Łączna liczba wyświetleń

piątek, 2 sierpnia 2013

"Niekończące się życie"


 Część - 8

Zjedliśmy i przebraliśmy się w coś do spania. Kładąc się do łóżka Takeru pocałował mnie w usta i położył się koło mnie. Przytulił najmocniej jak umiał i poszedł spać. Wiedząc, że mam go przy sobie czułem się bezpieczny bez wahania poszedłem spać nie zastanawiając się co będzie jutro. Wstając obudzony przez dotyk jego dłoni na policzkach zorientowałem się, że jest już wtorek a ja nie byłem w szkole dość długi czas. Zrywając się z łóżka usłyszałem pytanie Takeru
- Dobrze się czujesz? Nic cię nie boli?
 Zakładając kapcie odpowiedziałem
- Wszystko dobrze. Możemy iść do szkoły.
 Takeru z radosnym uśmiechem podszedł do mnie i przytulił mówiąc:
 - Cieszę się, że z tobą wszystko w porządku. To idziemy dzisiaj do szkoły. Pójdę zrobić jakieś śniadanie.
 Widząc, że jest już ubrany odpowiedziałem " - OK " i szybko pobiegłem do szafy po jakieś ubrania. Sięgając po nie, zorientowałem się, że szafa była wypełniona nowymi ubraniami. Takeru przyszedł z kuchni i wyjaśnił zjawisko zauważone w szafie :
 - To są twoje nowe ubrania. Z pełnym uśmiechem dodał: - Od dzisiaj to będą ubrania w których będziesz chodził.
Szczęśliwy wyszedł z pokoju i zszedł na dół. Nie wiedząc co powiedzieć i zrobić po prostu wziąłem jeden z przygotowanych stroi wiszących na wieszaku i przebrałem się w nie z wielkim niesmakiem. Nie chciałem by Takeru pomyślał, że zrobił coś źle, nie chciałem mu robić przykrości. Musiał wydać na te ubrania mnóstwo pieniędzy. Schodząc do kuchni by zrobić coś na śniadanie zobaczyłem na stole gotowe dania. Nie mogąc znaleźć przy nich Takeru odwróciłem się i zobaczyłem go płaczącego i skulonego w kącie. Szybko podbiegłem, padając na kolana i łapiąc go za rękę wykrzyczałem:
 - Takeru! Co się stało?!
Po tych słowach natychmiast wtuliłem go w siebie i krzyczałem dalej
-Co się stało?! Takeru powiedz!
 Słyszałem tylko głośnie szlochanie koło mojego prawego ucha. Nie słysząc odpowiedzi zauważyłem, że trzyma w ręku telefon po czym zapytałem:
- Kto dzwonił? Proszę, powiedz co się stało.
 -Moja... Moja... mama .. zginęła w wypadku. Po tych słowach nie powiedziałem już nic ścisnąłem go najmocniej jak umiałem i zacząłem głaskać po głowie. Nie wiedziałem co mam powiedzieć ponieważ moja mama żyje. A ja sam nie jestem w stanie pomyśleć jak Takeru w tej chwili musi cierpieć. Ale wiedziałem, że kocham go tak mocno i, że w tej chwili jestem mu potrzebny. Uczucie i widok cierpiącego Takru sprawiał mi tak dużo bólu, że sam potrzebowałem go  obok siebie. Próbując podnieść go z podłogi złapałem go i ledwo co podniosłem jego ciało które choć w małym stopniu nie dawało nad sobą zawładnąć. Ledwo co usadzając go na kanapie klęknąłem przed nim objąłem go w tali kładąc głowę na jego nogach i powiedziałem
 - Jestem przy tobie, pamiętaj, że masz jeszcze mnie przy sobie. Jesteś dla mnie wszystkim, Jeżeli cierpisz ja cierpię razem z tobą. Jeżeli stanie ci się coś złego ja będę czuł się tak jak ty. Możesz mi powiedzieć wszystko i o wszystkim. Możesz mówić mi o najmniej ważnych sprawach jak i o bardzo ale to bardzo ważnych.
 Poczułem tylko na swoim lewym policzku łzy kapiące z oczu Takeru nachylającego się nad moją głową. Gdy tylko poczułem pierwsze krople spływające po moim policzku odrazu podniosłem się popatrzyłem mu w oczy i powiedziałem
 - Nie potrafię ci kazać przestać płakać przez to co się stało ale chce cię wspierać jak tylko potrafię.
 Uniosłem się pocałowałem go w czoło i dalej przytuliłem go najmocniej jak umiałem zostając w bezruchu przez jakiś czas. Takeru przez cały ten czas płakał i jęczał jakby jego klatka piersiowa została przebita nożem. Słysząc i widząc co się z nim dzieje moje serce bolało tak jak jego. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy a oddech stał się strasznie niestabilny. Moja klatka piersiowa zaciskała się, zacząłem panikować jak Takeru. Oboje przez cały wieczór płakaliśmy przytuleni do siebie nie puszczając ani razu. Gdy w końcu atmosfera się uspokoiła, puściłem Takeru i usiadłem koło niego pytając:
 - Chcesz jutro pojechać do szpitala?
 Takeru patrząc na mnie swoimi czerwonymi zapłakanymi oczami pokiwał głową na tak i oparł swoją głowę o moją pierś. Gdy już zasnął delikatnie zaniosłem go do sypialni i położyłem na łóżku następnie przykrywając. Przystawiłem krzesło koło łóżka i wpatrywałem się na niego przez pół nocy sprawdzając czy wszystko z nim w porządku. Gdy w końcu miałem się położyć spać zobaczyłem u Takeru łzę spływającą po jego policzku która spadła na poduszkę robiąc mokrą plamkę. Nie wiedziałem co się stało więc zostałem jeszcze chwile by sprawdzić czy może się obudził. Gdy po kilku minutach byłem pewny, że śpi nie miałem już siły by kłaść się do łóżka i kładąc głowę na szafce nocnej zasnąłem. Gdy się obudziłem Takeru nie było w łóżku, spanikowałem zacząłem biegać po całym domu. Sprawdzając łazienkę, drzwi były zamknięte, zacząłem krzyczeć :
- Takeru jesteś tam?! Takeru!
 Otworzył drzwi po czym zobaczyłem że jego ręka jest w krwi a on sam przytrzymywał ją dłonią. Szybko podbiegłem do zapłakanego Takeru zobaczyłem dość głęboką ranę. Zacząłem krzyczeć:
 - Czego to zrobiłeś?! Śmierć twojej mamy nie jest pretekstem do próby samobójstwa . Twoja mama nie chciałaby żebyś robił coś takiego z jej powodu!
 Po tych słowach pociągnąłem rękę Takeru nad zlew i zacząłem polewać letnią wodą. Zostawiając go tak przy zlewie wyciągnąłem z apteczki bandaże i szybko wytarłem z wody rękę i opatrzyłem. Po zabandażowaniu ręki przytuliłem go mocno :- Takeru, więcej tego nie rób. Jestem świadom tego co znaczą rany na rękach i jaki to potrafi być ból więc nigdy już tego nie rób choćby nie wiem co się miało stać. Wtedy zdałem sobie sprawę co Takeru czuł widząc mnie całego zapłakanego w zakrwawionej pościli. Nie zdawałem sobie sprawy z tego jaki to mógł być dla niego ból. Po tych słowach zaprowadziłem go do sypialni podałem ubrania do przebrania po czym sam przebrałem się w coś świeższego. Usadzając go w kuchni przy stole robiłem śniadanie. Podczas jedzenia powiedziałem:
 - Pójdziemy do szpitala OK?
Nie usłyszałem odpowiedzi po tych słowach. Gdy zjedliśmy śniadanie poszliśmy założyć buty. Takeru wyglądał jak by nie spał kilka dni z rzędu. Stracić mamę którą tak bardzo się kochało to jak stracić sens życia. Byłem pewien, że każda kolejna chwila i każdy kolejny krok przybliżający się do szpitala był dla niego udręką. Ale wiedziałem, że nawet jeśli przejdzie przez tą drogę z bólem to jego dalsze życie będzie ulgą. Zatrzymując się przy szpitalu złapałem go za rękę i zapytałem:
-Jesteś na to gotowy?
 Takeru dopowiedział cichym głosem:
- tak.
Po czym weszliśmy do szpitala trzymając sobie kroku. Zostawiając Takeru na korytarzu poszedłem zapytać pielęgniarkę o sale w której leży jego mama. Gdy w końcu zyskałem tą informacje zaprowadziłem go tam lecz mi jako obcej osobie nie pozwolono wejść. Widząc jak Takeru wacha się by otworzyć drzwi powiedziałem
 - Będę tu cały czas jeśli będziesz chciał iść do domu to pójdziemy.
 Po tych słowach odzyskał odwagę i energicznym ruchem tworzył drzwi. Czekałem na korytarzu pół godziny, po tym czasie zobaczyłem jak Takeru wychodzi z sali po czym podbiega do mnie i przytula bardzo mocno
 - Ren, dziękuje, że przyszedłeś tu ze mną. Dziękuje, że poczekałeś i nie zostawiłeś mnie samego.

W pewnym sensie uratowałem mu życie nie byłem tego świadomy jednak wiedziałem, że jestem mu potrzebny tak jak on mi. Kolejne dni spędzone razem w domu zdawały się ponure i zagmatwane. Nie chodziliśmy do szkoły bo wiedziałem że Takeru nie jest wstanie tam być a ja nie chciałem go zostawić samego. Kolejne dni stawały się coraz bardziej podobne do siebie jak by nie było żadnej zmiany. Wstawaliśmy jedliśmy śniadanie, siedzieliśmy do wieczora przy włączonym telewizorze nawet nie patrząc na godzinę. Gdy zaczynał doskwierać głód wstawałem i robiłem coś do jedzenia. Potem zasypialiśmy i tak dni toczyły się bez większych zmian. Aż w końcu tok kolejnych dni został przełamany. 

2 komentarze:

  1. No nieee... czemu zabiłaś mu mamę :C ? Nawet nie napisałaś w jakim wypadku, jak ?! xd
    Najbardziej rozwala mnie, że w ogóle nie byli w szkole, ani nic, ale kogo to obchodzi ;p
    Akcja strasznie szybko się toczy, nie narzekam, ale gdybyś podawała więcej szczegółów, opisów, czytało by się jeszcze (o ile to możliwe) ciekawiej ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się pisać jak najwięcej szczegółów :) Przysiegam ^^

      Usuń