Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

"Niekończące się życie"

Część - 10


Obudziliśmy się koło południa, nie spaliśmy za dużo więc wlekliśmy się po domu jak duchy nie mając ksztu iskry w sobie. Moje ciało było bezsilne, nie miałem siły na cokolwiek. Takeru wyręczył mnie w robieniu śniadania, ale widać było po nim, że ledwo co stoi na nogach. Czekając na śniadanie przemyślałem i poukładałem sobie wszytko.
 - Takeru powinniśmy w końcu pójść do szkoły nasze życie zrobiło się strasznie nie stabilne odkąd siedzimy w domu. Choć jednak jest mi przy tobie bardzo przyjemnie to nie znaczy, że mamy przestać do niej chodzić.
Takeru uśmiechnął się choć widać było, że był to uśmiech wymuszony, ale nawet taki dodawał mi więcej pewności siebie.
 - A właśnie Takeru? Czego ostatni raz jak byłem w szkole byłeś w mojej klasowej sali? Wcześniej nie widziałem cię w szkole
Zrobiłem wielkie oczy przypominając to sobie i zastanawiałem się dalej czekając na odpowiedz.
- Po wakacjach ciężko zachorowałem na zapalenie płuc i leżałem w szpitalu. Gdy w końcu mnie z niego wypuścili nie wiedziałem, że jestem z tobą w klasie. Ale bardzo się z tego cieszę.
 Po tych słowach uśmiechnął się lekko i zajadał śniadanie nie dodając nic więcej. Obserwowałem go cały czas odkąd zacząłem temat o szkole. Jego humor od tej pory zrobił się przytłoczony. Wyglądał na nie zadowolonego. Nie byłem pewien czy to na pewno przeze mnie ale widząc go smutnego nie potrafiłem się powstrzymywać. Podbiegłem do pałętającego się Takeru po pokoju złapałem go za rękę odwróciłem w swoją stronę po czym przytuliłem go mocno. Zaszeptałem mu do ucha które szybko zrobiło się czerwone jak cała reszta jego buzi
 - Co się dzieje? Czego jesteś smutny? - Opuszczając ton głosu dodałem- To przeze mnie jest ci smutno..?
Takeru słysząc te słowa odepchnął mnie lekko rękoma po czym delikatnym ruchem położył dłonie na moich policzkach. Nie wiedząc co tak nagle w niego wstąpiło poczułem tylko ciepłe i lekko wilgotne usta Takeru na swoich wargach. Jego ręce zaczęły schodzić coraz niżej, a pocałunki robiły się coraz bardziej namiętne. Odwzajemniłem jego pocałunki ale nie chciałem robić nic więcej, byłem świadomy faktu, że idziemy jutro do szkoły a jest już dość późna godzina. Myśląc nad tym oderwałem usta od niego
- Takeru już starczy, nie chce robić nic więcej. Idziemy jutro do szkoły więc musimy się wsypać. - Dodałem nieco entuzjazmu do tych słów lecz gdy tylko usłyszał temat o szkole zrobił złą minę odsunął się delikatnie i poszedł do pokoju.
Nie miałem zielonego pojęcia o co mu chodzi ale wiedziałem że muszę się natychmiast dowiedzieć. Po tym wszystkim poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Gdy wyszedłem z niej w samych bokserkach i małym ręczniku na ramionach pokierowałem się do pokoju w którym obecnie znajdował się Takeru. Wchodząc do pokoju zobaczyłem go leżącego na łóżku i odwróconego w stronę okna. Usiadłem na krześle obok samego okna przed wzrokiem Takeru i porządnie wycierałem włosy ręcznikiem. Próbował omijać mój wzrok jak tylko się dało. W końcu wyszedłem z siebie, rzuciłem ręcznik na podłogę po czym szybko wszedłem nad Takeru kładąc go na plecy. Jego wzrok dalej omijał moją twarz a ja nie potrafiłem tego znieść obudziła się we mnie agresja z przed kilku miesięcy. Zacząłem krzyczeć
 - Takeru! Popatrz na mnie, Takeru! - Walnąłem pięścią w poduszkę obok jego głowy. Łzy zaczęły wylewać mi się z oczu kapiąc na jego twarz zacząłem krzyczeć histerycznym głosem -Takeru powiedz coś! Czego unikasz mojego wzroku!
 Gdy spod łez zobaczyłem minę przestraszonego Takeru poczułem jakby moje serce zabiło tak mocno jakby miało rozerwać mi klatkę piersiową. Od razu zrzuciłem się na podłogę podczołgałem do kąta ściany skuliłem nogi zrobiłem wielkie oczy i nie wiedziałem co mam myśleć, zacząłem mamrotać dość głośno
 - Dlaczego to zrobiłem?! Co się ze mną stało?! -Moje oczy robiły się bardzo przestraszone wiedząc że straciłem nad sobą kontrole. - Co się właśnie ze mną stało?! Takeru przepraszam!
Takeru szybko wstał z łóżka padając na kolana podsunął się jak najszybciej w moją stronę i wtulił mnie całego w swoją szeroką bluzkę którą miał na sobie.
 -Ren przepraszam to przeze mnie, najwidoczniej beze mnie stajesz się taki jak wcześniej, powracasz do swoich wcześniejszych fobii. Naprawdę przepraszam że przez moją nadopiekuńczość i zazdrość musisz teraz cierpieć.
 Gdy to usłyszałem od razu podniosłem głowę z twarzy z niknął strach.
 - Jak to zazdrość i nadopiekuńczość?
 - Gdy zacząłeś mówić o szkole przypomniałem sobie te dni jak nie przychodziłeś do niej. Codziennie słyszałem od dziewczyn komentarze na temat twojej urody, zawsze gdy tego słuchałem rodziła się we mnie coraz większa zazdrość. Przepraszam że tak się zachowuje, ale naprawdę mnie to boli myśląc, że pójdziesz do szkoły a tam wszystkie dziewczyny będą się koło ciebie kręcić. Boje się też, że mój ojciec może ci coś zrobić jak zaczniemy wychodzić codziennie do szkoły - Zrobił minę jak by miał zacząć płakać i opuścił głowę wtulając ją w moje kolana.
 - Takeru.. mylisz się! Te dziewczyny trzymają się ode mnie z daleka- Zaskoczony kontynuowałem - W szkole nie gadam z nikim, wszyscy rozprowadzają plotki typu że jestem dziwny i nietowarzyski. Nie znam tak nikogo. Wszystkich odstraszałem swoją osobą by mieć spokój.
 Podniósł głowę i wymamrotał :
- Ale te dziewczyny..
 - Nie przejmuj się. Lubię tylko ciebie nikogo więcej.
 - a mój ojciec..? co jeśli ci coś zrobi..?
 - Przecież zawsze wychodzimy i przychodzimy do domu razem. U twojego boku nic mi się nie stanie. Uśmiechnąłem się najszerzej jak umiałem i pocałowałem go lekko w czoło - Tak więc jutro idziemy do szkoły, okej? - Przemyślał to chwile pocałował mnie w usta i odpowiedział z lekkim uśmiechem na twarzy.
 - Okej.
 Wstał z podłogi podnosząc przy tym mnie. Wstałem, przytuliłem go lekko, po czym dodałem:
- Ale pamiętaj, że ja też mam cię na oku.
Po tych słowach rzuciłem się na łóżko i schowałem pod pościel nie myśląc o niczym. Parę sekund później poczułem tylko Takeru wtulającego się w moje całe ciało i obejmującego moje biodra dłońmi. Obudziłem się o 6 rano budząc przy tym Takeru.
- Ren już wstajesz? Poleż ze mną jeszcze chwile.
 Po tych słowach złapał mnie za rękę i przewrócił na łóżko. Odwróceni w swoje strony patrzyliśmy sobie w oczy
- Mogę pożyczyć dziś twoje ubrania? - Odpowiedziałem z lekkim uśmiechem na twarzy
- Tak oczywiście, że możesz. - Złapał mnie za ramiona przybliżył się do mnie i pocałował. Po czym dodał wstając z łóżka - No to dzisiaj idziemy do szkoły! Wstawaj Ren poszukamy czegoś do ubrania na dzisiaj.
 Po części szczęśliwy otworzył szafę i zaczął wybierać ubrania. Podszedłem do niego nie wiedząc jakie ubranie wybrać wziąłem pierwsze lepsze z brzegu i ubrałem się w nie.
 - Takeru trochę dziwnie się czuje w tych ubraniach... - Ze skrzywioną miną zacząłem oglądać się w lustrze od dołu do góry.
- Naprawdę ładnie w tym wyglądasz. Uwierz mi.
- Więżąc mu na słowo dodałem:
 - ehh no dobra..
 Zjedliśmy śniadanie założyliśmy buty i zanim poszliśmy do szkoły zabraliśmy z jego domu potrzebne książki. Gdy kierowaliśmy się do szkoły co krok ktoś witał się z Takeru, robiło się to dla mnie strasznie irytujące bo wszyscy patrzyli się na mnie jak na nie wiadomo kogo. Kochałem jak nikt nie zwracał na mnie uwagi a teraz jestem w centrum zainteresowania. Już od samego zbliżania się do szkoły chciałem zawrócić jednak nie mogę tego tak po prostu zrobić Takeru. Ja go namówiłem do wrócenia do szkoły i przez to dużo się wczoraj zdarzyło teraz nie mogę tak po prostu uciec.
 - Ren wszystko okej? Wyglądasz jakoś dziwnie..
- Wszystko okej! Nic mi nie jest!- Uśmiechnąłem się i wyprzedziłem go trochę.
 Takeru dogonił mnie i złapał mocno za rękę
 - Takeru.. a jak ktoś zobaczy..?
- Nic nie szkodzi może nas widzieć cała szkoła. Mi to ani trochę nie przeszkadza.
Po tych słowach moja buzia strasznie się zarumieniła. Gdy szliśmy tak przez korytarz w szkole byliśmy jedynymi osobami na które zwracało się uwagę. Weszliśmy do sali wszyscy skupili na nas wzrok odruchowo puściłem rękę Takeru po czym połowa klasy do niego podeszła. Nie bylem pewny o czym rozmawiali bo od razu odszedłem od tego tłumu i usiadłem w swojej ławce. Jeden z chłopaków wykrzyczał dość głośno pokazując na mnie palcem
- Dlaczego przyszedłeś z nim?!
 Takeru popatrzył chwile na mnie po czym puścił mi oczko.
 - Bo to najważniejsza osoba w moim życiu.
 Wszyscy zszokowani nie wiedzieli co powiedzieć po czym zaczęli głośno śmiać się i pytać
 - On?! Serio? hahaha!
 Zażenowany spuściłem głowę w otworzony podręcznik. Nie podnosiłem głowy choć słyszałem kroki kierujące się w moją stronę. Poczułem dotyk dłoni na swojej szyi która z ciekawości obróciła się w stronę właściciela rąk. Zanim zorientowałem się, że to Takeru poczułem dotyk ust i język liżący moje wagi. Nie wiedząc co się dzieje lekko odsunąłem go od ust robiąc się cały czerwony.
 - Takeru co robisz?!
 - Całuje cię, nie widać.- Uśmiechnął się szeroko po czym usiadł koło mojej ławki.

Wszyscy patrzyli się na nas jak wryci dyskutując po cichu. Było mi tak głupio, że przez resztę dnia siedziałem cicho w ławce z głową w książkach czasami spoglądając na twarz Takeru który prawie cały czas wpatrywał się we mnie jak oniemiały. Wracaliśmy ze szkoły dość późno w ramach uczenia się wcześniejszych tematów w bibliotece.

sobota, 17 sierpnia 2013

"Niekończące się życie"

Część - 9


Któregoś dnia z kolei Takeru postanowił pójść do swojego domu, nie wiedziałem po co konkretnie chciał tam iść. Usłyszałem tylko: Ren pójdziesz ze mną do domu? Zrobiło mi się trochę przykro uświadamiając sobie że jego dom nie jest tylko przy mnie. Godząc się na to złapał mnie za rękę prowadząc kilka domów dalej. Gdy otwierał dźwi zobaczyłem przed domem skrzynkę zapełnioną listami.
- Takeru, mogę o coś zapytać?
- Tak, co chcesz wiedzieć?
 - Gdzie jest twój tata?
 - Mój ojciec jest w Anglii.
- Aha.
Po tym jak usłyszałem odpowiedzieć tonem oziębłym i niechcianym zrezygnowałem z dalszej rozmowy. Zdałem sobie sprawę z tego jak mało o nim wiem. Świadomość, że nie wiem jaki był kiedyś, że nie znam jego rodziny stawała się dla mnie coraz bardziej nie do zniesienia. Ale nie chciałem go obciążać moimi problemami w takiej chwili. Zostawiając mnie w salonie sam poszedł do któregoś z pokoi, wychodząc z niego trzymał w dłoni kluczyk zanim zdążyłem o cokolwiek zapytać powiedział
 - poczekaj sekundę.- Po czy wyszedł z domu.
Wracając w dłoni oprócz kluczyka znajdowała się sterta listów. usiadł koło mnie i zaczął je sprawdzać. Wszystkie były od tego samego nadawcy. Przeczytał jeden z nich, resztę podarł.
 -Takeru czego drzesz te listy? Od kogo one są?
 - Od ojca.
Nie wiedziałem co powiedzieć ponieważ znów odpowiedział do mnie takim samym tonem jak wtedy. Zrobiłem tylko przestraszoną minę i dalej siedziałem cicho jak myszka.
 Takeru zrobił się strasznie oziębły w stosunku do mnie. Nigdy nie widziałem go w takim stanie. Byłem przerażony, nie chciałem by przestał mnie lubić. Gdy wróciliśmy do mojego domu zdjąłem buty i szybko usiadłem na kanapie kuląc się i chowając głowę w kolana. Nie wiedziałem już co mam myśleć. Chciałem powiedzieć o tym wszystkim Takeru ale nie chciałem narzucać się mu gdy jego mama kilka dni temu umarła. Chodziłem zamknięty w sobie przez cały dzień. Nie spałem całą następną noc, nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Gdy w końcu Takeru uświadomił sobie, że jest coś ze mną nie tak. Podszedł do mnie i ze smutną miną wydusił z siebie
- Ren, naprawdę przepraszam!
Nie wiedząc co się właśnie dzieje, zrobiłem zaskoczoną minę i słuchałem dalej
 - Naprawdę przepraszam zrobiłem z siebie egoistę, nie chciałem naprawdę! Gdy teraz dopiero sobie to uświadomiłem, że przestałem się do ciebie odzywać, już nie pamiętam kiedy w ogóle cię pocałowałem. Nawet jeśli moja mama umarła, nie chce stracić jeszcze ciebie. To było zachowanie którego nie przemyślałem. Jak stracił bym ciebie to już nie miał bym po co żyć. W tej chwili jesteś jedyną osobą na ziemi którą kocham ponad wszytko. Ostatnio pytałeś się o mojego tatę?
 - hmm.. tak.. Ale jeśli nie chcesz to nie musisz mówić, naprawdę!
- Powiem wszystko co chcesz wiedzieć, bo Cię Kocham.
 Po tych słowach podszedł bliżej objął dłońmi moje policzki i zaczął całować. Po chwili przestał i dopowiedział:
 - ale powiem ci o tym jutro dzisiaj muszę zaopiekować się osobą której tak dawno nie dotykałem. Po tym, nieudolnym krokiem przytulając i całując zaprowadził do sypialni rzucił na łóżko zdjął koszule po czym na mnie wszedł.
 - Takeru na pewno chcesz to zrobić.
 - Chce zrobić to w 100%.
Po czym uśmiechnął się a ja ze wstydu zrobiłem się cały czerwony. Widząc moją twarz położył się na moim ciele i zaczął łuskać moje usta. Czując go na sobie byłem tak szczęśliwy że nie potrafiłem sobie wyobrazić czegoś co mogło by zrobić ze mnie szczęśliwszego człowieka niż byłem w tej chwili. Gdy na chwile przestał, pewnym głosem powiedziałem:
 - Takeru.. Kocham cię!
Oszołomiony całkowicie przestał całować moją szyje i popatrzył na moją twarz, po czym pocałowałem go prosto w usta. Gdy tylko oddaliłem swoją buzie od jego zobaczyłem zarumienionego Takeru z miną której nigdy jeszcze nie widziałem. Po krótkiej chwili uśmiechnął się do mnie i zaczął całować wkładając język do mojej buzi. Moje myśli popłynęły gdzieś daleko a ciało zostało bez ruchu dając sobą zawładnąć. Moje uczucia stawały się coraz głębsze a dotyk Takeru coraz bardziej wyjątkowy. Gdy tak leżeliśmy i całowaliśmy się bez umiaru uświadomiłem sobie, że jeszcze ani razu nie wziąłem inicjatywy w swoje ręce. Gdy tylko sobie to uświadomiłem szybkim ruchem zrzuciłem Takeru ze swojego ciała i sam wszedłem na niego, zacząłem lizać jego ucho zjeżdżałem coraz niżej przy okazji gryząc jego usta. Coraz niżej łuskając jego szyje. Zjeżdżałem pomału zastanawiając się co robić dalej, zjeżdżałem coraz niżej zatrzymując co chwile. Takeru widząc moje drżące ręce rozpinające jego koszule i usta całujące jego szyje w przerażająco wolnym tępię, złapał mnie za rękę i przewrócił na łóżko znowu siadając na mnie. - Nie zmuszaj się do tego, przecież widzę, że nie wiesz co masz robić.
 - Następnym razem ja to zrobie..
 Spojrzał się na mnie miną zdziwioną po czym uśmiechnął się lekko wydając cichy odgłos chichotania.
- Nie drwij ze mnie!- Po czym dodałem cichym głosem odwracając głowę w inną stronę - Ja naprawdę chce przejąć inicjatywę.
 Po tych słowach poczułem tylko jego język w ustach. Takeru był tak strasznie napalony, że nie potrafił się opanować. Zdjął ze mnie koszulkę i spodnie zaczął jeździć swoimi ustami po całym brzuchu lekko szczypiąc przy tym mój sutek. Zjeżdżając ustami niżej jego ręka zaczęła pieścić mojego członka. To było takie przyjemne że moje usta wydalały dzwięki których nie byłem świadom. Czułem jak jakiego dłonie dotykały mnie wszędzie. Czułem jak wkłada swój palec we mnie, to było za razem bolesne ale i dość przyjemne. Takeru słysząc jak niespokojnie dysze zapytał:
- Chcesz może przestać?
Cichym głosem odpowiedziałem:
 - nie.
 Kontynuując poczułem w sobie coś o wiele większego na początku poczułem straszny ból. Gdy zorientowałem sie co we mnie weszło zacząłem czuć rozkosz, ulgę i pragnienie dalszego uprawiania seksu. Z coraz szybszym ruchem stawało się to coraz bardziej przyjemniejsze a ja stawałem się coraz bardziej zachłanny. Doszliśmy w tym samym czasie było mi tak głupio że wszystko poleciało na jego brzuch. Spaliłem się ze wstydu i od razu odwróciłem wzrok w drugą stronę. Takeru widząc co się dzieje złapał jedną ręką policzek odwracając przy tym mój wzrok prosto na niego a drugą starł pozostałości z brzucha i zlizał je z dłoni. Widząc to zrobiłem się cały czerwony i na siłę próbowałem odwrócić głowę, jednak zanim mi się to udało poczułem tylko język przejeżdżający po moich ustach. Od razu odwróciłem głowę w inną stronę i uświadomiłem sobie, że nie mam siły by nawet podnieść rękę nie zdając sobie sprawy co się dzieje zacząłem zasypiać. W trakcie zasypiania czułem jak ktoś mnie obejmuje. Budząc się rano zobaczyłem śpiącego Takeru obok siebie trzymającego mnie za rękę. Powoli i uważnie zszedłem z łóżka, nie chciałem obudzić Takeru więc jak najciszej zabrałem ubrania i wyszedłem z pokoju. Wychodząc na schody poszedłem do łazienki umyć się i przebrać. Zrobiłem śniadanie i poszedłem sprawdzić skrzynkę na listy. O dziwo było w niej bardzo dużo listów które wręcz rozpychały skrzynkę. Byłem trochę zszokowany ponieważ moi rodzice nigdy nie wysyłali listów a z dalszą rodziną nie mam żadnego kontaktów. Poszedłem do domu i usiadłem w kuchni na krześle koło zrobionego śniadania. Przeglądając listy zszokowany zobaczyłem że wszystkie zaadresowane były do Takeru nie było nazwiska nadawcy więc byłem troszkę zaniepokojony i zdezorientowany ponieważ nie wiedziałem skąd ktoś mógł wiedzieć, że Takeru mieszka ze mną. Gdy coraz to mocniej nad tym myślałem stawało się to coraz bardziej dziwne. Takeru wszedł do kuchni i widząc moją zakłopotaną twarz zapytał :
 - Ren, co się stało ?
 Nie mówiąc nic podałem mu wszystkie listy, Takeru spojrzał się na mnie z dezorientacją po czym zapytałem :
- Wiesz może skąd listy do ciebie znalazły się w mojej skrzynce.
Spojrzał tylko na mnie nie odpowiadając i szybko otworzył pierwszy list rzucając resztę na stół. Po przeczytaniu go spojrzał na mnie, usiadł na krześle i wydusił z siebie
 - Skąd on wie że tu jestem. Złapał się za głowę kuląc i mówił dalej - Przecież byłem ostrożny. Ren proszę nie czytaj tych listów ja też nie mam zamiaru ich czytać.
 - Ale co się stało? Takeru..? Powiedz co się dzieje. Pomogę ci z całych sił tylko musisz mi powiedzieć co się dzieje.
 - Ren, naprawdę chciałbym ci powiedzieć ale sam nie wiem o co chodzi. Chciałeś wiedzieć coś na temat mojego ojca ale na jego temat nie wiem co ci powiedzieć bo widziałem go tylko raz gdy leżałem w szpitalu. Miałem wtedy 10 lat i poważnie zachorowałem, wtedy pierwszy i ostatni raz widziałem swojego ojca. Wtedy w szpitalu mówił takie rzeczy.. , że jak dorosnę będzie ze mną, że moje ciało stanie się jego. Ja naprawdę nie chciałem ci tego mówić. Takeru zaczęły lecieć łzy a ja podszedłem do niego i przytuliłem mocno
 - Już jest dobrze, jesteś ze mną nic się nie stanie.
 - Te listy... przysyła je odkąd umarła mama, pisze rzeczy takie jak mówił tamtego dnia. Od tamtego czasu bałem się chodzić do szkoły, z domu wychodziłem tylko z mamą. Teraz nawet nie pamiętam jak wygląda, nie wiem skąd wie że tu jestem. Ale wiem że boje się o ciebie Ren, nie chce cię stracić i nie chce byś uraził się do mojej osoby przez ojca. Naprawdę przepraszam cię za to. Po tych słowach odwzajemnił mój uścisk bardzo mocno.
- Takeru?
 - Tak?
- A czujesz moją obecność?
 - tak, czuje.
 - Czujesz to jak cię przytulam?
 - Tak.
Odsunąłem się lekko złapałem dłońmi policzki Takeru przytrzymując przy tym jego głowę w swoją stronę.
 - Widzisz moją twarz? – zapytałem.
- Widzę .
- Więc zapamiętaj mój dotyk, zapamiętam moją obecność i twarz jako osobę która nigdy cię nie zostawi. Jestem przy tobie i zawsze będę choćby nie wiem co się miało dziać. Zawsze będziemy razem, dobrze?
 - Dobrze.
Po tych słowach pocałowałem go namiętnie usiadłem na kolanach. Całują go dalej powoli zacząłem wsuwać rękę pod jego koszulkę i lekko pocierać nią o jego sutki. Zaczynałem się lekko podniecać. Takeru zdjął swoją rękę z mojej talii i zaczął delikatnie pocierać nią o mojego penisa. Obaj stawaliśmy się coraz bardziej napaleni. Nasze języki stykały się ze sobą cały czas mieszając ślinę w mojej buzi.
- Takeru, chodź na górę do łóżka.
Bez odpowiedzi i chwili namysłu wstał z krzesła przy tym zsuwając mnie z kolan. Cmoknął mnie w usta załapał za rękę i idąc tyłem uśmiechał się do mnie. Gdy weszliśmy do pokoju powtórzyliśmy wczorajszą noc jednak tym razem starałem się nie zasypiać. Wtuliłem się najmocniej do Takeru który był cały przepocony i zapytałem
- chciałbyś wziąć ze mną prysznic?

Takeru nie spodziewając się tych słów uśmiechnął się i bez chwili namysłu wszedł na mnie pocałował i wstał z łóżka ciągnąc mnie do łazienki. Uśmiechając się najszerzej jak umiał wszedł pod prysznic, podążyłem za nim. Całowaliśmy i pieściliśmy całe nasze ciała. Gdy już obydwoje mieliśmy dość wyszliśmy z pod prysznica i wycieraliśmy się nawzajem. Jego twarz tak pięknie błyszczała pod kroplami wody. Nie spaliśmy całą noc, cały czas pieściliśmy się i całowaliśmy nie znając umiaru. W końcu zasnęliśmy nad ranem.

piątek, 2 sierpnia 2013

"Niekończące się życie"


 Część - 8

Zjedliśmy i przebraliśmy się w coś do spania. Kładąc się do łóżka Takeru pocałował mnie w usta i położył się koło mnie. Przytulił najmocniej jak umiał i poszedł spać. Wiedząc, że mam go przy sobie czułem się bezpieczny bez wahania poszedłem spać nie zastanawiając się co będzie jutro. Wstając obudzony przez dotyk jego dłoni na policzkach zorientowałem się, że jest już wtorek a ja nie byłem w szkole dość długi czas. Zrywając się z łóżka usłyszałem pytanie Takeru
- Dobrze się czujesz? Nic cię nie boli?
 Zakładając kapcie odpowiedziałem
- Wszystko dobrze. Możemy iść do szkoły.
 Takeru z radosnym uśmiechem podszedł do mnie i przytulił mówiąc:
 - Cieszę się, że z tobą wszystko w porządku. To idziemy dzisiaj do szkoły. Pójdę zrobić jakieś śniadanie.
 Widząc, że jest już ubrany odpowiedziałem " - OK " i szybko pobiegłem do szafy po jakieś ubrania. Sięgając po nie, zorientowałem się, że szafa była wypełniona nowymi ubraniami. Takeru przyszedł z kuchni i wyjaśnił zjawisko zauważone w szafie :
 - To są twoje nowe ubrania. Z pełnym uśmiechem dodał: - Od dzisiaj to będą ubrania w których będziesz chodził.
Szczęśliwy wyszedł z pokoju i zszedł na dół. Nie wiedząc co powiedzieć i zrobić po prostu wziąłem jeden z przygotowanych stroi wiszących na wieszaku i przebrałem się w nie z wielkim niesmakiem. Nie chciałem by Takeru pomyślał, że zrobił coś źle, nie chciałem mu robić przykrości. Musiał wydać na te ubrania mnóstwo pieniędzy. Schodząc do kuchni by zrobić coś na śniadanie zobaczyłem na stole gotowe dania. Nie mogąc znaleźć przy nich Takeru odwróciłem się i zobaczyłem go płaczącego i skulonego w kącie. Szybko podbiegłem, padając na kolana i łapiąc go za rękę wykrzyczałem:
 - Takeru! Co się stało?!
Po tych słowach natychmiast wtuliłem go w siebie i krzyczałem dalej
-Co się stało?! Takeru powiedz!
 Słyszałem tylko głośnie szlochanie koło mojego prawego ucha. Nie słysząc odpowiedzi zauważyłem, że trzyma w ręku telefon po czym zapytałem:
- Kto dzwonił? Proszę, powiedz co się stało.
 -Moja... Moja... mama .. zginęła w wypadku. Po tych słowach nie powiedziałem już nic ścisnąłem go najmocniej jak umiałem i zacząłem głaskać po głowie. Nie wiedziałem co mam powiedzieć ponieważ moja mama żyje. A ja sam nie jestem w stanie pomyśleć jak Takeru w tej chwili musi cierpieć. Ale wiedziałem, że kocham go tak mocno i, że w tej chwili jestem mu potrzebny. Uczucie i widok cierpiącego Takru sprawiał mi tak dużo bólu, że sam potrzebowałem go  obok siebie. Próbując podnieść go z podłogi złapałem go i ledwo co podniosłem jego ciało które choć w małym stopniu nie dawało nad sobą zawładnąć. Ledwo co usadzając go na kanapie klęknąłem przed nim objąłem go w tali kładąc głowę na jego nogach i powiedziałem
 - Jestem przy tobie, pamiętaj, że masz jeszcze mnie przy sobie. Jesteś dla mnie wszystkim, Jeżeli cierpisz ja cierpię razem z tobą. Jeżeli stanie ci się coś złego ja będę czuł się tak jak ty. Możesz mi powiedzieć wszystko i o wszystkim. Możesz mówić mi o najmniej ważnych sprawach jak i o bardzo ale to bardzo ważnych.
 Poczułem tylko na swoim lewym policzku łzy kapiące z oczu Takeru nachylającego się nad moją głową. Gdy tylko poczułem pierwsze krople spływające po moim policzku odrazu podniosłem się popatrzyłem mu w oczy i powiedziałem
 - Nie potrafię ci kazać przestać płakać przez to co się stało ale chce cię wspierać jak tylko potrafię.
 Uniosłem się pocałowałem go w czoło i dalej przytuliłem go najmocniej jak umiałem zostając w bezruchu przez jakiś czas. Takeru przez cały ten czas płakał i jęczał jakby jego klatka piersiowa została przebita nożem. Słysząc i widząc co się z nim dzieje moje serce bolało tak jak jego. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy a oddech stał się strasznie niestabilny. Moja klatka piersiowa zaciskała się, zacząłem panikować jak Takeru. Oboje przez cały wieczór płakaliśmy przytuleni do siebie nie puszczając ani razu. Gdy w końcu atmosfera się uspokoiła, puściłem Takeru i usiadłem koło niego pytając:
 - Chcesz jutro pojechać do szpitala?
 Takeru patrząc na mnie swoimi czerwonymi zapłakanymi oczami pokiwał głową na tak i oparł swoją głowę o moją pierś. Gdy już zasnął delikatnie zaniosłem go do sypialni i położyłem na łóżku następnie przykrywając. Przystawiłem krzesło koło łóżka i wpatrywałem się na niego przez pół nocy sprawdzając czy wszystko z nim w porządku. Gdy w końcu miałem się położyć spać zobaczyłem u Takeru łzę spływającą po jego policzku która spadła na poduszkę robiąc mokrą plamkę. Nie wiedziałem co się stało więc zostałem jeszcze chwile by sprawdzić czy może się obudził. Gdy po kilku minutach byłem pewny, że śpi nie miałem już siły by kłaść się do łóżka i kładąc głowę na szafce nocnej zasnąłem. Gdy się obudziłem Takeru nie było w łóżku, spanikowałem zacząłem biegać po całym domu. Sprawdzając łazienkę, drzwi były zamknięte, zacząłem krzyczeć :
- Takeru jesteś tam?! Takeru!
 Otworzył drzwi po czym zobaczyłem że jego ręka jest w krwi a on sam przytrzymywał ją dłonią. Szybko podbiegłem do zapłakanego Takeru zobaczyłem dość głęboką ranę. Zacząłem krzyczeć:
 - Czego to zrobiłeś?! Śmierć twojej mamy nie jest pretekstem do próby samobójstwa . Twoja mama nie chciałaby żebyś robił coś takiego z jej powodu!
 Po tych słowach pociągnąłem rękę Takeru nad zlew i zacząłem polewać letnią wodą. Zostawiając go tak przy zlewie wyciągnąłem z apteczki bandaże i szybko wytarłem z wody rękę i opatrzyłem. Po zabandażowaniu ręki przytuliłem go mocno :- Takeru, więcej tego nie rób. Jestem świadom tego co znaczą rany na rękach i jaki to potrafi być ból więc nigdy już tego nie rób choćby nie wiem co się miało stać. Wtedy zdałem sobie sprawę co Takeru czuł widząc mnie całego zapłakanego w zakrwawionej pościli. Nie zdawałem sobie sprawy z tego jaki to mógł być dla niego ból. Po tych słowach zaprowadziłem go do sypialni podałem ubrania do przebrania po czym sam przebrałem się w coś świeższego. Usadzając go w kuchni przy stole robiłem śniadanie. Podczas jedzenia powiedziałem:
 - Pójdziemy do szpitala OK?
Nie usłyszałem odpowiedzi po tych słowach. Gdy zjedliśmy śniadanie poszliśmy założyć buty. Takeru wyglądał jak by nie spał kilka dni z rzędu. Stracić mamę którą tak bardzo się kochało to jak stracić sens życia. Byłem pewien, że każda kolejna chwila i każdy kolejny krok przybliżający się do szpitala był dla niego udręką. Ale wiedziałem, że nawet jeśli przejdzie przez tą drogę z bólem to jego dalsze życie będzie ulgą. Zatrzymując się przy szpitalu złapałem go za rękę i zapytałem:
-Jesteś na to gotowy?
 Takeru dopowiedział cichym głosem:
- tak.
Po czym weszliśmy do szpitala trzymając sobie kroku. Zostawiając Takeru na korytarzu poszedłem zapytać pielęgniarkę o sale w której leży jego mama. Gdy w końcu zyskałem tą informacje zaprowadziłem go tam lecz mi jako obcej osobie nie pozwolono wejść. Widząc jak Takeru wacha się by otworzyć drzwi powiedziałem
 - Będę tu cały czas jeśli będziesz chciał iść do domu to pójdziemy.
 Po tych słowach odzyskał odwagę i energicznym ruchem tworzył drzwi. Czekałem na korytarzu pół godziny, po tym czasie zobaczyłem jak Takeru wychodzi z sali po czym podbiega do mnie i przytula bardzo mocno
 - Ren, dziękuje, że przyszedłeś tu ze mną. Dziękuje, że poczekałeś i nie zostawiłeś mnie samego.

W pewnym sensie uratowałem mu życie nie byłem tego świadomy jednak wiedziałem, że jestem mu potrzebny tak jak on mi. Kolejne dni spędzone razem w domu zdawały się ponure i zagmatwane. Nie chodziliśmy do szkoły bo wiedziałem że Takeru nie jest wstanie tam być a ja nie chciałem go zostawić samego. Kolejne dni stawały się coraz bardziej podobne do siebie jak by nie było żadnej zmiany. Wstawaliśmy jedliśmy śniadanie, siedzieliśmy do wieczora przy włączonym telewizorze nawet nie patrząc na godzinę. Gdy zaczynał doskwierać głód wstawałem i robiłem coś do jedzenia. Potem zasypialiśmy i tak dni toczyły się bez większych zmian. Aż w końcu tok kolejnych dni został przełamany.