Część - 5
W końcu usnęliśmy nie
zdając sobie z tego sprawy. Budząc się o 8 rano pierwsze co zobaczyłem to
śpiącego Takeru trzymającego moją dłoń i opartego głową o moje ramię. Widząc go
od razu po obudzeniu poczułem jak przez moje wnętrze przechodzi ciepło.
To było coś niesamowicie przyjemnego, nie potrafiłem tego określić. Odwróciłem
głowę w stronę Takeru i powoli przysuwając zimną rękę w stronę jego
twarzy pogłaskałem go po ustach a potem po gorącym policzku. Takeru budząc się
od dotyku moich dłoni, dość szybko wydobył swoją rękę z pod pościeli i
przytrzymał moją dłoń na swoim policzku. Szybko się zarumieniłem, jeszcze nigdy
się tak nie czułem. Jeszcze nigdy nikt mnie nie dotykał tak jak Takeru,
jeszcze nigdy nie miałem okazji by dotykać czyiś ust i policzków w taki
sposób i jeszcze nigdy nie byłem z kimś
tak blisko jak z Takeru. Leżąc i przytrzymując moją rękę do swojego policzka
powiedział
- Ren, wyspałeś się? Bo
ja wyspałem się jak jeszcze nigdy w życiu.
Gdy usłyszałem te słowa
moje usta same zaczęły się uśmiechać. Jednak po krótkim zastanowieniu się
spytałem:
-Takeru nie
powinieneś iść do szkoły?
Takeru głośno się
zaśmiał:
- Głuptasie, przecież
jest sobota.
Zrobiło mi
się tak głupio, że ze wstydu miałem ochotę schować głowę pod pościel. Lecz
Takeru szybko po tym podciągnął się by leżeć na równi ze mną, przeturlał się na
mnie po czym przez chwilę popatrzył mi w oczy i delikatnie pocałował w usta.
Gdy zabrał swoje usta z moich, zsunął się głową na moją klatkę i
przysłuchiwał się biciu mojego serca. Byłem tak zawstydzony, że słyszy jak
szybko bije mi serce, po tym jak mnie pocałował. Takeru uśmiechając się
złapał mnie za rękę po czym przyłożył ją do swojej klatki. Poczułem jak
jego serce biło równie szybko i mocno jak moje. Po usłyszeniu jego serca zrobiło mi się jakoś lekko. Dzięki temu
wiedziałem, że nie kłamał mówiąc że mnie kocha. Po chwili powiedział:
- Jesteś głodny?
Może pójdziemy zrobić śniadanie?
-Yhym, możemy iść.
Takeru zszedł ze
mnie, zerwał się z łóżka po czym założył
bluzkę i stanął przy drzwiach opierając się o ścianę. :
- Czego nie
wstajesz?
Po jego słowach
szybko wstałem założyłem bluzkę i podszedłem do drzwi. Złapał mnie za talie
po czym idąc tyłem zaczął mnie całować.
- Takeru, przestań
bo się o coś walniesz.
Nie zwracając
uwagi na moje ostrzeżenia dalej nieudacznie kierował się tyłem do kuchni. Pod
koniec drogi skręcając do kuchni walną nogą o róg komody która stała przy
wejściu. Takeru skulił się z bólu po czym szybko klęknąłem przy nim
próbując podnieść jego nogawkę by sprawdzić czy coś mu się stało. Jednak Takeru
odwiódł mnie od tego mówiąc
- Nic się nie stało, już
mnie nie boli. Chodź zrobimy śniadanie.
Znowu uśmiechając
się, pocałował i złapał mnie za rękę i kulejąc wprowadził do kuchni. Usadził
mnie na krześle pytając
- Więc co robimy na
śniadanie? Po chwili zastanowienia odpowiedziałem
- Nie wiem..
Takeru uśmiechając się
powiedział :
Hmm.. to może zrobię dzisiaj
śniadanie niespodziankę. Ty grzecznie posiedzisz przy stole a ja zrobię
coś na śniadanie. Może być?
- Tak.
Takeru robiąc
śniadanie spytał :
-Chciałbyś gdzieś
dzisiaj pójść? Wiem, zabiorę cię dzisiaj gdzieś, okej?
Długo
zastanawiałem się czy aby na pewno chciałem gdzieś wychodzić, nawet
jeśli Takeru był mi tak bliski moje kompleksy nie zniknęły. Dalej nie lubiłem
ludzi, dalej wolałem siedzieć w domu niż wychodzić gdziekolwiek.
Takeru nie doczekując się odpowiedzi podszedł do mnie, klęknął i łapiąc
mnie za rękę powiedział :
- Wiem, że nie lubisz
wychodzić z domu, ale dzisiaj zrobisz to dla mnie prawda? Zależy mi byś
dzisiaj ze mną gdzieś poszedł.
Uśmiechnął się tak
radośnie, że nie byłem mu w stanie odmówić. Po krótkiej chwili cicho
odpowiedziałem:
- Okej.
Po moich słowach zrobił
się taki żywy, że nawet nie wiedząc skąd i w jaki sposób dostałem
buziaka. Ale nawet jeśli nie byłem zadowolony z wyjścia na zewnątrz, to i
tak byłem szczęśliwy, że dzięki mnie Takeru stał się taki radosny.
Rozmyślając przy śniadaniu o wczorajszym dniu o tym jak się pociąłem i
jak Takeru musiał patrzeć na moje blizny i rany, byłem ciekawy
dlaczego nie zraził się do mojej osoby, dlaczego po tym wszystkim nie
powiedział nic na temat moich blizn. Po dalszym zastanawianiu łapiąc się
za ręce zapytałem:
- Takeru..? Czy
moje blizny cię nie odstraszają? Czy przez nie, nie czujesz się urażony do
mojej osoby..?
- Nawet tak nie
myśl. Nigdy nawet nie pomyślałem żeby zostawić cię bo masz ręce w
bliznach. Kocham cię najbardziej na świecie. Kocham całego ciebie nawet
twoje blizny. Wiem, że nie kaleczyłeś się bez powodu. Ale od teraz będę
zwalczał wszystkie powody do powstawania następnych ran. Od teraz będę cię
chronił jak jeszcze nikt tego nie robił. Pamiętaj, że od teraz masz mnie.
Przysłuchując się
uważnie jego słowom starałem się w to uwierzyć ale to było naprawdę ciężkie jak
dla mnie. Nigdy bym choć przez chwile nie pomyślał, że kiedyś będę miał przy
sobie osobę która będzie mnie chronić. Po tych słowach i przemyśleniu tej
sprawy nie powiedziałem już nic. Gdy skończyliśmy jeść Takeru radosnym
tonem powiedział:
- To możemy już
iść. Odwiedzimy dzisiaj parę miejsc.
Wychodząc z domu
nie obyło się bez zakładanie bluzy z kapturem. Takeru lekko śmiejąc się ze
mnie, po cichu dodał :
- Ta bluza już niedługo
zniknie z twojego życia.
Nie wiedząc o co
chodzi wyszedłem z domu i zamknąłem drzwi. Takeru złapał mnie za rękę i
ciągnął w jakieś miejsce. Nie znałem tych okolic więc byłem nieco
zdezorientowany. Gdy Takru nagle się zatrzymał przeczytałem napis nad
drzwiami " Fryzjer".
- Takeru, po co tu
przyszliśmy?
-Zobaczysz.
Przeciągając mnie
przez drzwi usadził na fotelu fryzjerskim i przez chwile rozmawiał z
panem który tam pracował. Takeru podszedł do mnie z pracownikiem tego salonu
i powiedział :
- Mam dla ciebie
zadanie, przez 10 min musisz przesiedzieć na tym fotelu.
Widząc
uśmiechniętą twarz Takeru nie umiałem się opierać, po prostu zostałem na
tym fotelu i powiedziałem sobie " Niech się dzieje co ma się dziać
" Zostawiając włosy fryzjerowi, przez te całe 10 min patrzyłem się tylko
na odbicie Takeru w lustrze. Gdy w końcu fryzjer zakończył swoją pracę, Takeru
podszedł nachylił się i wyszeptał:
- Wyglądasz bosko,
aż mam ochotę cię pocałować.
Wychodząc od fryzjera
Takeru prowadził mnie dalej.
- Takeru.. a teraz
gdzie idziemy..?
- Zaraz zobaczysz. Zanim
zdążyłem przeczytać nazwę sklepu do którego wchodziliśmy rzuciły mi się w oczy
manekiny stojąc na wystawie ubrane w różne eleganckie ciuchy. Takeru
zostawiając mnie przy wiszących ubraniach podszedł do ekspedientki i zaczął z
nią rozmawiać, gdy to robili ja rozglądałem się po sklepie z pełną ciekawością.
Nie miałem okazji wchodzić do takich sklepów więc to co widziałem było
dla mnie całkiem nowe. Takeru podszedł do mnie z panią która miała obie ręce
zajęte przez wieszaki wypchane strojami dopasowanymi do siebie
kolorystycznie.
- Ren idź do
przymierzani i przymierz najpierw ten strój.
Zniesmaczony
pomysłem Takeru odpowiedziałem
- Okej.
Wychodząc z
przymierzalni, pokazując się mu i pani obok dostałem kolejne ubrania. Wychodząc
przebrany w kolejny strój, wpadłem na Takeru który łapiąc mnie za ramię
wyszeptał do ucha
- Przepraszam, że
cię tak męczę ale dla mnie też nie jest to łatwe stać w miejscu i patrzeć
się na tak przystojnego Chłopaka którego nie można nawet przytulić, najchętniej
to bym cię teraz wyściskał i rzucił na łóżko.
Stojąc wryty jak
mór zrobiłem się cały czerwony jak najszybciej z powrotem wszedłem do
przymierzalni. Oparłem się plecami o ścianę i wziąłem głęboki oddech by
się uspokoić. Nagle Takeru odsłaniając kawałek firanki podał mi ostatnie
ubranie do przymierzenia. Włożyłem je powoli następnie wyszedłem. Takeru
patrzył się na mnie jak by nie widział nic poza mną. Nagle wykrztusił z siebie
- Weźmiemy to. Ren
nie przebieraj się już w tamte ciuchy one już nie będą ci potrzebne. Nie
wiedząc co stało się z tamtymi ubraniami wyszliśmy ze sklepu. Nie mając pojęcia
co powiedzieć w tej chwili, wydusiłem z siebie:
- Takeru.. To na pewno
trochę kosztowało. Jak wrócimy do domu to oddam ci pieniądze, dobrze?
- Nie chce od
ciebie pieniędzy, to jest prezent ode mnie.
Szliśmy dalej
przeplatając palcami swoje dłonie. Po drodze zauważyłem że powoli się ściemnia,
a my podążaliśmy w stronę tutejszego kina.
-Pójdziemy obejrzeć
jakiś film, co ty na to?
- Okej. Bardzo
dawno nie byłem w kinie, byłem tam ostatnio z babcią jak miałem z 7 lat.
Takeru słysząc te
słowa przyśpieszył jeszcze bardziej ciągnąc mnie za sobą. Wchodząc do
kina rzuciły się nam w oczy plakaty z granymi filmami
- Jaki film
chciałbyś obejrzeć? Ty wybierasz dzisiejszy film.
Oglądając chwile
plakaty najbardziej rzucił mi się w oczy horror który z recenzji wydawał się
naprawdę straszny, po chwili odpowiedziałem
- Hmm.. może ten?
- Okej niech będzie ten.
Takeru stanął w kolejce po bilety a ja grzecznie czekałem koło kolejki
ciągle patrząc się na niego i uśmiechając gdy tylko spojrzał w moją
stronę. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy z tego, że dzień może być tak długi i
ciekawy. Przy Takeru moje życie staje się żywe i kolorowe. Ale wiedza, że
Takeru stara robić coś dla mnie a ja dla niego nie, staje się bolesna. W
czasie stania bezczynnie w kinie czekając na Takeru postanowiłem, że
będę kolorował jego życie tak jak i on koloruje moje.