Część - 11
Wracaliśmy ze szkoły dość
późno w ramach uczenia się wcześniejszych tematów w bibliotece. Z powodu
dzisiejszych lekcji, w środku cieszyłem się jak małe dziecko.
Następnego dnia, budząc
się nad ranem, usłyszałem dzwonek do drzwi. Otwierając je, ujrzałem za nimi
dorosłego mężczyznę w garniturze, trzymającego bukiet kwiatów.
- Dzień dobry –
powiedział.
Patrząc na niego, jak na
podejrzanego, odpowiedziałem
- Dzień do... - Zanim
zdążyłem dokończyć, mężczyzna zapytał
- Czy jest Takeru?
Przyjechałem z daleka. Czy mógłbym się z nim zobaczyć? - Po tych słowach
uświadomiłem sobie, że mógł być to ojciec Takeru. Przeraziłem się a moja twarz
zbladła. Postanowiłem jak najszybciej zamknąć drzwi, uprzedzając uprzejmie.
- Przepraszam, ale
Takeru tu nie ma, do widzenia.
Szybko zamknąłem drzwi i
pobiegłem go obudzić . Wchodząc do pokoju skoczyłem na łóżko, zacząłem
szturchać go bardzo mocno i krzyczeć
- Takeru obudź
się! Takeru! - Widząc zaspanego i nieświadomego Takeru dodałem – Przed chwilą
do drzwi dzwonił jakiś dorosły mężczyzna. Otworzyłem mu je. Był wysoki,
ubrany w garnitur i trzymał kwiaty, mówił, że szuka Takeru i że przyjechał z daleka.
-Co?! On tu
przyjechał?! - Takeru wstał gwałtownie i zaczął się strasznie denerwować.
- Powiedziałem, że
cię tu nie ma i zamknąłem drzwi. - Zszedłem z łóżka razem z nim. Takeru
zdesperowanym ruchem chwycił mnie za ramie i powiedział
- Dobrze, że mu
tak powiedziałeś - zmusił się do lekkiego uśmiechu i dodał - A tak poza tym
dzień dobry Ren. - Po tych słowach dał mi namiętnego całusa i przytulił
mnie czule.
- Nie martw się Takeru.
On nie może nam nic zrobić. Moi rodzice są dobrze ustatkowani. Nawet jakby nas dotknął,
skończyłoby się to dla niego źle.
Odsunął się kawałeczek
uśmiechnął się mocno i znów pocałował. Nasze języki stykały się plącząc w mojej
buzi. Uwielbiałem się z nim całować.
- Ale nie chce by ktokolwiek
oprócz ciebie mnie dotykał rozumiesz? – powiedziałem stanowczym tonem.
- Tak, ale to dotyczy
się też ciebie.
Z uśmiechem na twarzy
przytuliłem go mocno i polizałem go w ucho. Zacząłem podgryzać je i lizać. Z
sekundy na sekundę robiło się coraz bardziej gorąc i czerwone. Zacząłem całować
go po szyi kierując się w dół.
- Ren, za kilka godzin
idziemy do szkoły! – powiedział z wyrzutem.
- To nic. Mam
ochotę zrobić to z tobą. Chce żebyś zapomniał o wszelkich problemach i myślał
tylko o tym jak cię kocham. Słyszysz? –odsunąłem się odrobinkę i spojrzałem w
jego piękne oczy
- Kocham cię tak bardzo,
że moje ciało, które całujesz i dotykasz jest tylko twoje. Dzięki twojemu
dotykowi robię się taki rozpalony i rozluźniony…
Takeru słysząc te słowa przez chwile nie
ruszał się z wrażenia, aż w końcu uświadomił sobie, że znów całuję go po
szyi. Wstał szybko, wziął mnie na ręce i rzucił mnie na łóżko. Zaczął się
rozbierać i przy okazji, pozbawiał mnie ubrań, na co mu pozwalałem, a wręcz
pomagałem mu. Jęczałem z przyjemności.
Gdy byliśmy cali
nadzy, zaczął pieścić moje sutki ustami podgryzając je i liżąc. Jego prawa ręka
delikatnie spoczęła na moim penisie, a lewa leżała na moim prawym policzku.
Czułem jego oddech na całym ciele. Dotyk jego warg na moim ciele był bardzo
podniecający. Całował mnie coraz niżej. Robiło mi się gorąco. Masował mojego
penisa coraz mocniej, w końcu zniżył twarz dużo niżej. Zaczął go lizać, robił
to coraz namiętniej. Jego ręce gładziły moje ciało, aż robiło się całe wrzące.
Robił to tak długo, aż moje podniecenie było na granicy. Przestał, podniósł
moje nogi i delikatnie zaczął wkładać mokry palec do odbytu. Kiedy uznał, że
jestem wystarczająco rozciągnięty, poniósł moje nogi jeszcze wyżej i delikatnym
i zdecydowanym ruchem włożył swojego penisa we mnie. Poczułem w sobie ciepło. Zakręciła
mi się łza w oku, ale nie bolało. Powoli zaczął się ruszać. Ruchy stawały się
coraz to szybsze, a ja nie wytrzymując, doszedłem, po chwili, Takeru zrobił to
samo we mnie. Nie wychodząc z mojego ciała położył się na mnie i chwile
odpoczywał.
