Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 20 czerwca 2013

"Niekończące się życie"

Część - 5


W końcu usnęliśmy nie zdając sobie z tego sprawy. Budząc się o 8 rano pierwsze co zobaczyłem to śpiącego Takeru trzymającego moją dłoń i opartego głową o moje ramię. Widząc go od razu po obudzeniu poczułem jak przez moje wnętrze przechodzi ciepło.  To było coś niesamowicie przyjemnego, nie potrafiłem tego określić. Odwróciłem głowę w stronę Takeru i powoli  przysuwając zimną rękę w stronę jego twarzy pogłaskałem go po ustach a potem po gorącym policzku. Takeru budząc się od dotyku moich dłoni, dość szybko wydobył swoją rękę z pod pościeli i przytrzymał moją dłoń na swoim policzku. Szybko się zarumieniłem, jeszcze nigdy się tak nie czułem. Jeszcze  nigdy nikt mnie nie dotykał tak jak Takeru, jeszcze nigdy nie miałem okazji by dotykać czyiś ust i policzków w taki  sposób  i jeszcze nigdy nie byłem z kimś tak blisko jak z Takeru. Leżąc i przytrzymując moją rękę do swojego policzka powiedział
- Ren, wyspałeś się? Bo ja wyspałem się jak jeszcze nigdy w życiu.
Gdy usłyszałem te słowa moje usta same zaczęły się uśmiechać. Jednak po krótkim zastanowieniu  się spytałem:
 -Takeru nie powinieneś iść do szkoły?
Takeru  głośno się zaśmiał:
- Głuptasie, przecież jest sobota.
 Zrobiło mi  się tak głupio, że ze wstydu miałem ochotę schować głowę pod pościel. Lecz Takeru szybko po tym podciągnął się by leżeć na równi ze mną, przeturlał się na mnie po czym przez chwilę popatrzył mi w oczy i delikatnie pocałował w usta. Gdy  zabrał swoje usta z moich, zsunął się głową na moją klatkę i przysłuchiwał się biciu mojego serca. Byłem tak zawstydzony, że słyszy jak szybko bije mi serce, po tym jak mnie pocałował.  Takeru uśmiechając się złapał mnie za rękę po czym przyłożył  ją do swojej klatki. Poczułem jak jego serce biło równie szybko i mocno jak moje. Po usłyszeniu jego  serca zrobiło mi się jakoś lekko. Dzięki temu wiedziałem, że nie kłamał mówiąc że mnie kocha. Po chwili powiedział:
 - Jesteś głodny? Może pójdziemy zrobić śniadanie?
-Yhym, możemy iść. 
 Takeru zszedł ze mnie,  zerwał się z łóżka po czym założył bluzkę i stanął przy drzwiach opierając się o ścianę. :
- Czego nie  wstajesz?
 Po jego słowach szybko wstałem założyłem bluzkę i podszedłem do drzwi. Złapał mnie za  talie po czym idąc tyłem zaczął mnie całować.
 - Takeru, przestań bo się o coś walniesz.
 Nie zwracając uwagi na moje ostrzeżenia dalej nieudacznie kierował się tyłem do kuchni. Pod koniec drogi skręcając do kuchni walną nogą o róg komody która  stała przy wejściu. Takeru skulił się z bólu po czym  szybko klęknąłem przy nim próbując podnieść jego nogawkę by sprawdzić czy coś mu się stało. Jednak Takeru odwiódł  mnie od tego mówiąc
- Nic się nie stało, już mnie nie boli. Chodź zrobimy śniadanie.
 Znowu uśmiechając się, pocałował i złapał mnie za rękę i kulejąc wprowadził do kuchni. Usadził mnie na krześle pytając
- Więc co robimy na śniadanie? Po chwili zastanowienia odpowiedziałem
 - Nie wiem..
Takeru uśmiechając się powiedział :
Hmm.. to może zrobię dzisiaj śniadanie  niespodziankę. Ty grzecznie posiedzisz przy stole a ja zrobię coś   na śniadanie. Może być?
 - Tak.
 Takeru robiąc śniadanie spytał :
