ją przy tym, robił to pewnie przez to, że miałem strasznie zmarźnięte dłonie. Rano obudziłem się z głową na poduszce, od razu zacząłem szukać dookoła Takeru. Nigdzie go nie było więc szybko wstałem i otarłem oczy dłońmi. Miałem świetny humor i całkiem zapomniałem o wczorajszym wydarzeniu. Złożyłem koc w kostkę i poszedłem poszukać Takeru, zbliżając się do kuchni ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Szybko cofnąłem się i je otworzyłem, na dworze było strasznie jasno więc przetarłem oczy jeszcze raz by wyraźniej zobaczyć kto stoi za drzwiami. Przed sobą zobaczyłem ojca Takeru, zatkało mnie, nie wiedziałem co myśleć, a co dopiero zrobić.
- Czy mogę porozmawiać z Takeru?
- Przepraszam, Takeru tu nie ma!
Jak najszybciej chciałem zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, lecz on podłożył nogę między drzwiami blokując mi zamknięcie.
- Wiem, że on tu jest. Możesz go zawołać?
- Nie! - Dalej próbowałem zamknąć drzwi popychając jego nogę swoją.
- Takeru wychodź! Wiem, że tu jesteś!
Siłowałem się z nim jeszcze przez jakiś czas, w końcu usłyszałem jak Takeru zbiega po schodach. Odwróciłem się w jego stronę i wykrzyczałem
- Nie podchodź tu!!
- Ren co się dzieje?!
- Takeru to ty?! Wiem, że tam jesteś! - zaczął krzyczeć jeszcze głośniej i napierał na drzwi jeszcze bardziej. 
Takeru nie pytając się o nic więcej, podbiegł do mnie najszybciej jak umiał i gwałtownie otworzył drzwi.
- Czego chcesz?! Jeżeli masz zamiar nękać mnie tak dalej a przez to sprawiać przykrość Takeru, to po prostu powiedz co masz powiedzieć i odejdź! - Takeru był tak wściekły, że bałem się by nie doszło do rękoczynów.
- Ja.. ja chcę Ciebie! Tak naprawdę nie jestem twoim prawdziwym ojcem, byłem tylko jednym z kochanków twojej mamy. Wmówiła Ci, że to ja nim jestem bo nie chciała byś poznał swojego prawdziwego ojca, pewnie miała ważny powód. Lecz o mnie też za wiele nie wiedziała. Gdy spotkałem Cię po raz pierwszy wiedziałem, że wyrośniesz na dojrzałego mężczyznę. Czekałem tyle czasu aż wydoroślejesz i w końcu tak się stało, obserwowałem Cię przez tak długi okres. Chodź ze mną, razem będziemy szczęśliwi, musisz tylko przejść przez drzwi.  
Takeru stał jak głaz, nawet nie drgnął. A ja słysząc jak daje propozycje Takeru do odejścia ode mnie, nie wiedziałem czy mam płakać czy zrobić cokolwiek innego. W tej chwili mogłem go stracić, nigdy nie myślałbym, że miało by się to stać w takich okolicznościach. W przypływie tych wszystkich myśli i emocji popchnąłem Takeru w bok póki jeszcze nic nie powiedział i zatrzasnąłem szybko drzwi zamykając je  na zamek. W tej chwili moje serce biło tak mocno i szybko, że nie potrafiło się choć na chwile uspokoić. Chwilowo oparłem się o drzwi i odetchnąłem z ulgą. Takeru w tym czasie dalej stał jak wryty nie mówiąc nic a nawet się nie poruszając. Szybko podszedłem do niego położyłem dłonie na policzkach i uniosłem jego spuszczoną buzie do góry. 
- Takeru już jest okej - powiedziałem z lekkim uśmiechem,  patrząc na jego przestraszone oczy.
Takeru popatrzył chwile na mnie i gwałtownie objął, wtulając twarz w moje lewe ramię.
- Przepraszam.. to ja miałem Cie przed nim ochronić a wyszło na odwrót..
- Nie martw się tym, czasem i ja muszę zrobić coś dla Ciebie. - Zaśmiałem się lekko i pogłaskałem Takeru po głowie. - Ale wiesz... zamknąłem te drzwi przede wszystkim bo nie chciałem byś z nim poszedł, może to strasznie egoistyczne ale naprawdę bałem się, że to zrobisz. Bałem się ze zostawisz mnie samego.. 
- Nigdy bym Cie nie zostawił! - wykrzyczał puszczając mnie z objęcia. - Nie ma mowy żebym to zrobił! Przecież wiesz jak mocno Cię kocham.
- A jeżeli odszedł byś właśnie z powodu miłości do mnie? Stojąc i słuchając co ten facet gada uświadomiłem sobie ze nawet jeśli mnie kochasz możesz odejść .. Nie chce tego ! Strasznie się tego boje! Obiecasz mi, że nigdy, przenigdy mnie nie opuścisz ? Że będziemy wszystkie problemy rozwiązywać razem zostając u swego boku ? Obiecujesz ?
- Tak!! Obiecuje! I naprawdę cieszę się, że mi to mówisz. - Zbliżył swoją twarz do mojej, popatrzył prosto w oczy z lekkim uśmiechem i widząc jak moja twarz robi się czerwona pocałował w usta.

piątek, 14 marca 2014

"Niekończące się życie"

Część - 14

Zatrzymał się przy wyjściu ze szkoły, odwrócił się do mnie i z poważna miną powiedział:
- Przepraszam, że na ciebie krzyknąłem ale gdybym tego nie zrobił mogło by ci się coś stać. Naprawdę przepraszam!
- Takeru.. nie chodzi o to.. Skąd wiesz, że to akurat ten chłopak napisał list? I co było w nim napisane?
- Widziałem jak się ciągle koło ciebie kręcił i widziałem wczoraj jak chował właśnie ten list do książki. Nie byłem pewny do kogo był ale zapamiętałem dobrze jego wygląd więc jestem w 100% pewien, że był jego. Co do treści listu, przepraszam ale nie powiem ci.. proszę nie bądź na mnie zły.. po prostu nie chce byś znowu miał przez to złe myśli..
- Jesteś strasznie nadopiekuńczy Takeru.. – powiedziałem z naburmuszoną miną.
- hehe naprawdę przepraszam ale jak widzisz już taki jestem. – uśmiechnął się szeroko.
- Takeru! Nie boli cię ręka, może powinniśmy to czymś przemyć.
- Niee to nic takiego, to tylko małe zadrapania. Nic mi nie jest – powiedział radośnie złapał mnie za rękę i wyprowadził ze szkoły – dzisiaj sobie odpuścimy z lekcjami, w końcu było by tam trochę niezręcznie. – dodał z uśmiechem dalej prowadząc mnie za rękę jak małe dziecko które mogło by po drodze się zgubić. 
-Może kupimy coś do jedzenia i pójdziemy do parku. - dodał Takeru.
-Ymm - pokiwałem głową na tak z uśmiechem na twarzy.
Poszliśmy do sklepu kupiliśmy kilka gotowych kanapek i coś do picia. Doszliśmy do parku i usiedliśmy na ławce która była dość blisko głównej bramy. Spokojnie zajadaliśmy drugie śniadanie rozmawiając i śmiejąc się z różnych rzeczy. Było już dość zimno w końcu był już początek zimy, więc gdy tylko zrobiło się nam chłodno postanowiliśmy pójść na zakupy. Udaliśmy się do centrum handlowego, gdzie zobaczyłem uroczą muffiniarnię. Widząc ją moja twarz przybrała minę zachwytu. Była dość duża, znajdowały się tam małe okrągłe stoliki i podobne do nich krzesła. Na ścianach powieszone były małe kolorowe obrazki babeczek, na jednej z największych ścian namalowany był krajobraz jak z bajki, małe króliczki na polanie przyodziane promieniami słońca. Wszystko wyglądało po prostu uroczo, pierwszy raz widziałem taką kawiarnię.
- Ren, może chcesz tam wejść? - powiedział uśmiechając się.
- A nie będzie to dziwnie wyglądało..?
- Czego tak mówisz..? Chodź idziemy, kupimy sobie muffinki.
Złapał mnie za rękę i ciągnął za sobą. Takeru idąc z przodu nie widział uśmiechu który właśnie przyodział moją twarz, byłem zadowolony ale z drugiej strony trochę się wstydziłem.. Siedziały tam same pary.. Lecz jemu to nie przeszkadzało, ciągnął mnie dalej i gdy w końcu weszliśmy i kupiliśmy dwie muffinki, po chwili Takeru spytał:
- Może usiądziemy..?
- Niee..! - Złapałem go szybko za rękę i wyprowadziłem z lokalu. - Chodź pójdziemy się przejść! 
Gdy w miedzy czasie spojrzałem na minę Takeru ciągnącego się za mną, zobaczyłem na jego buzi szeroki uśmiech, lewą rękę położoną na brzuchu i usłyszałem ciche chichotanie. Zatrzymałem się natychmiast i dopiero w tym momencie uświadomiłem sobie, że moja twarz jest cała zarumieniona. Odwróciłem ją lekko w inną stronę i spytałem Takeru:
- Takeru.. z czego się śmiejesz..?
- Niee to nic ważnego.. - odpowiedział dalej chichotając pod nosem.
- Śmiejesz się ze mnie, prawda..? - dodałem z naburmuszoną miną.
- No może trochę.. - dalej uśmiechał się lekko. - Czemu tak szybko wyszedłeś z tej muffiniarni? 
- Tam siedziały same pary..? Było mi tak strasznie niezręcznie.. Po prostu chciałem stamtąd szybo wyjść.. - Powiedziałem z zawstydzoną miną.
Po tym Takeru zaczął chichotać coraz głośniej. Gdy uspokoił się trochę, złapał mnie za rękę i zaprowadził do męskiej łazienki gdzie nikogo nie było. Pociągnął mnie jeszcze trochę do oddzielonej toalety, uśmiechnął się lekko.
- Takeru po co mnie tu zaciągnąłeś.. ?
- Jak myślisz.. ? - Prawy kącik jego ust podniósł się ku górze a sam oparł rękę na ścianie tuż za mną przybliżając się twarzą bardzo blisko mojej. - Ren mówiłeś wcześniej, że mnie kochasz, nieprawda.. ? 
- Taak.. 
- Więc jeżeli kochamy się nawzajem to jesteśmy w związku, prawda.. ? 
- Ymm..
- Więc dlaczego wstydzisz się chodzić ze mną do miejsc dla par ?? - dodał przybliżając twarz coraz bliżej mojej.
- Bo.. bo przecież nie jesteśmy normalną parą - dodałem troszkę odważniejszym tonem odwracając lekko głowę w prawą stronę. 
- I co z tego, kochamy się, uprawiamy seks, całujemy się, mieszkamy razem, śpimy w jednym łóżku czy to nie wystarczy by dorównać tym wszystkim "normalnym " parom ?! - Złapał moją twarz dłońmi kierując ją w stronę swojej.
- dobrze, już dobrze tylko nie wykrzykuj tego tak głośno, jesteśmy w miejscu publicznym a na dodatek w toalecie gdzie powinna być tylko jedna osoba.. - Zrobiłem się cały czerwony i panicznie odwracałem głowę w boki.
Takeru zaśmiał się lekko, pocałował w usta, uśmiechnął się i zaczął całować coraz bardziej namiętnie. Zsunęliśmy się po ścianie na podłogę, wsunął swoją rękę pod moją bluzkę i zaczął lekko gładzić i podszczypywać sutki dalej całując mnie bardzo namiętnie. Nie byłem w stanie mu się oprzeć i odepchnąć, moje ręcę i całe ciało zrobiły się jak z galarety. Zrobiłem się twardy a Takeru widząc to od razu zaczął ściągać moje spodnie. Nagle usłyszeliśmy, że ktoś wszedł do łazienki. Strasznie się przestraszyłem i nie wiedziałem co mam zrobić. Takeru zbliżył usta do mojego ucha i wyszeptał z uśmieszkiem na twarzy
- Jeżeli nie chcesz by ktoś cię usłyszał to lepiej zakryj buzie.
Byłem w lekkim szoku z powodu okoliczności i nie zakryłem ust tak jak Takeru mówił. Jego dłonie zsunęły się niżej, zaczęły ocierać mojego penisa, w pewnym czasie zrobiły to kilka razy mocniej po czym wydałem z siebie nieoczekiwane dźwięki:
- Ahhh ! - szybko zakryłem usta uświadamiając sobie że gdzieś obok stoi obcy mężczyzna.
Takeru nie przestawał, robił to coraz szybciej i mocniej a ja ściskałem buzie dłońmi tak mocno, że zaczynała mnie boleć, starałem się tłumić jak najwięcej dźwięków lecz przy Takeru było to naprawdę trudne. W końcu doszedłem, a mężczyzna chyba wyszedł. 
- Chyba nie będziemy robić tutaj więcej, nie ? - Zapytał Takeru.
Spojrzałem na niego ze zła miną, a jego kąciki ust od razu opuściły się jak u małego dziecka które dostało kare od rodziców. Złapałem za papier wiszący koło, po czym złapałem ubrudzoną dłoń Takeru i wytarłem porządnie. Później wytarłem swój brzuch ubrałem się, złapałem za reklamówkę z babeczkami i podnieśliśmy się razem z podłogi. Otworzył drzwi i wyszedł tyłem nie patrząc czy ktoś tam jest. Gdy i ja wyszedłem zobaczyłem mężczyznę który z wielkimi oczami wpatrywał się w nas jak głaz. Takeru widząc po mojej minie, że coś jest nie tak, odwrócił się. Widząc mężczyznę szybko złapał mnie za rękę i wybiegł z łazienki ciągnąc mnie za sobą. Biegliśmy tak przez całe centrum aż do wyjścia, w miedzy czasie Takeru odwracał się i śmiał szeroko a ja razem z nim. Gdy tylko przekroczyliśmy drzwi wyjściowe zatrzymaliśmy się zdyszani i odwróceni w swoje strony. Popatrzyliśmy przez chwilę na siebie i w pewnym momencie wybuchnęliśmy śmiechem, tak jak by to wszystko było jakąś zabawą. Uspokoiliśmy się po czym Takeru złapał mnie za rękę i dodał:
- To może będziemy już powoli wracać? Musimy iść jeszcze dzisiaj do pracy.
- Tak, chodźmy już do domu. Może po drodze zjemy muffinki?
- Jasne.
Wyciągnąłem muffinki, wyrzuciłem reklamówkę do pobliskiego kosza i powoli zaczęliśmy kierować się w stronę domu, zajadając się babeczkami.
- Takeru obiecasz mi że już nie będziemy robić tego w takich miejscach..? - wymamrotałem.
- Dlaczego? Nie było fajnie?? - Zaczął chichotać się pod nosem patrząc w moją stronę.
- A jeśli przyłapie nas na tym ktoś kogo znamy..? 
- Przecież nic się nie stanie i tak większość osób wie, że jesteśmy razem. Nawet twoja ciocia wie. - dodał uśmiechając się
- Ale to i tak jest strasznie krępujące gdy ktoś może stać za ścianą, a my będziemy robić takie rzeczy. - odpowiedziałem z wzrokiem skierowanym w dół.
Takeru stanął przede mną, złapał mnie za ramiona przyciągnął do siebie i zaczął całować. Robił to coraz namiętniej, a ja wiedząc, że stoimy na środku ulicy nie umiałem mu się oprzeć było tak samo jak w łazience. Nagle przestał popatrzył na mnie z uśmiechem na twarzy i powiedział:
- Widzisz, nawet jeżeli mówisz że tego nie chcesz to i tak jak zatrzymam cię na środku ulicy i zacznę całować to się nie opierasz. To zupełnie jak byś tego chciał ale nie chciał się do tego przyznać.
Nie miałem pojęcia co mam powiedzieć, bo Takeru powiedział prawdę, zupełnie jak by czytał mi w myślach. Chce być całowanym przez niego ale boje się do tego przyznać. 
- Chodź może stąd pójdziemy bo wszyscy sie na nas patrzą. - Powiedział dalej uśmiechając się do mnie.
Zapał mnie za rękę i zaczął powoli biec patrząc tylko na mnie.
-Take..!! - Nie zdążyłem dokończyć.
A on wpadł na mężczyznę w garniturze który od jakiejś chwili wpatrywał się na nas jak oniemiały. Upuścił teczkę a Takeru szybko podniósł ją i zaczął zbierając dokumenty z posadzki. W tym czasie ja uświadomiłem sobie, że jest to mężczyzna który wygląda tak jak tata Takeru. Patrzyłem się na niego przez cały czas, nie mogłem uwierzyć że właśnie teraz go spotkaliśmy, a sam Takeru właśnie znajduje się między mną a nim. Byłem pewien też że widział jak się całowaliśmy. Moje serce zaczęło łomotać a ja nie wiedząc co zrobić złapałem za rękę Takeru który wypuścił teczkę. Zacząłem biec razem z nim ale Takeru nie chciał ustąpić i zaczął się wyrywać.
- Ren czego biegniesz?!
Lecz gdy zobaczył twarz mężczyzny który tam stał po prostu biegł za mną, nic więcej nie mówiąc. Mężczyzna po jakimś czasie zaczął krzyczeć:
- Takeru! Stój!
Nie biegł za nami ale dość długo wykrzykiwał jego imię. Zacząłem skręcać w jakieś uliczki, w końcu ze zmęczenia zatrzymałem się w jednej z nich gdzie nikogo nie było. Odwróciłem się do Takeru i zobaczyłem jego przerażoną minę. Nie myśląc nic więcej po prostu szybko podszedłem do niego i przytuliłem go najmocniej jak umiałem.
- Takeru jest okej! Uciekliśmy mu, nic już się nie dzieje! Możesz być spokojny.. Nic się nie stało..
Takeru wyprostował się i odpowiedział z uśmiechem
- Masz racje! Dziękuje, że mnie stamtąd zabrałeś! 
Po czym odwzajemnił mój uścisk i dodał:
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.