Część - 7
Takeru nie miał już
więcej siły położył się koło mnie i przytulił mocno. Po tym zasnął a ja
przez kilka minut obserwowałem go bardzo uważnie. Budząc się zegarek wskazywał
8 rano. Koło mnie spał Takeru wyglądał jak słodki szczeniaczek podczas snu.
Próbując wstać z łóżka tak by go nie obudzić pochyliłem się lekko i pocałowałem
w czoło. Gdy w końcu zdołałem wydostać się z pościeli. Wyjąłem z szafy byle
jakie ubrania i popędziłem do łazienki wsiąść prysznic. Wychodząc z łazienki
czysty i wyperfumowany zszedłem do kuchni by zrobić coś na śniadanie chciałem
choć raz ja zrobić coś od siebie. Nakrywając do stołu usłyszałem dzwonek do
drzwi. Gdy otworzyłem je zobaczyłem za nimi moją przybraną ciotkę która była
najlepszą przyjaciółką mamy. Gdy drzwi się jeszcze dobrze nie otworzyły Takeru
zbiegł szybko po schodach w samych majtkach, przytulił mnie od tyłu przy
drzwiach nie zauważając ciotki i wesołym tonem powiedział
- Ren, czego
uciekłeś mi z łóżka?
Gdy po tych
słowach zorientował się, że przy drzwiach ktoś stoi, szybko mnie puścił i
schował się za mnie pytając:
-Ren kto to jest?
-Moja ciocia.
Słysząc te słowa
Takeru zrobił się czerwony i szybko schował się do sypialni. Ciocia która dalej
stała za drzwiami zwróciła mi uwagę:
- Mogłabym już wejść..
Zawstydzony i cały
czerwony na twarzy z niechęcią wpuściłem ją do domu. Idąc za Ciotką kierującą
się do salonu usłyszałem tylko:
- Przyszłam sprawdzić
czy wszystko w porządku na prośbę twojej mamy ale widzę, że musimy o czymś
porozmawiać. Więc jakbyś mógł to zrób mi herbaty i przyjdź z tym młodzieńcem do
salonu, dobrze?
- dobrze Ciociu..
Zmartwiony zawróciłem do
kuchni wstawiając wodę na herbatę. Myśląc co będzie dalej zobaczyłem jak Takeru
skrada się do kuchni, podbiegł do mnie i przytulił
- Ren przepraszam nie
chciałem żeby tak wyszło. Ale ze mnie debil.
Zalewając herbatę
powiedziałem:
- Nieważne, teraz
musimy iść i porozmawiać z ciocią.
Po prostu powiemy
jej prawdę. Uśmiechając się do Takeru złapałem go za rękę i pociągnąłem do
salonu. Stawiając filiżankę na stoliku koło cioci, usadziłem Takeru i siebie na
kanapie przed nią i z przerażeniem czekałem aż coś powie.
- Ren, widzę, że całkiem
dobrze sobie radzisz z prowadzeniem domu. Przyjechałam tu przede wszystkim by
poinformować cię, że twoich rodziców jeszcze długo nie będzie, twojej mamie
wypadł wyjazd a tata musi zostać jeszcze za granicą.
Przytakiwałem
wszystkiemu co powiedziała ciocia
- Widzę też, że
znalazłeś osobę która ci pomaga. I właśnie o tym chciałabym pogadać. Zawsze
byłeś moim ulubieńcem i dobrze pamiętam, że zawsze odkąd pamiętam nie miałeś
kolegów ani przyjaciół. Pierwszy raz widzę żebyś był tak blisko z kimkolwiek.
Dlatego szanuje wasz związek. Nie mam nic przeciwko ale myślę, że na razie
twoja mama nie musi o tym wiedzieć, więc zatrzymam to dla siebie. Ty najlepiej
będziesz wiedział kiedy i czy w ogóle poinformujesz o tym swoich rodziców.
Ciocia uśmiechając się do nas dodała:
- Chciałabym
usłyszeć jak się nazywasz młodzieńcze.
- Nazywam się
Takeru.
- A więc Takeru mam
nadzieje, że zaopiekujesz się moim ulubieńcem najlepiej jak potrafisz, bo
jestem pewna, że musisz być prawdziwym skarbem dla Rena skoro trzyma cię tak
blisko jak jeszcze nikogo innego. Niestety ale ja już muszę lecieć. Pamiętaj
Ren by czasami zadzwonić do rodziców. Dziękując cioci za zrozumienie i wizytę
odprowadziłem ją do drzwi i pożegnałem. Takeru stał w salonie i czekał aż
wrócę. Gdy zamknąłem drzwi i podszedłem do niego zobaczyłem jego dziwną minę.
Wyglądało to jak by nie wiedział co powiedzieć. Podszedłem do niego bliżej i
przytuliłem najmocniej jak umiałem
- Takeru co cię
gryzie? Przecież już wszystko w porządku, nie ma się czym martwić.