 -Chciałbyś gdzieś dzisiaj pójść? Wiem, zabiorę cię dzisiaj gdzieś, okej?
 Długo zastanawiałem się czy aby na pewno chciałem   gdzieś wychodzić, nawet jeśli Takeru był mi tak bliski moje kompleksy nie zniknęły. Dalej nie lubiłem ludzi, dalej wolałem  siedzieć w domu niż wychodzić gdziekolwiek. Takeru  nie doczekując się odpowiedzi podszedł do mnie, klęknął i łapiąc mnie za rękę powiedział :
- Wiem, że nie lubisz wychodzić z  domu, ale dzisiaj zrobisz to dla mnie prawda? Zależy mi byś dzisiaj ze mną gdzieś poszedł.
Uśmiechnął się tak  radośnie, że nie byłem mu w stanie odmówić. Po krótkiej chwili  cicho odpowiedziałem:
- Okej.
Po moich słowach zrobił się taki żywy, że nawet nie wiedząc skąd i w jaki sposób dostałem  buziaka. Ale nawet jeśli nie byłem zadowolony z wyjścia na  zewnątrz, to i tak byłem szczęśliwy, że dzięki mnie Takeru stał  się taki radosny. Rozmyślając przy śniadaniu o wczorajszym  dniu o tym jak się pociąłem i jak Takeru musiał   patrzeć na moje blizny i rany, byłem ciekawy dlaczego nie zraził się do mojej  osoby, dlaczego po tym wszystkim nie powiedział nic na temat  moich blizn. Po dalszym zastanawianiu łapiąc się za ręce zapytałem: 
 - Takeru..? Czy moje blizny cię nie odstraszają? Czy przez nie, nie czujesz się urażony do mojej osoby..?
 - Nawet tak nie myśl. Nigdy nawet nie pomyślałem żeby zostawić cię bo masz ręce w  bliznach. Kocham cię najbardziej na świecie. Kocham całego  ciebie nawet twoje blizny. Wiem, że nie kaleczyłeś się bez powodu. Ale od teraz będę zwalczał wszystkie powody do powstawania następnych ran. Od teraz będę cię chronił jak jeszcze nikt tego  nie robił. Pamiętaj, że od teraz masz mnie.
Przysłuchując się  uważnie jego słowom starałem się w to uwierzyć ale to było naprawdę ciężkie jak dla mnie. Nigdy bym choć przez chwile nie pomyślał, że kiedyś będę miał przy sobie osobę która będzie mnie chronić.  Po tych słowach i przemyśleniu tej sprawy nie powiedziałem już  nic. Gdy skończyliśmy jeść Takeru radosnym tonem powiedział:
 - To możemy już iść. Odwiedzimy dzisiaj parę miejsc.
Wychodząc  z domu nie obyło się bez zakładanie bluzy z kapturem. Takeru lekko śmiejąc się ze mnie, po cichu dodał :
- Ta bluza już niedługo zniknie z twojego życia.
 Nie wiedząc o co chodzi wyszedłem z domu i zamknąłem drzwi. Takeru złapał mnie za rękę i ciągnął  w jakieś miejsce. Nie znałem tych okolic więc byłem nieco  zdezorientowany. Gdy Takru nagle się zatrzymał przeczytałem napis  nad drzwiami " Fryzjer".
 - Takeru, po co tu przyszliśmy? 
 -Zobaczysz.
 Przeciągając mnie przez drzwi usadził na fotelu  fryzjerskim i przez chwile rozmawiał z panem który tam pracował. Takeru podszedł do mnie z pracownikiem tego salonu i  powiedział :
- Mam dla ciebie zadanie, przez 10 min musisz przesiedzieć na tym fotelu.
 Widząc uśmiechniętą twarz Takeru nie umiałem się  opierać, po prostu zostałem na tym fotelu i powiedziałem sobie  " Niech się dzieje co ma się dziać " Zostawiając włosy fryzjerowi, przez te całe 10 min patrzyłem się tylko na odbicie Takeru w lustrze. Gdy w końcu fryzjer zakończył swoją pracę, Takeru podszedł nachylił się i wyszeptał:
 - Wyglądasz bosko, aż mam ochotę cię pocałować.
Wychodząc od fryzjera Takeru prowadził mnie dalej.
 - Takeru.. a teraz gdzie idziemy..?
- Zaraz zobaczysz. Zanim zdążyłem przeczytać nazwę sklepu do którego wchodziliśmy rzuciły mi się w oczy manekiny  stojąc na wystawie ubrane w różne eleganckie ciuchy. Takeru zostawiając mnie przy wiszących ubraniach podszedł do ekspedientki i zaczął z nią rozmawiać, gdy to robili ja rozglądałem się po sklepie z pełną ciekawością. Nie miałem okazji wchodzić do takich sklepów więc to co widziałem  było dla mnie całkiem nowe. Takeru podszedł do mnie z panią która miała obie ręce zajęte przez wieszaki wypchane strojami  dopasowanymi do siebie kolorystycznie.
 - Ren idź do przymierzani  i przymierz najpierw ten strój.
 Zniesmaczony pomysłem Takeru  odpowiedziałem
 - Okej.
 Wychodząc z przymierzalni, pokazując się mu i pani obok dostałem kolejne ubrania. Wychodząc przebrany w kolejny strój, wpadłem na Takeru który łapiąc mnie za ramię wyszeptał do ucha
 - Przepraszam, że cię tak męczę ale dla mnie  też nie jest to łatwe stać w miejscu i patrzeć się na tak przystojnego Chłopaka którego nie można nawet przytulić, najchętniej to bym cię teraz wyściskał i rzucił na łóżko.
 Stojąc wryty jak mór zrobiłem się cały czerwony jak najszybciej z powrotem wszedłem do przymierzalni.  Oparłem się plecami o ścianę i wziąłem głęboki oddech by się uspokoić. Nagle Takeru odsłaniając kawałek firanki podał mi ostatnie ubranie do przymierzenia. Włożyłem je powoli następnie  wyszedłem. Takeru patrzył się na mnie jak by nie widział nic poza mną. Nagle wykrztusił z siebie
- Weźmiemy to.  Ren nie przebieraj się już w tamte ciuchy one już nie będą ci potrzebne. Nie wiedząc co stało się z tamtymi ubraniami wyszliśmy ze sklepu. Nie mając pojęcia co powiedzieć w tej chwili, wydusiłem z siebie:
- Takeru.. To na pewno trochę kosztowało. Jak wrócimy do domu to oddam ci pieniądze, dobrze?
 - Nie chce od ciebie   pieniędzy, to jest prezent ode mnie.
Szliśmy dalej przeplatając palcami swoje dłonie. Po drodze zauważyłem że powoli się ściemnia, a my podążaliśmy w stronę tutejszego kina.
 -Pójdziemy obejrzeć jakiś film, co ty na to?
 - Okej. Bardzo dawno nie byłem w kinie, byłem tam ostatnio  z babcią jak miałem z 7 lat.
 Takeru słysząc te słowa przyśpieszył  jeszcze bardziej ciągnąc mnie za sobą. Wchodząc do kina rzuciły się nam w oczy plakaty z granymi filmami
 - Jaki film  chciałbyś obejrzeć? Ty wybierasz dzisiejszy film.
 Oglądając chwile plakaty najbardziej rzucił mi się w oczy horror który z recenzji wydawał się naprawdę straszny, po chwili odpowiedziałem 
 - Hmm.. może ten?


- Okej niech będzie ten. Takeru stanął  w kolejce po bilety a ja grzecznie czekałem koło kolejki ciągle  patrząc się na niego i uśmiechając gdy tylko spojrzał w moją stronę. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy z tego, że dzień może być tak długi i ciekawy. Przy Takeru moje życie staje się żywe i kolorowe. Ale wiedza, że Takeru stara robić coś dla  mnie a ja dla niego nie, staje się bolesna. W czasie stania  bezczynnie w kinie czekając na Takeru postanowiłem, że będę  kolorował jego życie tak jak i on koloruje moje.

2 komentarze:

  1. Ciekawe, ciekawe... Wpadnij na mój blog. Także zaczynam pisać opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. M-I-Ł-O-Ś-Ć czujesz to?
    Omg.. zaczynam uzależniać się od czytania tego.. *Q*

    OdpowiedzUsuń