- Co się stało? –
zapytałem zadyszany i zmęczony.
- Hmm …? Nic się
nie stało, po prostu chcę jeszcze w tobie chwile zostać.
Moja twarz zarumieniła
się, byłem tak skrępowany, że nie miałem pojęcia co zrobić, a nawet powiedzieć.
W końcu niechętnie wydukałem:
- Takeru musimy
iść do szkoły..
Zrobił smutną minę
i nic nie odpowiedział.
- Takeru..? - zapytałem
- Coś się dzieje? Powiedz mi..
- Nie, nic się nie
dzieje. - Po tych słowach zszedł ze mnie i położył się obok. - Po prostu boje
się o ciebie, przyszedł do twojego domu mój ojciec. Nigdy by mi przez myśl nie
przeszło, że może przyjechać do tego miasta i jeszcze zadzwonić do twojego
domu. Jestem przerażony tym co się dzieje. Boje się tak bardzo, że nie potrafię
o tym nie myśleć.
- Takeru.. nie przejmuj
się aż tak bardzo, nie jesteśmy małymi dziećmi. To co było kiedyś już nie
powróci. Teraz masz mnie, a ja mam ciebie. Nie myślmy na razie o tym, pójdziemy
do szkoły, wrócimy do domu i przed snem pocałuje cię jak codziennie
-Uśmiechnąłem się najmocniej jak umiałem - Wszystko będzie tak jak powinno,
jeżeli zdarzy się coś oprócz tego damy sobie z tym rade i dalej będziemy razem
jak dotychczas.
- Okej. - Takeru
lekko uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
O godzinie 7:00
wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie i wyruszyliśmy na lekcje. W szkole nie działo
się nic nadzwyczajnego oprócz tego, że staliśmy się jej główną atrakcją.
Idąc korytarzem, bądź
siedząc w sali Takeru ciągle starał się dotykać mnie w różnych miejscach.
Wszyscy byli przerażeni tym widokiem lecz ja byłem szczęśliwy. Jego dotyk
sprawiał mi ogromną przyjemność nawet jeśli był to tylko lekki dotyk ręki. Tak
minęły 3 dni, szkoła, dom i spanie. Nie działo się nic dziwnego. Do tej pory
ani razu nie widzileliśmy ojca Takeru z czego byłem zadowolony, a Takeru już
powoli starał się o nim zapomnieć. Nie padały o nim żadne słowa. We wtorek rano
zjedliśmy śniadanie i rozmawialiśmy jak zwykle na różne tematy, lecz tego dnia
trochę to zmieniłem.
- Takeru, chciałbym
pójść do pracy. Nie chce żyć ciągle za pieniądze moich rodziców. Chciałbym
wynająć swoje własne mieszkanie i mieszkać tam z tobą na własną rękę. Zmienić
swoje życie i prowadzić je po swojemu – powiedziałem stanowczym tonem.
- Jeżeli tego chcesz to
nie mam nic przeciwko. Ja też zacznę zarabiać, zamieszkamy razem i będziemy
spłacać po połowie czynsz. Okej?- odpowiedział.
To właśnie za to kocham
Takeru. Nigdy nie zostawiłby mnie samego. Uśmiechnąłem się i miałem ochotę
przytulić go najmocniej jak umiałem, ale się powstrzymałem i z uśmiechem na
twarzy dalej zajadałem śniadanie przygotowane przez niego. Po szkole zaczęliśmy
szukać ofert pracy w internecie, przeszukaliśmy kilka stron i dzwoniliśmy do
wybranych. Najbardziej spodobała nam sie oferta w której poszukiwali więcej niż
1 pracownika i była to restauracja w której mieliśmy pełnić role kelnerów. Była
to całkiem opłacalna praca, pasowała do naszych zajęć szkolnych i
moglibyśmy przebywać wtedy w tej samej restauracji i być cały czas ze sobą. Od
razu przystaliśmy na tą ofertę pracy i zgłosiliśmy się na spotkanie. Kierownik
restauracji był nami zadowolony i zatrudnił nas od razu Mieliśmy zacząć już
następnego dnia.
Wieczorem, w domu,
zachwyceni nie spaliśmy i nie przestawaliśmy myśleć jak będzie nam tam
pracować.
-Takeru jestem
zachwycony naszą nową pracą i mam nadzieję, że będzie się nam tam fajnie
pracowało – powiedziałem rozmarzony.
- Też tak myślę.
Wiesz Ren, dawno nie byliśmy na randce, brakuje mi tego trochę. - Zrobił smutną
minę, wysunął rękę spod kołdry i zewnętrzną stroną dłoni pogłaskał mój
policzek. Złapałem jego rękę i trzymałem bardzo mocno.
- Mi też tego brakuje,
ale jestem pewny, że do nich wrócimy jak tylko zarobimy trochę pieniędzy.
Myślę, że jak na razie możemy przeżyć razem tylko na spaniu i mieszkaniu
ze sobą. - Uśmiechnąłem się lekko, zamknąłem oczy i kilka minut po tym zasnąłem.
Nie słysząc co Takeru odpowiedział na moje słowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz