Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 14 października 2013

"Niekończące się życie"

Część - 11


Wracaliśmy ze szkoły dość późno w ramach uczenia się wcześniejszych tematów w bibliotece. Z powodu dzisiejszych lekcji, w środku cieszyłem się jak małe dziecko. 
Następnego dnia, budząc się nad ranem, usłyszałem dzwonek do drzwi. Otwierając je, ujrzałem za nimi dorosłego mężczyznę w garniturze, trzymającego bukiet kwiatów.
 - Dzień dobry – powiedział. 
Patrząc na niego, jak na podejrzanego, odpowiedziałem 
- Dzień do... - Zanim zdążyłem dokończyć, mężczyzna zapytał
 - Czy jest Takeru? Przyjechałem z daleka. Czy mógłbym się z nim zobaczyć? - Po tych słowach uświadomiłem sobie, że mógł być to ojciec Takeru. Przeraziłem się a moja twarz zbladła. Postanowiłem jak najszybciej zamknąć drzwi, uprzedzając uprzejmie.
 - Przepraszam, ale Takeru tu nie ma, do widzenia. 
Szybko zamknąłem drzwi i pobiegłem go obudzić . Wchodząc do pokoju skoczyłem na łóżko,  zacząłem szturchać go bardzo mocno i krzyczeć
 - Takeru obudź się! Takeru! - Widząc zaspanego i nieświadomego Takeru dodałem – Przed chwilą do drzwi dzwonił  jakiś dorosły mężczyzna. Otworzyłem mu je. Był wysoki, ubrany w garnitur i trzymał kwiaty, mówił, że szuka Takeru i że przyjechał z daleka.
 -Co?! On tu przyjechał?! - Takeru wstał gwałtownie i zaczął się strasznie denerwować.
 - Powiedziałem, że cię tu nie ma i zamknąłem drzwi. - Zszedłem z łóżka razem z nim. Takeru zdesperowanym ruchem chwycił mnie za ramie i powiedział
 - Dobrze, że mu tak powiedziałeś - zmusił się do lekkiego uśmiechu i dodał - A tak poza tym dzień dobry Ren.  - Po tych słowach dał mi namiętnego całusa i przytulił mnie czule.
- Nie martw się Takeru. On nie może nam nic zrobić. Moi rodzice są dobrze ustatkowani. Nawet jakby nas dotknął, skończyłoby się to dla niego źle. 
Odsunął się kawałeczek uśmiechnął się mocno i znów pocałował. Nasze języki stykały się plącząc w mojej buzi. Uwielbiałem się z nim całować.
- Ale nie chce by ktokolwiek oprócz ciebie mnie dotykał rozumiesz? – powiedziałem stanowczym tonem.
- Tak, ale to dotyczy się też ciebie.
Z uśmiechem na twarzy przytuliłem go mocno i polizałem go w ucho. Zacząłem podgryzać je i lizać. Z sekundy na sekundę robiło się coraz bardziej gorąc i czerwone. Zacząłem całować go po szyi kierując się w dół. 
- Ren, za kilka godzin idziemy do szkoły! – powiedział z wyrzutem.
 - To nic. Mam ochotę zrobić to z tobą. Chce żebyś zapomniał o wszelkich problemach i myślał tylko o tym jak cię kocham. Słyszysz? –odsunąłem się odrobinkę i spojrzałem w  jego piękne oczy
- Kocham cię tak bardzo, że moje ciało, które całujesz i dotykasz jest tylko twoje. Dzięki  twojemu dotykowi robię się taki rozpalony i rozluźniony…
 Takeru słysząc te słowa przez chwile nie ruszał się z wrażenia, aż w końcu uświadomił sobie, że  znów całuję go po szyi. Wstał szybko, wziął mnie na ręce i  rzucił mnie na łóżko. Zaczął się rozbierać i przy okazji, pozbawiał mnie ubrań, na co mu pozwalałem, a wręcz pomagałem mu. Jęczałem z przyjemności.
 Gdy byliśmy cali nadzy, zaczął pieścić moje sutki ustami podgryzając je i liżąc. Jego prawa ręka delikatnie spoczęła na moim penisie, a lewa leżała na moim prawym policzku. Czułem jego oddech na całym ciele. Dotyk jego warg na moim ciele był bardzo podniecający. Całował mnie coraz niżej. Robiło mi się gorąco. Masował mojego penisa coraz mocniej, w końcu zniżył twarz dużo niżej. Zaczął go lizać, robił to coraz namiętniej. Jego ręce gładziły moje ciało, aż robiło się całe wrzące. Robił to tak długo, aż moje podniecenie było na granicy. Przestał, podniósł moje nogi i delikatnie zaczął wkładać mokry palec do odbytu. Kiedy uznał, że jestem wystarczająco rozciągnięty, poniósł moje nogi jeszcze wyżej i delikatnym i zdecydowanym ruchem włożył swojego penisa we mnie. Poczułem w sobie ciepło.  Zakręciła mi się łza w oku, ale nie bolało. Powoli zaczął się ruszać. Ruchy stawały się coraz to szybsze, a ja nie wytrzymując, doszedłem, po chwili, Takeru zrobił to samo we mnie. Nie wychodząc z mojego ciała położył się na mnie i chwile odpoczywał. 
- Co się stało? – zapytałem zadyszany i zmęczony.
 - Hmm …? Nic się nie stało, po prostu chcę jeszcze w tobie chwile zostać.
Moja twarz zarumieniła się, byłem tak skrępowany, że nie miałem pojęcia co zrobić, a nawet powiedzieć. W końcu niechętnie wydukałem:
 - Takeru musimy iść do szkoły..
 Zrobił smutną minę i nic nie odpowiedział.
- Takeru..? - zapytałem   - Coś się dzieje? Powiedz mi..
 - Nie, nic się nie dzieje. - Po tych słowach zszedł ze mnie i położył się obok. - Po prostu boje się o ciebie, przyszedł do twojego domu mój ojciec. Nigdy by mi przez myśl nie przeszło, że może przyjechać do tego miasta i jeszcze zadzwonić do twojego domu. Jestem przerażony tym co się dzieje. Boje się tak bardzo, że nie potrafię o tym nie myśleć. 
- Takeru.. nie przejmuj się aż tak bardzo, nie jesteśmy małymi dziećmi. To co było kiedyś już nie powróci. Teraz masz mnie, a ja mam ciebie. Nie myślmy na razie o tym, pójdziemy do szkoły, wrócimy do domu i przed snem pocałuje cię jak codziennie -Uśmiechnąłem się najmocniej jak umiałem - Wszystko będzie tak jak powinno, jeżeli zdarzy się coś oprócz tego damy sobie z tym rade i dalej będziemy razem jak dotychczas.
 - Okej. - Takeru lekko uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. 
O godzinie 7:00 wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie i wyruszyliśmy na lekcje. W szkole nie działo się nic nadzwyczajnego oprócz tego, że staliśmy się jej główną atrakcją.  
Idąc korytarzem, bądź siedząc w sali Takeru ciągle starał się dotykać mnie w różnych miejscach. Wszyscy byli przerażeni tym widokiem lecz ja byłem szczęśliwy. Jego dotyk sprawiał mi ogromną przyjemność nawet jeśli był to tylko lekki dotyk ręki. Tak minęły 3 dni, szkoła, dom i spanie. Nie działo się nic dziwnego. Do tej pory ani razu nie widzileliśmy ojca Takeru z czego byłem zadowolony, a Takeru już powoli starał się o nim zapomnieć. Nie padały o nim żadne słowa. We wtorek rano zjedliśmy śniadanie i rozmawialiśmy jak zwykle na różne tematy, lecz tego dnia trochę to zmieniłem.
- Takeru, chciałbym pójść do pracy. Nie chce żyć ciągle za pieniądze moich rodziców. Chciałbym wynająć swoje własne mieszkanie i mieszkać tam z tobą na własną rękę. Zmienić swoje życie i prowadzić je po swojemu – powiedziałem stanowczym tonem. 
- Jeżeli tego chcesz to nie mam nic przeciwko. Ja też zacznę zarabiać, zamieszkamy razem i będziemy spłacać po połowie czynsz. Okej?- odpowiedział.
To właśnie za to kocham Takeru. Nigdy nie zostawiłby mnie samego. Uśmiechnąłem się i miałem ochotę przytulić go najmocniej jak umiałem, ale się powstrzymałem i z uśmiechem na twarzy dalej zajadałem śniadanie przygotowane przez niego. Po szkole zaczęliśmy szukać ofert pracy w internecie, przeszukaliśmy kilka stron i dzwoniliśmy do wybranych. Najbardziej spodobała nam sie oferta w której poszukiwali więcej niż 1 pracownika i była to restauracja w której mieliśmy pełnić role kelnerów. Była to całkiem opłacalna praca, pasowała  do naszych zajęć szkolnych i moglibyśmy przebywać wtedy w tej samej restauracji i być cały czas ze sobą. Od razu przystaliśmy na tą ofertę pracy i zgłosiliśmy się na spotkanie. Kierownik restauracji był nami zadowolony i zatrudnił nas od razu Mieliśmy zacząć już następnego dnia.
Wieczorem, w domu, zachwyceni nie spaliśmy i nie przestawaliśmy myśleć jak będzie nam tam pracować. 
-Takeru jestem zachwycony naszą nową pracą i mam nadzieję,  że będzie się nam tam fajnie pracowało – powiedziałem rozmarzony. 
 - Też tak myślę. Wiesz Ren, dawno nie byliśmy na randce, brakuje mi tego trochę. - Zrobił smutną minę, wysunął rękę spod kołdry i zewnętrzną stroną dłoni pogłaskał mój policzek. Złapałem jego rękę i trzymałem bardzo mocno. 

- Mi też tego brakuje, ale jestem pewny, że do nich wrócimy jak tylko zarobimy trochę pieniędzy. Myślę, że jak na razie możemy przeżyć razem  tylko na spaniu i mieszkaniu ze sobą. - Uśmiechnąłem się lekko, zamknąłem oczy i kilka minut po tym zasnąłem. Nie słysząc co Takeru odpowiedział na moje słowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz