Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 8 grudnia 2013

"Niekończące się życie"

Część - 13


Patrzyliśmy sobie prosto w oczy bez słowa przez jakieś pół godziny. W końcu zasnąłem pierwszy. Jak zawsze, ale nie przeszkadzało mi to kochałem patrzeć na Takeru który rozmarzonymi oczami wpatrywał się we mnie całego. Uspokajało mnie to i nic mnie nie powstrzymywało od zaśnięcia. Nie wiedziałem jak długo  dalej się we mnie wpatrywał nie miałbym nic przeciwko nawet jak robił by to całą noc.
Jak zwykle obudziłem się pierwszy i nie miałem pojęcia dlaczego on nie budził się chodź budzik był ustawiony najgłośniej jak się dało. Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki umyć się i schować brudne ubrania do kosza na pranie. Była dopiero 6 rano więc nie budziłem go jeszcze, starałem się chodzić cicho po domu by na razie go nie budzić. Po cichu wszedłem do pokoju zabrałem laptopa z biurka stojącego naprzeciwko łóżka i cichym krokiem opuściłem pokój. Poszedłem z laptopem do kuchni siadłem przy stole i szukałem ciekawych pomysłów na śniadania. Przeglądając tak strony znalazłem w końcu coś odpowiedniego na moje zdolności. Był to przepis na omlety ze szczypiorkiem i pomidorami na zdjęciu wyglądał przepysznie i nie wymagał strasznego wysiłku, więc bez dłuższego zastanowienia zdecydowałem się na zrobienie tego dania. Chciałem dodać naszym codziennym porankom trochę odmienności i zrobić coś dobrego specjalnie dla Takeru. Wyjąłem składniki z lodówki i od razu wziąłem się za krojenie warzyw. Gdy już brałem się za smażenie omletów Takeru z zaspaną miną powolnym krokiem wszedł do kuchni.
-Dzień dobry- powiedział.
Podszedł do mnie, przytulił mocno od tyłu i pocałował w ucho.
- Takeru puść mnie bo przez ciebie spale nasze śniadanie.
- Już puszczam, ale jak już usmażysz to obiecaj, że mnie pocałujesz. Obiecujesz?
-… obiecuje…
Takeru uśmiechnął się, puścił mnie i usiadł przy stole grzecznie czekając na śniadanie a raczej na całusa którego mu obiecałem. Tyle razy całowaliśmy się a mi nadal jest głupio podejść do niego i od tak go pocałować. Smażyłem omlety jak najdłużej zastanawiając się jak do niego podejść i co w tym momencie zrobić. Gdy w końcu mój czas się skończył nałożyłem omlety na talerze i podając jeden z nich Takeru, schyliłem się do poziomu jego buzi i pocałowałem go lekko w usta od razu się odsunąłem. Nieusatysfakcjonowany tym pocałunkiem złapał prawą ręką za tył mojej głowy i mocno przysunął ją do swojej. Zaczął namiętnie całować moje usta cały czas trzymając moją głowę tak mocno bym nie mógł się podnieść. Lewą rękę położył na moim prawym policzku i dalej nie chciał puścić mojej głowy. Gdy w końcu trochę przystopował szybko podniosłem się z lekkim bólem pleców.
- To była kara za takie sztuczne pocałowanie. – powiedział ze smutną minął.
- Ale ja nie chciałem by to tak wyglądało, mi.. mi po prostu jest niezręcznie..
- Dlaczego? Przecież jestem tu tylko ja!
- Właśnie dlatego że to jesteś ty..
Wstał przytulił mnie najmocniej jak umiał pocałował lekko w usta i nie oddalając swoich ust daleko powiedział:
-Teraz ty dokończ, ukraj mnie za słaby pocałunek.
Dalej trzymał swoje usta bardzo blisko a jego ręce przeplatały mnie tak mocno, że nie miałem szans na ucieczkę.  Zagryzłem swoje usta i lekko odwróciłem głowę w lewo.
- Nie puszcze cię, mogę tak trzymać cię cały dzień i będę to robił dopóki nie przełamiesz tej „niezręczności” i mnie pocałujesz tak jak to zawsze robię ja.-  Z poważną miną kontynuował wpatrywanie się na moją buzię.
Odwróciłem się i patrzyłem prosto w jego błękitne oczy, oczy które stały się tak poważne, że nie potrafiłem im odmówić posłuszeństwa. Przybliżyłem się lekko, zetknąłem swoje usta z jego, nie wiedziałem co robić dalej bo zawsze on kontynuował nasze pocałunki. Lekko się cofnąłem po czym polizałem jego pełne wargi jak lizaka. Otworzył lekko usta, znów cmoknąłem go nie oddalając ust  zacząłem muskać jego dolną wargę. Lekko muskając jego usta wyjąłem język, powoli wkładałem go do jego ust. Dotykałem nim jego zęby i język który po woli zaczął poruszać się tak samo jak mój. W tym czasie nie myślałem o niczym innym, w mojej głowie gromadziły się myśli na temat właśnie stykających się naszych języków. Nie myślałem o śniadaniu które leżało obok nas nad którym tak cały ranek się starałem, o szkole do której mogliśmy się spóźnić. W tej chwili nie istniało nic więcej jak Takeru i usta złączone ze sobą. Powoli puszczał swoje ręce które oplatały moją talię, w tej chwili zacząłem oddalać swoje usta od jego, zobaczyłem jego szczęśliwe oczy i usta w których kąciki podnosiły się ku górze. Widząc jego szczęśliwy wzrok nie wiedziałem co powiedzieć, uśmiechnąłem się lekko i zarumieniony wydusiłem z siebie:
- Śniadanie nam stygnie.. – odwróciłem lekko swój wzrok w stronę śniadania.
- Tak wiem, już siadamy, - Dalej uśmiechnięty puścił mnie i usiadł na krześle.
W ciszy zjedliśmy śniadanie i wyszliśmy z domu. Moje policzki przez cały czas były czerwone a ja nie potrafiłem uspokoić swojego serca. Idąc prosto do szkoły nasze ręce cały czas delikatnie stukały się. Gdy tylko czułem jak jego dłoń która lekko dotyka moją, moje serce na nowo zaczynało walić jak szalone. Nie wiedziałem dlaczego, przecież Takeru dotykał mnie w tylu miejscach myślałem, że może już się przyzwyczaiłem ale to na nowo powstało.
- Ren, coś się dzieje?
-Nie! Wszystko w porządku, idźmy dalej.
-Na pewno..? Bo wyglądasz troszkę dziwnie.
-Wszystko okej! – wykrzyczałem i pośpiesznym krokiem wyprzedziłem lekko Takeru.
Takeru przyśpieszył i złapał mnie za rękę. Na początku moje serce nie potrafiło się uspokoić ale jak tylko doszedłem do siebie przypomniałem sobie, że to już miało miejsce w moim życiu. To już się wcześniej zdarzyło. Przypomniałem sobie scenę z przed kilku dni jak pierwszy raz szliśmy razem do szkoły. Wtedy było dokładnie tak samo, moje serce dokładnie tak samo zareagowało jak teraz. Ta sytuacja stała się dla mnie dziwna ale za razem śmieszna. Z resztą nie zaprzątałem sobie tym dłużej głowy to było tylko ulotne deja vu które i tak nie będzie miało największego znaczenia w przyszłości.
Trochę spóźniliśmy się na pierwszą lekcje, ale nie byliśmy tym za bardzo przejęci. Klasa do której chodziliśmy tak strasznie się na nas patrzyła, czułem się jak bandyta który właśnie popełnił przestępstwo. To było naprawdę dziwne ale za bardzo się tym nie przejmowałem. Bałem się trochę, że Takeru może sobie wziąć to do serca i będzie się tym martwił. Ale on jak zwykle uśmiechał się do mnie jak niby nigdy nic. Gdy w końcu dotrwaliśmy do przerwy śniadaniowej, udaliśmy się do sklepiku po jakieś drożdżówki i wyszliśmy na plac przed szkołą. Takeru zaprowadził mnie  w miejsce na placu gdzie nikogo nie było a było tam bardzo przyjemnie. Z dwóch stron od głównej bramy szkolnej rosły krzaki które sięgały mi ponad pas i kilka drzew które kompletnie zakrywały to spokojne miejsce. Naprzeciw krzakom stała jakaś budka nie jestem nawet w stanie stwierdzić do czego ona służyła. To miejsce było naprawdę bardzo fajne, nie spodziewałem się, że ten plac może być tak dużo w końcu wyszedłem na niego po raz pierwszy. Usiedliśmy na murku i spokojnie zajadaliśmy drożdżówki.
- Takeru, czy nie martwią cię reakcje klasy na nas dwoje?
- Nie a co?
- Nie, tak tylko zapytałem. – odwróciłem się z lekkim uśmiechem w inną stronę i dalej zajadałem drożdżówkę.
- A ciebie to martwi? Jeżeli tak to mogę coś z tym zrobić!
- Nie! Mnie to w ogóle nie obchodzi! Nie martw się. – Dodałem z uśmiechem.
Było dość zimno więc szybko uciekliśmy do szkoły.
Gdy lekcje się skończyły spokojnie zeszliśmy do swoich szafek by zmienić buty. Gdy tylko otworzyłem szafkę zobaczyłem w niej pełno karteczek, Gdy przeczytałem kilka z nich w moich oczach pojawiły się łzy nie potrafiłem nawet do końca przeczytać co było na nich napisane. Na większości z nich napisane były groźby typu „ Jeśli dalej będziesz się spotykał z Takeru źle skończysz”, „ Zgnębimy Cię!” lub obelgi typu „ Jak taki głupi chłopak może być z Takeru! Niedorzeczne!”, „ Nie jesteś go wart!”. Gdy przeczytałem kilka z nich nie potrafiłem powstrzymać mojego strachu i łez ściekających mi z oczu. Byłem w takim szoku, że od razu wylądowałem na brudnej podłodze. Takeru miał szafkę trochę dalej  i nie zauważył tego od razu. Gdy tylko wyszedł z zza szafek i zobaczyłem zapłakanego mnie siedzącego na ziemi, szybko podbiegł i wykrzyczał:
- Co jest?! Co się stało?!
Klęczał przy mnie zastanawiając się o co chodzi. Zobaczył w mojej ręce kilka pogniecionych kartek, szybko zabrał mi wszystkie z rąk i zaczął czytać wszystkie po kolei.
- Takeru nie czytaj tego!
Przeczytał je do końca, porwał je i  przytulił mnie najmocniej jak umiał.
-Kocham cię, proszę nie bierz tego co było tam napisane do serca, proszę! Jak dowiem się kto to zrobił powybijam mu wszystkie zęby tylko proszę nie płacz. Jesteś moim skarbem więc nie rób mi tego i nie płacz bo przez to i ja odczuwam ból. Chcesz żeby bolało mnie serce..?
Po tych słowach wziąłem się w garść ale moja przestraszona mina jak przyklejona nie chciała zejść z twarzy, nie potrafiłem jej kompletnie zmyć i zastąpić za nią szczęśliwym i radosnym wyrazem który pocieszył by Takeru. Pomógł mi się ubrać a wszystkie karteczki które zostały jeszcze w szafce podarł i wyrzucił do kosza na śmieci. Wychodząc ze szkoły zatrzymaliśmy się na chwile, złapał moją dłoń i przeplótł palcami nie chcą jej choć trochę puścić. Spojrzał na mnie i kontynuował wcześniejszą rozmowę.
- Ren proszę nie martw się tym, postaram się coś z tym robić, to tylko ich głupie zabawy. Nie zamartwiaj się przez ich głupotę. Oni są po prostu zazdrośni.
- Okej - odpowiedziałem zmuszając się do uśmiechu.
Na dworze zdawał się być już lekki przymrozek. Wróciliśmy do domu zjedliśmy trochę, ubraliśmy się cieplej i wyszliśmy do pracy. Starałem się nie robić nic co mogło zasmucić Takeru więc przez cała drogę do pracy rozmawiałem z nim najpierw o dzisiejszym śniadaniu potem spadliśmy na trochę weselsze tematy. Było całkiem miło i prawie że zapomniałem o tych wszystkich karteczkach. W pracy obsługując klientów wszystkie myśli na temat tego co się stało zaczęły mnie nękać. Zadawałem sobie mnóstwo pytań  na ich temat, lecz na każde pytanie brakowało mi odpowiedzi. A najbardziej zastanawiało mnie dlaczego się tak tym przejmuje, przecież zanim poznałem Takeru robiłem wszystko żeby właśnie wszyscy myśleli o mnie jak najgorzej. To wszystko jest dla mnie takie dziwne, nigdy bym nie pomyślał, że będę się tak bardzo martwił takimi sprawami. Wszystkie myśli tego typu zaprzątały moją głowę, nie byłem nawet w sanie porządnie zając się swoją pracą. Wszystkie słowa które leciały w moim kierunku rozlatywały się tak szybko że nie byłem w stanie za nimi nadążyć. Jedyne co robiłem ze świadomością to uśmiechanie się do Takeru który w tym czasie nie odrywał wzroku ode mnie. Byłem świadomy tego, że jego spojrzenie było oznaką martwienia się o mnie, dlatego ze wszystkich sił próbowałem uśmiechać się najszczerzej jak umiałem.
Całą drogę do domu szedłem w ciszy słyszałem tylko parę razy głos Takeru ale nie wiem co dokładnie mówił. Gdy w końcu wróciliśmy do domu jedyną rzeczą jaką chciałem zrobić było pójście spać. Szybko zdjąłem buty i kierując się do pokoju usłyszałem biegnącego za mną Takeru. Za nim zdążyłem się odwrócić Takeru złapał mnie za ramię odwrócił w swoją stronę i lekko popchnął na ścianę. Jego twarz była tak bardzo zdenerwowana, pierwszy raz widziałem go w takim stanie. Przysunął się bliżej mnie i mocno uderzył pięścią w ścianę koło mojej głowy. Z lęku przymrużyłem oczy a Takery wykrzyczał:
- Czego to robisz?! Czego uśmiechasz się do mnie z litości?! Czego ignorujesz to co do ciebie mówię?!- Jego ton stopniowo zaczął się obniżać jakby zaczynał płakać. Oparł swoją głowę czołem o moje lewe ramię.– Proszę nie rób tego! Przecież powiedziałem ci żebyś nie brał tego do siebie, przecież powiedziałem ci, że cię kocham. Czy to się nie liczy? Proszę powiedz coś..
Słysząc te słowa i ton którym były wypowiadane zacząłem płakać. Gdy tylko poczułem pierwsze krople które spadały na jego ramię szybko objąłem go najmocniej jak umiałem.
-Ja przepraszam! Naprawdę! To wszystko przez to, że ja nigdy nie czułem się tak zraniony. „Nie jesteś go wart” te słowa bolą bardziej niż się spodziewałem. Ja zrobił bym wszystko żeby być wart ciebie, jestem w stanie zrobić wszystko by zostać u twojego boku – mój oddech stawał się niestabilny a łzy płynęły jeszcze bardziej. – Boje się. Boje się tego, że nas rozdzielą, boje się wszystkiego co mogło by unieważnić twoją miłość do mnie. Boje się swoich myśli które stają się coraz bardziej natarczywe. Dlaczego oni robią takie rzeczy..? Dlaczego aż tak bardzo zamartwiam się czymś takim..? Dawniej chciałem takich gróźb, chciałem być nienawidzony.. dlaczego teraz jest inaczej..?
Czułem jak moje ubranie przenikają łzy Takeru. Na chwile zapadła cisza było słychać tylko nasze szlochanie.
- Ren, to ja przepraszam nie powinienem tak na ciebie krzyczeć, przecież to nie twoja wina. Powinienem wiedzieć, że będziesz tak myślał.. Jestem taki głupi! Przepraszam!
-Nie przepraszaj! Powiedz tylko, że mnie kochasz..
- Kocham cię! Kocham cię! Kocham cię Ren! I zawsze będę kochał!
Obydwoje w tym momencie przestaliśmy płakać. Pocałował mnie i trzymając moją głowę złączył swoje czoło z moim.
-Odpowiedzią na wszystkie twoje pytania jest miłość którą się darzymy. To jedyna prawidłowa odpowiedz. I proszę nie bój się tych wszystkich rzeczy, tak jak mówiłem kocham cię nadzwyczajnie mocno i nic tego nie zmieni. Więc proszę już nie zaprzątaj sobie tym głowy.
Mówiąc to wszystko patrzył prosto w moje oczy, nie spoglądając nigdzie indziej.
- Okej. – odpowiedziałem nie drążąc dalej tematu.
Widząc jak zmęczony jestem powiedział:
- Może pójdziemy już do łóżka? Ledwo co stoisz, musiało cię to wszystko dzisiaj wykończyć.
Wytarłem swoje policzki i przytaknąłem
- Masz racje, chodźmy już spać.
Przebraliśmy się tylko w piżamy i od razu położyliśmy się do łóżka. Nie mówiliśmy nic więcej po prostu zasnęliśmy mocno przytuleni do siebie. Wstałem gdzieś po 6 zaskoczony faktem że Takeru już nie śpi i nie ma go w łóżku od razu wstałem i poszedłem do kuchni. Zanim wszedłem do kuchni słyszałem tylko gotującą się wodę, gdy przeszedłem przez drzwi zobaczyłem Takeru siedzącego przy stole i przeglądającego coś w laptopie.
- Dzień dobry- powiedział z uśmiechem.
Widząc go z samego rana uśmiechniętego poczułem się szczęśliwy. Nie odpowiedziałem nic. Po prostu kierowałem się w jego stronę. Podszedłem do niego dość blisko schyliłem się i pocałowałem go czule. Byłem zaskoczony samym sobą. Szybko stanąłem prosto odwróciłem się i swobodnie z uśmiechem na twarzy podszedłem do kuchenki, zakręciłem gaz pod czajnikiem z gotującą się wodą i zrobiłem sobie herbaty.
- Takeru, chcesz może coś do picia
- ..taak.. poproszę..
Odwróciłem się na chwile by zobaczyć czy z nim wszystko w porządku. Zobaczyłem jego czerwoną i oniemiałą twarz, szybko odwróciłem się by nie zauważył. Uśmiechnąłem się radośnie lekko chichotając.
- A co byś chciał się napić?
- hmm.. a tak.. herbatę poproszę.
- Okej
Nie miałem pojęcia nad czym teraz myśli ale i tak byłem szczęśliwy. Podszedłem do niego z herbatą, postawiłem ją koło laptopa. Takeru złapał mnie dłońmi za biodra i przyciągnął do siebie.
- Hmm.. o co chodzi? – powiedziałem z uśmiechem.
- Jestem zaskoczony ale to nie jest ważne. Ren, pocałuj mnie jeszcze raz.
- hm?! – moja twarz zrobiła się cała czerwona. – Ale musimy jeszcze zrobić śniadanie i trzeba iść do szkoły! – Zacząłem delikatnie wyrywać się z jego uścisku.
- Mamy jeszcze trochę czasu. Proszę zrób to jeszcze raz, to naprawdę  było bardzo przyjemne. – dodał z uśmiechem
- ehh.. no okej.
Klęknąłem tuż przed nim, położyłem dłonie na jego policzkach, i zacząłem całować go dokładnie tak jak wczoraj. Po chwili wstałem podpierając się o kolana Takeru.
- Tyle wystarczy.. Musimy jeszcze coś zjeść. Chodź pomóż mi zrobić coś dobrego – powiedziałem z lekkim uśmiechem.
Szczęśliwy wstał z krzesła i od razu zaczął wyjmować produkty z lodówki. Zjedliśmy śniadanie, przebraliśmy się i wyszliśmy z domu. Takeru w drodze do szkoły był jakiś nieobecny ale postanowiłem na razie nie zwracać na to uwagi w końcu wczoraj się trochę zdążyło i było by dziwne jakby wszystko na drugi dzień było dobrze. Weszliśmy do szkoły i skierowaliśmy się prosto do szafek.
- Takeru.. ja się trochę boje..
Ścisnął moją rękę bardzo mocno i powiedział:
- Nie bój się! Chodź..
Takeru pociągnął mnie do mojej szafki..
- Otwórz ją.
Wyjąłem kluczyk z plecaka i otworzyłem ją. Była w niej jedna karteczka złożona na kilka części. Otworzył ją i przeczytał.
- Mogę ja ją teraz przeczytać?
-Nie. Chodź..!
Złapał mnie za rękę i ciągnął mnie za sobą tak mocno i szybko, że nie nadążałem. Zatrzymał się nagle przed naszą salą. Spokojnie otworzył drzwi do sali znów pociągnął mnie za rękę aż znalazłem się w Sali. Nie miałem pojęcia co się dzieje, dlaczego jest taki gwałtowny i wściekły..? Co było napisane na tej kartce..? Kartka nadal znajdowała się w dłoni Takeru.
- Ren stój tu i się nie ruszaj!
-Takeru! Co się dzie..? – Nie dając mi dokończyć podszedł do chłopaka który stał niedaleko okna. Złapał go lewą ręką za kołnierz próbując podnieść go do góry, a prawą pięścią uderzył go z całej siły w twarz. Ten upadł na podłogę taranując przy tym kilka ławek. Wpadłem w panikę.. ta sytuacja mnie przerosła.
- Takeru!!!
Próbowałem podbiec do niego jak najszybciej by się dało lecz Takeru mi przerwał.
- Mówiłem, że masz się z stamtąd nie ruszać!!
Przestraszony stanąłem w bezruchu. Nie powiedziałem już nic więcej. Byłem tak przerażony, że miałem ochotę płakać jak małe dziecko które właśnie przewróciło się i pozdzierało kolana. Wszyscy w Sali stali oszołomieni tak jak ja nikt nie wiedział o co chodzi. Takeru odwrócił się do chłopaka leżącego na ziemi. Podszedł do niego, podniósł go za kołnierz, pokazał mu kartkę którą cały czas trzymał w prawej ręce i wykrzyczał:
- To chyba twoje! Skoro jesteś taki odważny żeby pisać takie listy to czego nie wrzuciłeś tego listu do mojej szafki?!! Myślisz, że kim ty jesteś żeby pisać coś takiego?!! Jesteś nikim, zapamiętaj to sobie bo drugi raz już tego nie usłyszysz!!
Zgniótł w ręku kartkę tuż przed jego oczami i ponownie uderzył go z całej siły w twarz aż chłopak upadł i nie potrafił sam wstać. Podszedł do niego jeszcze raz i włożył pogiętą kartkę do jego buzi. Chłopak szybko ją wypluł a Takeru nie oglądając się za siebie podszedł do mnie złapał mnie za rękę i wyprowadził z Sali. Tym razem starał się być delikatny i szedł bardziej stabilnie, mogłem spokojnie za nim nadążyć.
- Takeru..?
Zatrzymał się przy wyjściu ze szkoły, odwrócił się do mnie i z poważna miną powiedział:
- Przepraszam, że na ciebie krzyknąłem ale gdybym tego nie zrobił mogło by ci się coś stać. Naprawdę przepraszam!
- Takeru.. nie chodzi o to.. Skąd wiesz, że to ten chłopak napisał ten list? I co było w nim napisane?
- Widziałem jak ten chłopak się ciągle koło ciebie kręcił i widziałem wczoraj jak chował właśnie ten list do książki. Nie byłem pewny do kogo ten list był ale zapamiętałem dobrze jego wygląd więc jestem w 100% pewien, że to był jego lis. Co do treści listu, przepraszam ale nie powiem ci.. proszę nie bądź na mnie zły.. po prostu nie chce byś znowu miał przez to złe myśli..
- Jesteś strasznie nadopiekuńczy Takeru. – powiedziałem z naburmuszoną miną.
- hehe naprawdę przepraszam ale jak widzisz już taki jestem. – uśmiechnął się szeroko.
- Takeru! Nie boli cię ręka, może powinniśmy to czymś przemyć.
- Niee to nic takiego, to tylko małe zadrapania. Nic mi nie jest – powiedział radośnie złapał mnie za rękę i wyprowadził ze szkoły – dzisiaj sobie odpuścimy z lekcjami, w końcu było by tam trochę niezręcznie. – dodał z uśmiechem dalej prowadząc mnie za rękę jak małe dziecko które mogło by się po drodze zgubić.

wtorek, 29 października 2013

"Niekończące się życie"

Część - 12


 O godz. 6:00 obudził mnie budzik, Takeru nawet nie drgnął chodź dżwięk był ustawiony najgłośniej jak się dało. Położyłem się jeszcze trochę z zamiarem poleniuchowania. Takeru był odwrócony w moją stronę więc patrzyłem na niego z uśmiechem na twarzy, wyciągnąłem rękę z pod pościeli i zacząłem głaskać jego twarz. Najpierw gładziłem jego czoło potem lewy policzek gdy zacząłem dotykać jego usta palcem, otworzył oczy i uśmiechnął się. Myślałem, że mu to przeszkadza i zabrałem rękę, lecz Takeru zaprotestował:
-Nie przestawaj, to naprawdę bardzo przyjemne - uśmiechnął się i zamknął oczy.
-Okej - odpowiedziałem. Znów zacząłem głaskać go po policzkach i ustach. Serce zaczynało bić mi coraz mocniej. Jego twarz i moja tak samo zrobiła się czerwona. Złapał moją drugą rękę i położył na swojej piersi. Jego serce biło tak samo szybko jak moje. Zrobiłem się czerwony jak burak, nie wiedziałem co mam zrobić więc podsunąłem się bliżej Takeru i pocałowałem go w usta.
-Takeru, nie zasypiaj dzisiaj idziemy do szkoły a potem do pracy. Nie wolno nam zaspać. – Z uśmiechem na twarzy zacząłem głaskać go po włosach. Otworzył oczy i powiedział:
- No to wstajemy mamy dzisiaj przed sobą ciężki dzień – Po tych słowach wypowiedzianych przez Takeru, wstaliśmy, poszliśmy się umyć, przebraliśmy się, zrobiliśmy śniadanie i poszliśmy do szkoły. Po szkole wróciliśmy do domu zjedliśmy coś na szybko i wyruszyliśmy do pracy:
- Ren, dajmy z siebie wszystko w nowej pracy! – Spojrzał na mnie uśmiechnął się i wziął mnie pod ramię.
- Okej, dajmy z siebie wszystko! – odpowiedziałem z szerokim uśmiechem na twarzy.
Gdy dotarliśmy do restauracji w której mieliśmy pracować. Nie wiedzieliśmy gdzie mamy iść żeby dowiedzieć się co i jak mamy robić. Byliśmy tu pierwszy raz ponieważ spotkanie z szefem mieliśmy w kawiarni. Byliśmy całkiem zagubieni, gdy w końcu podeszła do nas wysoka dziewczyna z twarzą jasną i śliczną, była brunetką chodź miała rozjaśniane końcówki. Była ubrana w czarną spódniczkę białą bluzkę i fartuch zawiązywany na biodrach.
-W czym mogę pomóc? – zapytała uśmiechnięta.
- Jesteśmy od dzisiaj nowymi pracownikami w tej restauracji, tylko mamy kłopot bo nie wiemy gdzie mamy iść żeby spotkać się kierownikiem.
- A tak, szef mówił, że mamy nowych pracownik. A tak po za tym to nazywam się Inori mam nadzieje, że będzie się nam razem miło pracowało - ukłoniła się lekko i dodała - chodźcie zaprowadzę was do szefa.- Uśmiechnęła się, podążała w kierunku lady, a my za nią jak posłuszne pieski. Doprowadziła nas do kuchni gdzie stał szef i rozmawiał z kucharzem. Inori kazała nam zaczekać, a ona sama podeszła i powiedziała coś szefowi. Ten od razu spojrzał na nas i szeroko się uśmiechnął. Jeszcze chwile pogadał z kelnerką i podszedł do nas.
-Dzień dobry - szybko wyksztusiliśmy z siebie.
-Dzień dobry - odpowiedział - przyszykowałem dla was 2 fartuchy i bardzo prosiłbym żebyście od następnego razu przynosili sobie na zmianę białe bluzki i czarne materiałowe spodnie. Za jakiś tydzień powinienem mieć dla was strój firmowy do tego czasu musicie wziąć coś domu – dodał z uśmiechem.
Wyglądał na bardzo miłego człowieka, oprowadził nas po całym lokalu powiedział co i jak mamy robić. Dzisiaj tylko siedzieliśmy i przyglądaliśmy się innym kelnerkom (na rozkaz szefa). Była to restauracja urządzona dość elegancko, w rogach stały wielkie kwiaty z dużymi liśćmi, na stołach białe obrusy, jeden świecznik na środku i ładnie złożone serwetki. Byliśmy zachwyceni pracą w tej restauracji.
- Ta praca będzie bardziej dla nas zabawą niż udręka - zaśmiałem się siedząc przy Takeru.
- Też tak myślę - zaśmiał się razem ze mną. - Dla mnie największą przyjemnością jest to, że mogę pracować tu z tobą. – Uśmiechnął się i popatrzył mi prosto w oczy.
Miałem ochotę go jak najszybciej pocałować. Kelnerki patrzyły się na nas z małymi uśmieszkami na twarzy gdy zobaczyły jak czule na siebie patrzymy i jak blisko siebie siedzimy. Było mi troszkę głupio będą w nowej pracy i już być obiektem zainteresowania.
-Takeru one się na nas cały czas patrzą – powiedziałem cicho nie patrząc na kelnerki.
-W końcu jesteśmy tu jedynymi kelnerami – odpowiedział.
- Mi się wydaje, że one nie patrzą się przez to, że jesteśmy tu jedynymi kelnerami, a patrzą się na nasze zachowanie wobec siebie. Może powinniśmy się w pracy trochę ograniczać?
- Bzdura, ja nie mam zamiaru ograniczać się do zera, a i tak nie mogę cię pocałować dla mnie to już jest największe ograniczenie. Nie dam rady przez tyle czasu cię nie dotykać. To już wolałbym tu nie pracować, niż nie móc nawet na ciebie czule spojrzeć - zrobił smutną minę i spuścił głowę w dół.
- Dobrze już dobrze, nie musimy się aż tak ograniczać, ale bądź ostrożny, okej?
- Okej - odpowiedział  pełnym uśmiechem.
Siedzieliśmy tak od 16 do 21 aż zamknęli lokal. Wróciliśmy do domu zjedliśmy kolacje i wzięliśmy się za odrabianie lekcji. Siedzieliśmy razem przy biurku i pomagaliśmy sobie nawzajem. Przez chwile robiliśmy jedno z zadań które musieliśmy zrobić indywidualnie, zapadła cisza.
- Ren...?
- Tak?
- Kocham Cię! - wykrzyczał najmocniej jak umiał.
Moje serce w tamtej chwili zaczęło bić tak szybko, że nie potrafiłem wyksztusić z siebie słowa
-Ja naprawdę bardzo, bardzo Cię Kocham!  - po tych słowach przysunął i odwrócił krzesło w moją stronę. Następnie złapał dłońmi moją buzie i pocałował namiętnie, wkładając swój język do moich ust. Odsunąłem się od niego lekko.
- Takeru jeszcze nie odrobiliśmy lekcji, jak będziesz mnie tak całował to nie wytrzymam.
-No okej, ale jak odrobimy pozwolisz mi siebie popieścić, proszę chcę popatrzeć na twoje ciało, chcę je pieścić i doprowadzić cię do orgazmu.- Spojrzał na mnie namiętnym wzrokiem i dodał. -Wiem, że chcesz tego tak samo jak ja.
- Dobrze tylko proszę nie mów już takich rzeczy – zrobiłem się czerwony jak burak i schowałem głowę w książkę.  
Takeru uśmiechnął się najszerzej jak potrafił i wziął się do odrabiania lekcji. Cały czas próbował mnie dotykać w różnych miejscach. Jak tylko przestawał pisać i nad czymś myślał kład rękę na moim udzie i próbował ja cały czas przesuwać coraz wyżej, nie pozwalałem mu na to i swoją lewą ręką przytrzymywałem jego dłoń by nie zapuściła się za daleko. Gdy skończyliśmy lekcje było jakoś po 22.
- Chciałbym jeszcze umyć zęby bo już nie chcę mi się brać prysznicu – powiedziałem.
-To pójdę z tobą.
Weszliśmy do łazienki i zaczęliśmy myć zęby. Takeru umył zęby szybciej, wypukał buzie wodą, cofnął się trochę i przytulił mnie od tyłu kładąc brodę na moim ramieniu a ręce splatając na moim brzuchu. Widziałem jego uśmiech w lustrze. Widząc, że patrzę na jego odbicie w lustrze odkręcił twarz w stronę szyi i zaczął ją całować, czułem jak robi mi na niej malinki. Chcąc opukać usta wodą schyliłem się do kranu, Takeru puścił mój brzuch, zaczął jeździć dłońmi po moich plecach. Potem robił to na bokach mojego brzucha, schodził coraz niżej aż jego dłonie wylądowały na moim penisie. Wyplułem wodę z ust , szybko podniosłem się i odwróciłem  do Takeru.
- Poczekaj chwile... aż tak bardzo chcesz to robić...?- powiedziałem cichym tonem jakby do siebie
- Tak! Chcę to zrobić i to bardzo! Jestem tak napalony, że nie potrafię dłużej wytrzymać! Ren nie musisz mówić takich rzeczy w tak cichym tonem. Jestem tu tylko ja, nie ma tu nikogo innego.
-Ale to zawstydzające, ja nie umiem tak jak ty wykrzyczeć tego na głos - skuliłem głowę i patrzyłem na podłogę - Ja tak nie umiem…
-Proszę nie patrz w podłogę jak ze mną rozmawiasz, to zły nawyk, patrz mi prosto w oczy – złapał dłońmi moją twarz i podniósł ją na wysokość swoich niebieskich oczu.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć, więc patrzyłem mu w oczy tak intensywnie, że Takeru nie wytrzymał i zaczął całować mnie tak namiętnie, że wylądowaliśmy na podłodze.
- Takeru chodźmy do łóżka, nie jest wygonie leżeć na zimnej podłodze…
- Uhm – potwierdził.
Pomógł mi wstać, lecz od razu przytulił mnie i całował wychodząc tyłem z łazienki.
-Takeru przewrócimy się jeśli tak będziemy iść - powiedziałem w przerwach między pocałunkami.
Zaprzeczył tylko głową i dalej całował mnie kierując się do sypialni po drodze obijając się o wszystkie ściany. Zabrał swoją rękę z mojego policzka i otworzył drzwi. Usiadł na łóżku posądzając przy tym też mnie. Powoli kład mnie na nim, nadal całując moje wargi. Po chwili przestał, usiadł na moim brzuchu i zaczął rozpinać moją koszule. Widząc jak bardzo jest podniecony zacząłem zdejmować jego bluzkę. Gdy w końcu pozbyliśmy zbędnych koszul, zaczął całować mój brzuch. Pieścił moje sutki tak namiętnie, że nie wiedziałem co zrobić ze swoimi dłońmi. Lewą rękę położyłem na włosach Takeru, który dalej pieścił mój brzuch, a prawą zacząłem pieścić jego sutki tak, jak to on robił mi. Chciałem choć trochę dodać swojej inicjatywy w nasz seks. Takeru czując jak pieszczę jego sutki poszedł po całości. Szybko zdjął moje spodnie pieścił mojego penisa tak intensywnie, że po chwili doszedłem. Po czym zdjął swoje spodnie, zaczął wkładać palce do mojego odbytu robił to coraz szybciej dodając nowy palec. Gdy w końcu mnie przygotował, włożył swojego penisa we tak głęboko, że miałem ochotę wrzeszczeć z rozkoszy. Wsuwał i wysuwał go coraz szybciej, aż doprowadził mnie do orgazmu. To było takie cudowne uczucie, że nie miałem siły się po tym nawet ruszyć. Takeru wyszedł ze mnie i zdyszany położył się koło mnie.
-Dobrze było? – zapytał zdyszanym głosem.
-Uhm - potwierdziłem i cały zarumieniłem się na policzkach.
-Jesteś taki słodki. Kocham Cię tak strasznie, że z chęcią zrobił bym to jeszcze raz, ale widzę, że jesteś już wykończony- uśmiechnął się, przybliżył twarz do mojej i pocałował.
Patrzyliśmy sobie prosto w oczy, bez słowa, przez jakieś pół godziny, aż zasnęliśmy.

poniedziałek, 14 października 2013

"Niekończące się życie"

Część - 11


Wracaliśmy ze szkoły dość późno w ramach uczenia się wcześniejszych tematów w bibliotece. Z powodu dzisiejszych lekcji, w środku cieszyłem się jak małe dziecko. 
Następnego dnia, budząc się nad ranem, usłyszałem dzwonek do drzwi. Otwierając je, ujrzałem za nimi dorosłego mężczyznę w garniturze, trzymającego bukiet kwiatów.
 - Dzień dobry – powiedział. 
Patrząc na niego, jak na podejrzanego, odpowiedziałem 
- Dzień do... - Zanim zdążyłem dokończyć, mężczyzna zapytał
 - Czy jest Takeru? Przyjechałem z daleka. Czy mógłbym się z nim zobaczyć? - Po tych słowach uświadomiłem sobie, że mógł być to ojciec Takeru. Przeraziłem się a moja twarz zbladła. Postanowiłem jak najszybciej zamknąć drzwi, uprzedzając uprzejmie.
 - Przepraszam, ale Takeru tu nie ma, do widzenia. 
Szybko zamknąłem drzwi i pobiegłem go obudzić . Wchodząc do pokoju skoczyłem na łóżko,  zacząłem szturchać go bardzo mocno i krzyczeć
 - Takeru obudź się! Takeru! - Widząc zaspanego i nieświadomego Takeru dodałem – Przed chwilą do drzwi dzwonił  jakiś dorosły mężczyzna. Otworzyłem mu je. Był wysoki, ubrany w garnitur i trzymał kwiaty, mówił, że szuka Takeru i że przyjechał z daleka.
 -Co?! On tu przyjechał?! - Takeru wstał gwałtownie i zaczął się strasznie denerwować.
 - Powiedziałem, że cię tu nie ma i zamknąłem drzwi. - Zszedłem z łóżka razem z nim. Takeru zdesperowanym ruchem chwycił mnie za ramie i powiedział
 - Dobrze, że mu tak powiedziałeś - zmusił się do lekkiego uśmiechu i dodał - A tak poza tym dzień dobry Ren.  - Po tych słowach dał mi namiętnego całusa i przytulił mnie czule.
- Nie martw się Takeru. On nie może nam nic zrobić. Moi rodzice są dobrze ustatkowani. Nawet jakby nas dotknął, skończyłoby się to dla niego źle. 
Odsunął się kawałeczek uśmiechnął się mocno i znów pocałował. Nasze języki stykały się plącząc w mojej buzi. Uwielbiałem się z nim całować.
- Ale nie chce by ktokolwiek oprócz ciebie mnie dotykał rozumiesz? – powiedziałem stanowczym tonem.
- Tak, ale to dotyczy się też ciebie.
Z uśmiechem na twarzy przytuliłem go mocno i polizałem go w ucho. Zacząłem podgryzać je i lizać. Z sekundy na sekundę robiło się coraz bardziej gorąc i czerwone. Zacząłem całować go po szyi kierując się w dół. 
- Ren, za kilka godzin idziemy do szkoły! – powiedział z wyrzutem.
 - To nic. Mam ochotę zrobić to z tobą. Chce żebyś zapomniał o wszelkich problemach i myślał tylko o tym jak cię kocham. Słyszysz? –odsunąłem się odrobinkę i spojrzałem w  jego piękne oczy
- Kocham cię tak bardzo, że moje ciało, które całujesz i dotykasz jest tylko twoje. Dzięki  twojemu dotykowi robię się taki rozpalony i rozluźniony…
 Takeru słysząc te słowa przez chwile nie ruszał się z wrażenia, aż w końcu uświadomił sobie, że  znów całuję go po szyi. Wstał szybko, wziął mnie na ręce i  rzucił mnie na łóżko. Zaczął się rozbierać i przy okazji, pozbawiał mnie ubrań, na co mu pozwalałem, a wręcz pomagałem mu. Jęczałem z przyjemności.
 Gdy byliśmy cali nadzy, zaczął pieścić moje sutki ustami podgryzając je i liżąc. Jego prawa ręka delikatnie spoczęła na moim penisie, a lewa leżała na moim prawym policzku. Czułem jego oddech na całym ciele. Dotyk jego warg na moim ciele był bardzo podniecający. Całował mnie coraz niżej. Robiło mi się gorąco. Masował mojego penisa coraz mocniej, w końcu zniżył twarz dużo niżej. Zaczął go lizać, robił to coraz namiętniej. Jego ręce gładziły moje ciało, aż robiło się całe wrzące. Robił to tak długo, aż moje podniecenie było na granicy. Przestał, podniósł moje nogi i delikatnie zaczął wkładać mokry palec do odbytu. Kiedy uznał, że jestem wystarczająco rozciągnięty, poniósł moje nogi jeszcze wyżej i delikatnym i zdecydowanym ruchem włożył swojego penisa we mnie. Poczułem w sobie ciepło.  Zakręciła mi się łza w oku, ale nie bolało. Powoli zaczął się ruszać. Ruchy stawały się coraz to szybsze, a ja nie wytrzymując, doszedłem, po chwili, Takeru zrobił to samo we mnie. Nie wychodząc z mojego ciała położył się na mnie i chwile odpoczywał. 
- Co się stało? – zapytałem zadyszany i zmęczony.
 - Hmm …? Nic się nie stało, po prostu chcę jeszcze w tobie chwile zostać.
Moja twarz zarumieniła się, byłem tak skrępowany, że nie miałem pojęcia co zrobić, a nawet powiedzieć. W końcu niechętnie wydukałem:
 - Takeru musimy iść do szkoły..
 Zrobił smutną minę i nic nie odpowiedział.
- Takeru..? - zapytałem   - Coś się dzieje? Powiedz mi..
 - Nie, nic się nie dzieje. - Po tych słowach zszedł ze mnie i położył się obok. - Po prostu boje się o ciebie, przyszedł do twojego domu mój ojciec. Nigdy by mi przez myśl nie przeszło, że może przyjechać do tego miasta i jeszcze zadzwonić do twojego domu. Jestem przerażony tym co się dzieje. Boje się tak bardzo, że nie potrafię o tym nie myśleć. 
- Takeru.. nie przejmuj się aż tak bardzo, nie jesteśmy małymi dziećmi. To co było kiedyś już nie powróci. Teraz masz mnie, a ja mam ciebie. Nie myślmy na razie o tym, pójdziemy do szkoły, wrócimy do domu i przed snem pocałuje cię jak codziennie -Uśmiechnąłem się najmocniej jak umiałem - Wszystko będzie tak jak powinno, jeżeli zdarzy się coś oprócz tego damy sobie z tym rade i dalej będziemy razem jak dotychczas.
 - Okej. - Takeru lekko uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. 
O godzinie 7:00 wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie i wyruszyliśmy na lekcje. W szkole nie działo się nic nadzwyczajnego oprócz tego, że staliśmy się jej główną atrakcją.  
Idąc korytarzem, bądź siedząc w sali Takeru ciągle starał się dotykać mnie w różnych miejscach. Wszyscy byli przerażeni tym widokiem lecz ja byłem szczęśliwy. Jego dotyk sprawiał mi ogromną przyjemność nawet jeśli był to tylko lekki dotyk ręki. Tak minęły 3 dni, szkoła, dom i spanie. Nie działo się nic dziwnego. Do tej pory ani razu nie widzileliśmy ojca Takeru z czego byłem zadowolony, a Takeru już powoli starał się o nim zapomnieć. Nie padały o nim żadne słowa. We wtorek rano zjedliśmy śniadanie i rozmawialiśmy jak zwykle na różne tematy, lecz tego dnia trochę to zmieniłem.
- Takeru, chciałbym pójść do pracy. Nie chce żyć ciągle za pieniądze moich rodziców. Chciałbym wynająć swoje własne mieszkanie i mieszkać tam z tobą na własną rękę. Zmienić swoje życie i prowadzić je po swojemu – powiedziałem stanowczym tonem. 
- Jeżeli tego chcesz to nie mam nic przeciwko. Ja też zacznę zarabiać, zamieszkamy razem i będziemy spłacać po połowie czynsz. Okej?- odpowiedział.
To właśnie za to kocham Takeru. Nigdy nie zostawiłby mnie samego. Uśmiechnąłem się i miałem ochotę przytulić go najmocniej jak umiałem, ale się powstrzymałem i z uśmiechem na twarzy dalej zajadałem śniadanie przygotowane przez niego. Po szkole zaczęliśmy szukać ofert pracy w internecie, przeszukaliśmy kilka stron i dzwoniliśmy do wybranych. Najbardziej spodobała nam sie oferta w której poszukiwali więcej niż 1 pracownika i była to restauracja w której mieliśmy pełnić role kelnerów. Była to całkiem opłacalna praca, pasowała  do naszych zajęć szkolnych i moglibyśmy przebywać wtedy w tej samej restauracji i być cały czas ze sobą. Od razu przystaliśmy na tą ofertę pracy i zgłosiliśmy się na spotkanie. Kierownik restauracji był nami zadowolony i zatrudnił nas od razu Mieliśmy zacząć już następnego dnia.
Wieczorem, w domu, zachwyceni nie spaliśmy i nie przestawaliśmy myśleć jak będzie nam tam pracować. 
-Takeru jestem zachwycony naszą nową pracą i mam nadzieję,  że będzie się nam tam fajnie pracowało – powiedziałem rozmarzony. 
 - Też tak myślę. Wiesz Ren, dawno nie byliśmy na randce, brakuje mi tego trochę. - Zrobił smutną minę, wysunął rękę spod kołdry i zewnętrzną stroną dłoni pogłaskał mój policzek. Złapałem jego rękę i trzymałem bardzo mocno. 

- Mi też tego brakuje, ale jestem pewny, że do nich wrócimy jak tylko zarobimy trochę pieniędzy. Myślę, że jak na razie możemy przeżyć razem  tylko na spaniu i mieszkaniu ze sobą. - Uśmiechnąłem się lekko, zamknąłem oczy i kilka minut po tym zasnąłem. Nie słysząc co Takeru odpowiedział na moje słowa.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

"Niekończące się życie"

Część - 10


Obudziliśmy się koło południa, nie spaliśmy za dużo więc wlekliśmy się po domu jak duchy nie mając ksztu iskry w sobie. Moje ciało było bezsilne, nie miałem siły na cokolwiek. Takeru wyręczył mnie w robieniu śniadania, ale widać było po nim, że ledwo co stoi na nogach. Czekając na śniadanie przemyślałem i poukładałem sobie wszytko.
 - Takeru powinniśmy w końcu pójść do szkoły nasze życie zrobiło się strasznie nie stabilne odkąd siedzimy w domu. Choć jednak jest mi przy tobie bardzo przyjemnie to nie znaczy, że mamy przestać do niej chodzić.
Takeru uśmiechnął się choć widać było, że był to uśmiech wymuszony, ale nawet taki dodawał mi więcej pewności siebie.
 - A właśnie Takeru? Czego ostatni raz jak byłem w szkole byłeś w mojej klasowej sali? Wcześniej nie widziałem cię w szkole
Zrobiłem wielkie oczy przypominając to sobie i zastanawiałem się dalej czekając na odpowiedz.
- Po wakacjach ciężko zachorowałem na zapalenie płuc i leżałem w szpitalu. Gdy w końcu mnie z niego wypuścili nie wiedziałem, że jestem z tobą w klasie. Ale bardzo się z tego cieszę.
 Po tych słowach uśmiechnął się lekko i zajadał śniadanie nie dodając nic więcej. Obserwowałem go cały czas odkąd zacząłem temat o szkole. Jego humor od tej pory zrobił się przytłoczony. Wyglądał na nie zadowolonego. Nie byłem pewien czy to na pewno przeze mnie ale widząc go smutnego nie potrafiłem się powstrzymywać. Podbiegłem do pałętającego się Takeru po pokoju złapałem go za rękę odwróciłem w swoją stronę po czym przytuliłem go mocno. Zaszeptałem mu do ucha które szybko zrobiło się czerwone jak cała reszta jego buzi
 - Co się dzieje? Czego jesteś smutny? - Opuszczając ton głosu dodałem- To przeze mnie jest ci smutno..?
Takeru słysząc te słowa odepchnął mnie lekko rękoma po czym delikatnym ruchem położył dłonie na moich policzkach. Nie wiedząc co tak nagle w niego wstąpiło poczułem tylko ciepłe i lekko wilgotne usta Takeru na swoich wargach. Jego ręce zaczęły schodzić coraz niżej, a pocałunki robiły się coraz bardziej namiętne. Odwzajemniłem jego pocałunki ale nie chciałem robić nic więcej, byłem świadomy faktu, że idziemy jutro do szkoły a jest już dość późna godzina. Myśląc nad tym oderwałem usta od niego
- Takeru już starczy, nie chce robić nic więcej. Idziemy jutro do szkoły więc musimy się wsypać. - Dodałem nieco entuzjazmu do tych słów lecz gdy tylko usłyszał temat o szkole zrobił złą minę odsunął się delikatnie i poszedł do pokoju.
Nie miałem zielonego pojęcia o co mu chodzi ale wiedziałem że muszę się natychmiast dowiedzieć. Po tym wszystkim poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Gdy wyszedłem z niej w samych bokserkach i małym ręczniku na ramionach pokierowałem się do pokoju w którym obecnie znajdował się Takeru. Wchodząc do pokoju zobaczyłem go leżącego na łóżku i odwróconego w stronę okna. Usiadłem na krześle obok samego okna przed wzrokiem Takeru i porządnie wycierałem włosy ręcznikiem. Próbował omijać mój wzrok jak tylko się dało. W końcu wyszedłem z siebie, rzuciłem ręcznik na podłogę po czym szybko wszedłem nad Takeru kładąc go na plecy. Jego wzrok dalej omijał moją twarz a ja nie potrafiłem tego znieść obudziła się we mnie agresja z przed kilku miesięcy. Zacząłem krzyczeć
 - Takeru! Popatrz na mnie, Takeru! - Walnąłem pięścią w poduszkę obok jego głowy. Łzy zaczęły wylewać mi się z oczu kapiąc na jego twarz zacząłem krzyczeć histerycznym głosem -Takeru powiedz coś! Czego unikasz mojego wzroku!
 Gdy spod łez zobaczyłem minę przestraszonego Takeru poczułem jakby moje serce zabiło tak mocno jakby miało rozerwać mi klatkę piersiową. Od razu zrzuciłem się na podłogę podczołgałem do kąta ściany skuliłem nogi zrobiłem wielkie oczy i nie wiedziałem co mam myśleć, zacząłem mamrotać dość głośno
 - Dlaczego to zrobiłem?! Co się ze mną stało?! -Moje oczy robiły się bardzo przestraszone wiedząc że straciłem nad sobą kontrole. - Co się właśnie ze mną stało?! Takeru przepraszam!
Takeru szybko wstał z łóżka padając na kolana podsunął się jak najszybciej w moją stronę i wtulił mnie całego w swoją szeroką bluzkę którą miał na sobie.
 -Ren przepraszam to przeze mnie, najwidoczniej beze mnie stajesz się taki jak wcześniej, powracasz do swoich wcześniejszych fobii. Naprawdę przepraszam że przez moją nadopiekuńczość i zazdrość musisz teraz cierpieć.
 Gdy to usłyszałem od razu podniosłem głowę z twarzy z niknął strach.
 - Jak to zazdrość i nadopiekuńczość?
 - Gdy zacząłeś mówić o szkole przypomniałem sobie te dni jak nie przychodziłeś do niej. Codziennie słyszałem od dziewczyn komentarze na temat twojej urody, zawsze gdy tego słuchałem rodziła się we mnie coraz większa zazdrość. Przepraszam że tak się zachowuje, ale naprawdę mnie to boli myśląc, że pójdziesz do szkoły a tam wszystkie dziewczyny będą się koło ciebie kręcić. Boje się też, że mój ojciec może ci coś zrobić jak zaczniemy wychodzić codziennie do szkoły - Zrobił minę jak by miał zacząć płakać i opuścił głowę wtulając ją w moje kolana.
 - Takeru.. mylisz się! Te dziewczyny trzymają się ode mnie z daleka- Zaskoczony kontynuowałem - W szkole nie gadam z nikim, wszyscy rozprowadzają plotki typu że jestem dziwny i nietowarzyski. Nie znam tak nikogo. Wszystkich odstraszałem swoją osobą by mieć spokój.
 Podniósł głowę i wymamrotał :
- Ale te dziewczyny..
 - Nie przejmuj się. Lubię tylko ciebie nikogo więcej.
 - a mój ojciec..? co jeśli ci coś zrobi..?
 - Przecież zawsze wychodzimy i przychodzimy do domu razem. U twojego boku nic mi się nie stanie. Uśmiechnąłem się najszerzej jak umiałem i pocałowałem go lekko w czoło - Tak więc jutro idziemy do szkoły, okej? - Przemyślał to chwile pocałował mnie w usta i odpowiedział z lekkim uśmiechem na twarzy.
 - Okej.
 Wstał z podłogi podnosząc przy tym mnie. Wstałem, przytuliłem go lekko, po czym dodałem:
- Ale pamiętaj, że ja też mam cię na oku.
Po tych słowach rzuciłem się na łóżko i schowałem pod pościel nie myśląc o niczym. Parę sekund później poczułem tylko Takeru wtulającego się w moje całe ciało i obejmującego moje biodra dłońmi. Obudziłem się o 6 rano budząc przy tym Takeru.
- Ren już wstajesz? Poleż ze mną jeszcze chwile.
 Po tych słowach złapał mnie za rękę i przewrócił na łóżko. Odwróceni w swoje strony patrzyliśmy sobie w oczy
- Mogę pożyczyć dziś twoje ubrania? - Odpowiedziałem z lekkim uśmiechem na twarzy
- Tak oczywiście, że możesz. - Złapał mnie za ramiona przybliżył się do mnie i pocałował. Po czym dodał wstając z łóżka - No to dzisiaj idziemy do szkoły! Wstawaj Ren poszukamy czegoś do ubrania na dzisiaj.
 Po części szczęśliwy otworzył szafę i zaczął wybierać ubrania. Podszedłem do niego nie wiedząc jakie ubranie wybrać wziąłem pierwsze lepsze z brzegu i ubrałem się w nie.
 - Takeru trochę dziwnie się czuje w tych ubraniach... - Ze skrzywioną miną zacząłem oglądać się w lustrze od dołu do góry.
- Naprawdę ładnie w tym wyglądasz. Uwierz mi.
- Więżąc mu na słowo dodałem:
 - ehh no dobra..
 Zjedliśmy śniadanie założyliśmy buty i zanim poszliśmy do szkoły zabraliśmy z jego domu potrzebne książki. Gdy kierowaliśmy się do szkoły co krok ktoś witał się z Takeru, robiło się to dla mnie strasznie irytujące bo wszyscy patrzyli się na mnie jak na nie wiadomo kogo. Kochałem jak nikt nie zwracał na mnie uwagi a teraz jestem w centrum zainteresowania. Już od samego zbliżania się do szkoły chciałem zawrócić jednak nie mogę tego tak po prostu zrobić Takeru. Ja go namówiłem do wrócenia do szkoły i przez to dużo się wczoraj zdarzyło teraz nie mogę tak po prostu uciec.
 - Ren wszystko okej? Wyglądasz jakoś dziwnie..
- Wszystko okej! Nic mi nie jest!- Uśmiechnąłem się i wyprzedziłem go trochę.
 Takeru dogonił mnie i złapał mocno za rękę
 - Takeru.. a jak ktoś zobaczy..?
- Nic nie szkodzi może nas widzieć cała szkoła. Mi to ani trochę nie przeszkadza.
Po tych słowach moja buzia strasznie się zarumieniła. Gdy szliśmy tak przez korytarz w szkole byliśmy jedynymi osobami na które zwracało się uwagę. Weszliśmy do sali wszyscy skupili na nas wzrok odruchowo puściłem rękę Takeru po czym połowa klasy do niego podeszła. Nie bylem pewny o czym rozmawiali bo od razu odszedłem od tego tłumu i usiadłem w swojej ławce. Jeden z chłopaków wykrzyczał dość głośno pokazując na mnie palcem
- Dlaczego przyszedłeś z nim?!
 Takeru popatrzył chwile na mnie po czym puścił mi oczko.
 - Bo to najważniejsza osoba w moim życiu.
 Wszyscy zszokowani nie wiedzieli co powiedzieć po czym zaczęli głośno śmiać się i pytać
 - On?! Serio? hahaha!
 Zażenowany spuściłem głowę w otworzony podręcznik. Nie podnosiłem głowy choć słyszałem kroki kierujące się w moją stronę. Poczułem dotyk dłoni na swojej szyi która z ciekawości obróciła się w stronę właściciela rąk. Zanim zorientowałem się, że to Takeru poczułem dotyk ust i język liżący moje wagi. Nie wiedząc co się dzieje lekko odsunąłem go od ust robiąc się cały czerwony.
 - Takeru co robisz?!
 - Całuje cię, nie widać.- Uśmiechnął się szeroko po czym usiadł koło mojej ławki.

Wszyscy patrzyli się na nas jak wryci dyskutując po cichu. Było mi tak głupio, że przez resztę dnia siedziałem cicho w ławce z głową w książkach czasami spoglądając na twarz Takeru który prawie cały czas wpatrywał się we mnie jak oniemiały. Wracaliśmy ze szkoły dość późno w ramach uczenia się wcześniejszych tematów w bibliotece.

sobota, 17 sierpnia 2013

"Niekończące się życie"

Część - 9


Któregoś dnia z kolei Takeru postanowił pójść do swojego domu, nie wiedziałem po co konkretnie chciał tam iść. Usłyszałem tylko: Ren pójdziesz ze mną do domu? Zrobiło mi się trochę przykro uświadamiając sobie że jego dom nie jest tylko przy mnie. Godząc się na to złapał mnie za rękę prowadząc kilka domów dalej. Gdy otwierał dźwi zobaczyłem przed domem skrzynkę zapełnioną listami.
- Takeru, mogę o coś zapytać?
- Tak, co chcesz wiedzieć?
 - Gdzie jest twój tata?
 - Mój ojciec jest w Anglii.
- Aha.
Po tym jak usłyszałem odpowiedzieć tonem oziębłym i niechcianym zrezygnowałem z dalszej rozmowy. Zdałem sobie sprawę z tego jak mało o nim wiem. Świadomość, że nie wiem jaki był kiedyś, że nie znam jego rodziny stawała się dla mnie coraz bardziej nie do zniesienia. Ale nie chciałem go obciążać moimi problemami w takiej chwili. Zostawiając mnie w salonie sam poszedł do któregoś z pokoi, wychodząc z niego trzymał w dłoni kluczyk zanim zdążyłem o cokolwiek zapytać powiedział
 - poczekaj sekundę.- Po czy wyszedł z domu.
Wracając w dłoni oprócz kluczyka znajdowała się sterta listów. usiadł koło mnie i zaczął je sprawdzać. Wszystkie były od tego samego nadawcy. Przeczytał jeden z nich, resztę podarł.
 -Takeru czego drzesz te listy? Od kogo one są?
 - Od ojca.
Nie wiedziałem co powiedzieć ponieważ znów odpowiedział do mnie takim samym tonem jak wtedy. Zrobiłem tylko przestraszoną minę i dalej siedziałem cicho jak myszka.
 Takeru zrobił się strasznie oziębły w stosunku do mnie. Nigdy nie widziałem go w takim stanie. Byłem przerażony, nie chciałem by przestał mnie lubić. Gdy wróciliśmy do mojego domu zdjąłem buty i szybko usiadłem na kanapie kuląc się i chowając głowę w kolana. Nie wiedziałem już co mam myśleć. Chciałem powiedzieć o tym wszystkim Takeru ale nie chciałem narzucać się mu gdy jego mama kilka dni temu umarła. Chodziłem zamknięty w sobie przez cały dzień. Nie spałem całą następną noc, nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Gdy w końcu Takeru uświadomił sobie, że jest coś ze mną nie tak. Podszedł do mnie i ze smutną miną wydusił z siebie
- Ren, naprawdę przepraszam!
Nie wiedząc co się właśnie dzieje, zrobiłem zaskoczoną minę i słuchałem dalej
 - Naprawdę przepraszam zrobiłem z siebie egoistę, nie chciałem naprawdę! Gdy teraz dopiero sobie to uświadomiłem, że przestałem się do ciebie odzywać, już nie pamiętam kiedy w ogóle cię pocałowałem. Nawet jeśli moja mama umarła, nie chce stracić jeszcze ciebie. To było zachowanie którego nie przemyślałem. Jak stracił bym ciebie to już nie miał bym po co żyć. W tej chwili jesteś jedyną osobą na ziemi którą kocham ponad wszytko. Ostatnio pytałeś się o mojego tatę?
 - hmm.. tak.. Ale jeśli nie chcesz to nie musisz mówić, naprawdę!
- Powiem wszystko co chcesz wiedzieć, bo Cię Kocham.
 Po tych słowach podszedł bliżej objął dłońmi moje policzki i zaczął całować. Po chwili przestał i dopowiedział:
 - ale powiem ci o tym jutro dzisiaj muszę zaopiekować się osobą której tak dawno nie dotykałem. Po tym, nieudolnym krokiem przytulając i całując zaprowadził do sypialni rzucił na łóżko zdjął koszule po czym na mnie wszedł.
 - Takeru na pewno chcesz to zrobić.
 - Chce zrobić to w 100%.
Po czym uśmiechnął się a ja ze wstydu zrobiłem się cały czerwony. Widząc moją twarz położył się na moim ciele i zaczął łuskać moje usta. Czując go na sobie byłem tak szczęśliwy że nie potrafiłem sobie wyobrazić czegoś co mogło by zrobić ze mnie szczęśliwszego człowieka niż byłem w tej chwili. Gdy na chwile przestał, pewnym głosem powiedziałem:
 - Takeru.. Kocham cię!
Oszołomiony całkowicie przestał całować moją szyje i popatrzył na moją twarz, po czym pocałowałem go prosto w usta. Gdy tylko oddaliłem swoją buzie od jego zobaczyłem zarumienionego Takeru z miną której nigdy jeszcze nie widziałem. Po krótkiej chwili uśmiechnął się do mnie i zaczął całować wkładając język do mojej buzi. Moje myśli popłynęły gdzieś daleko a ciało zostało bez ruchu dając sobą zawładnąć. Moje uczucia stawały się coraz głębsze a dotyk Takeru coraz bardziej wyjątkowy. Gdy tak leżeliśmy i całowaliśmy się bez umiaru uświadomiłem sobie, że jeszcze ani razu nie wziąłem inicjatywy w swoje ręce. Gdy tylko sobie to uświadomiłem szybkim ruchem zrzuciłem Takeru ze swojego ciała i sam wszedłem na niego, zacząłem lizać jego ucho zjeżdżałem coraz niżej przy okazji gryząc jego usta. Coraz niżej łuskając jego szyje. Zjeżdżałem pomału zastanawiając się co robić dalej, zjeżdżałem coraz niżej zatrzymując co chwile. Takeru widząc moje drżące ręce rozpinające jego koszule i usta całujące jego szyje w przerażająco wolnym tępię, złapał mnie za rękę i przewrócił na łóżko znowu siadając na mnie. - Nie zmuszaj się do tego, przecież widzę, że nie wiesz co masz robić.
 - Następnym razem ja to zrobie..
 Spojrzał się na mnie miną zdziwioną po czym uśmiechnął się lekko wydając cichy odgłos chichotania.
- Nie drwij ze mnie!- Po czym dodałem cichym głosem odwracając głowę w inną stronę - Ja naprawdę chce przejąć inicjatywę.
 Po tych słowach poczułem tylko jego język w ustach. Takeru był tak strasznie napalony, że nie potrafił się opanować. Zdjął ze mnie koszulkę i spodnie zaczął jeździć swoimi ustami po całym brzuchu lekko szczypiąc przy tym mój sutek. Zjeżdżając ustami niżej jego ręka zaczęła pieścić mojego członka. To było takie przyjemne że moje usta wydalały dzwięki których nie byłem świadom. Czułem jak jakiego dłonie dotykały mnie wszędzie. Czułem jak wkłada swój palec we mnie, to było za razem bolesne ale i dość przyjemne. Takeru słysząc jak niespokojnie dysze zapytał:
- Chcesz może przestać?
Cichym głosem odpowiedziałem:
 - nie.
 Kontynuując poczułem w sobie coś o wiele większego na początku poczułem straszny ból. Gdy zorientowałem sie co we mnie weszło zacząłem czuć rozkosz, ulgę i pragnienie dalszego uprawiania seksu. Z coraz szybszym ruchem stawało się to coraz bardziej przyjemniejsze a ja stawałem się coraz bardziej zachłanny. Doszliśmy w tym samym czasie było mi tak głupio że wszystko poleciało na jego brzuch. Spaliłem się ze wstydu i od razu odwróciłem wzrok w drugą stronę. Takeru widząc co się dzieje złapał jedną ręką policzek odwracając przy tym mój wzrok prosto na niego a drugą starł pozostałości z brzucha i zlizał je z dłoni. Widząc to zrobiłem się cały czerwony i na siłę próbowałem odwrócić głowę, jednak zanim mi się to udało poczułem tylko język przejeżdżający po moich ustach. Od razu odwróciłem głowę w inną stronę i uświadomiłem sobie, że nie mam siły by nawet podnieść rękę nie zdając sobie sprawy co się dzieje zacząłem zasypiać. W trakcie zasypiania czułem jak ktoś mnie obejmuje. Budząc się rano zobaczyłem śpiącego Takeru obok siebie trzymającego mnie za rękę. Powoli i uważnie zszedłem z łóżka, nie chciałem obudzić Takeru więc jak najciszej zabrałem ubrania i wyszedłem z pokoju. Wychodząc na schody poszedłem do łazienki umyć się i przebrać. Zrobiłem śniadanie i poszedłem sprawdzić skrzynkę na listy. O dziwo było w niej bardzo dużo listów które wręcz rozpychały skrzynkę. Byłem trochę zszokowany ponieważ moi rodzice nigdy nie wysyłali listów a z dalszą rodziną nie mam żadnego kontaktów. Poszedłem do domu i usiadłem w kuchni na krześle koło zrobionego śniadania. Przeglądając listy zszokowany zobaczyłem że wszystkie zaadresowane były do Takeru nie było nazwiska nadawcy więc byłem troszkę zaniepokojony i zdezorientowany ponieważ nie wiedziałem skąd ktoś mógł wiedzieć, że Takeru mieszka ze mną. Gdy coraz to mocniej nad tym myślałem stawało się to coraz bardziej dziwne. Takeru wszedł do kuchni i widząc moją zakłopotaną twarz zapytał :
 - Ren, co się stało ?
 Nie mówiąc nic podałem mu wszystkie listy, Takeru spojrzał się na mnie z dezorientacją po czym zapytałem :
- Wiesz może skąd listy do ciebie znalazły się w mojej skrzynce.
Spojrzał tylko na mnie nie odpowiadając i szybko otworzył pierwszy list rzucając resztę na stół. Po przeczytaniu go spojrzał na mnie, usiadł na krześle i wydusił z siebie
 - Skąd on wie że tu jestem. Złapał się za głowę kuląc i mówił dalej - Przecież byłem ostrożny. Ren proszę nie czytaj tych listów ja też nie mam zamiaru ich czytać.
 - Ale co się stało? Takeru..? Powiedz co się dzieje. Pomogę ci z całych sił tylko musisz mi powiedzieć co się dzieje.
 - Ren, naprawdę chciałbym ci powiedzieć ale sam nie wiem o co chodzi. Chciałeś wiedzieć coś na temat mojego ojca ale na jego temat nie wiem co ci powiedzieć bo widziałem go tylko raz gdy leżałem w szpitalu. Miałem wtedy 10 lat i poważnie zachorowałem, wtedy pierwszy i ostatni raz widziałem swojego ojca. Wtedy w szpitalu mówił takie rzeczy.. , że jak dorosnę będzie ze mną, że moje ciało stanie się jego. Ja naprawdę nie chciałem ci tego mówić. Takeru zaczęły lecieć łzy a ja podszedłem do niego i przytuliłem mocno
 - Już jest dobrze, jesteś ze mną nic się nie stanie.
 - Te listy... przysyła je odkąd umarła mama, pisze rzeczy takie jak mówił tamtego dnia. Od tamtego czasu bałem się chodzić do szkoły, z domu wychodziłem tylko z mamą. Teraz nawet nie pamiętam jak wygląda, nie wiem skąd wie że tu jestem. Ale wiem że boje się o ciebie Ren, nie chce cię stracić i nie chce byś uraził się do mojej osoby przez ojca. Naprawdę przepraszam cię za to. Po tych słowach odwzajemnił mój uścisk bardzo mocno.
- Takeru?
 - Tak?
- A czujesz moją obecność?
 - tak, czuje.
 - Czujesz to jak cię przytulam?
 - Tak.
Odsunąłem się lekko złapałem dłońmi policzki Takeru przytrzymując przy tym jego głowę w swoją stronę.
 - Widzisz moją twarz? – zapytałem.
- Widzę .
- Więc zapamiętaj mój dotyk, zapamiętam moją obecność i twarz jako osobę która nigdy cię nie zostawi. Jestem przy tobie i zawsze będę choćby nie wiem co się miało dziać. Zawsze będziemy razem, dobrze?
 - Dobrze.
Po tych słowach pocałowałem go namiętnie usiadłem na kolanach. Całują go dalej powoli zacząłem wsuwać rękę pod jego koszulkę i lekko pocierać nią o jego sutki. Zaczynałem się lekko podniecać. Takeru zdjął swoją rękę z mojej talii i zaczął delikatnie pocierać nią o mojego penisa. Obaj stawaliśmy się coraz bardziej napaleni. Nasze języki stykały się ze sobą cały czas mieszając ślinę w mojej buzi.
- Takeru, chodź na górę do łóżka.
Bez odpowiedzi i chwili namysłu wstał z krzesła przy tym zsuwając mnie z kolan. Cmoknął mnie w usta załapał za rękę i idąc tyłem uśmiechał się do mnie. Gdy weszliśmy do pokoju powtórzyliśmy wczorajszą noc jednak tym razem starałem się nie zasypiać. Wtuliłem się najmocniej do Takeru który był cały przepocony i zapytałem
- chciałbyś wziąć ze mną prysznic?

Takeru nie spodziewając się tych słów uśmiechnął się i bez chwili namysłu wszedł na mnie pocałował i wstał z łóżka ciągnąc mnie do łazienki. Uśmiechając się najszerzej jak umiał wszedł pod prysznic, podążyłem za nim. Całowaliśmy i pieściliśmy całe nasze ciała. Gdy już obydwoje mieliśmy dość wyszliśmy z pod prysznica i wycieraliśmy się nawzajem. Jego twarz tak pięknie błyszczała pod kroplami wody. Nie spaliśmy całą noc, cały czas pieściliśmy się i całowaliśmy nie znając umiaru. W końcu zasnęliśmy nad ranem.