- A jeśli twoi
rodzice rzeczywiście mogą mieć coś przeciwko nam. A jeżeli znienawidzą mnie
przez to co robimy. Może nie powinienem się do ciebie zbliżać ale świadomość,
że miałbym trzymać się z daleka od ciebie mnie przeraża. Kocham cię tak mocno,
że nie potrafię o tym zapomnieć.
- Nie obchodzi
mnie co powiedzą rodzice, dla mnie najważniejszy jesteś ty a ich zdanie jest
nieistotne. Kocham cię, rozumiesz? Tego nie można od tak zapomnieć. Tak jak
powiedziała ciocia jesteś pierwszym do którego się zbliżyłem tak mocno, jesteś
moim skarbem którego nie spuszczę z oczu. Pierwszy raz w życiu mowie do kogoś
takie słowa. Dzięki tobie stałem się silniejszy, dzięki tobie mogę mówić to tak
otwarcie.
Takeru przytulił mnie
mocniej po czym trochę odsunął. Z jego oczu spływały małe lśniące kropelki
które odbijały promienie słońca. Gdy tylko przyjrzałem się jego smutnej minie
od razu złapałem jego buzie dłońmi i pocałowałem w usta. Gdy zwyczajny
pocałunek przerodził się w namiętny, po twarzy Takeru przestały spływać łzy a
smutek przerodził się w pożądanie. Kierując go do sypialni rzuciliśmy się na
łóżko z zamiarem powtórzenia wczorajszej nocy, lecz gdy zacząłem ściągać bluzkę
Takeru podniósł się i z nieznaną dla mnie miną powiedział
- Stój, nie chce tego
teraz robić. Źle się z tym czuje, możemy dzisiaj na tym skończyć.
Takeru zszedł ze
mnie po czym położył się obok odkręcając w przeciwną stronę. Nie mówiąc nic
położyłem się i patrząc w sufit mruknąłem pod nosem:
- Ehh.. a właśnie
teraz byłem na to najbardziej gotowy..
Po tych słowach
powiedzianych do siebie, zszedłem z łóżka powlokłem się do łazienki. Patrząc w
lustro i próbują zrozumieć Takeru przemyłem buzie wodą po czym wyszedłem z domu
do pobliskiego parku. Przesiedziałem na ławce całe popołudnie gdy zrobiło się
ciemno położyłem się na ławce i oglądałem gwiazdy na niebie. Po jakimś czasie
zasnąłem. Obudził mnie jakiś facet szarpiący za moje ubrania, gdy zdałem sobie
sprawę, że go nie znam zacząłem się mu wyrywać. Wyrywając mu się z rąk poczułem
ból w mięśniach. Było to pewnie spowodowane spaniem na ławce. Nieznany mi facet
zaczął ściągać ze mnie ubrania i gwałcić mnie swoimi dłońmi. Nie miałem siły mu
się wyrwać, nie wiedząc co robić krzyczałem na cały park. Łzy same zaczęły
spływać mi po policzkach byłem strasznie spanikowany a mój głos zaczął się
załamywać. Nie miałem już siły na nic, ale dalej próbowałem wyrwać się temu
facetowi. A mój głos choć strasznie cicho i niewyraźnie dalej wydawał dźwięki.
Ręce faceta zaczęły pieścić mój odbyt po czym rozpiął swój suwak i włożył go we
mnie. Wtedy zacząłem słyszeć jakiś krzyk. Byłem pewny, że znałem skądś ten
głos. Głos zaczął się oddalać a obraz robił się ciemny. Nie wiedziałem co się
dzieje, nagle straciłem jakikolwiek kontakt. Gdy się obudziłem, pierwsze co
zobaczyłem to to że znajduje się w szpitalu. Otworzyłem bardziej oczy i
zacząłem się podnosić ujrzałem obok siebie Takeru. Gdy tylko zobaczył, że się
obudziłem szybko mnie przytulił i spanikowany zaczął pytać
- Ren, boli cię
coś?! Powiedz coś!
- Nie krzycz tak,
jesteś w szpitalu.
- dobrze. To
wszystko przeze mnie gdybym wtedy nie myślał o twoich rodzicach nic by ci się
nie stało.
Łapiąc się za głowę
i czochrając włosy siedział na taborecie i mruczał pod nosem.
- Takeru to nie twoja
wina. Rozumiem, że martwisz się moimi rodzicami. Ale to ja byłem nieuważny. To
ja zasnąłem na ławce. To ja nie potrafiłem się obronić. To twój głos słyszałem
prawda? To ty znalazłeś mnie w parku. Gdyby nie ty mogłoby mi się naprawdę coś stać.
Jestem wykończony i głodny. Wracajmy do domu, chce żebyś zrobił dla mnie jakąś
kolacje, żebyśmy mogli ją zjeść razem.
Zmartwionym głosem
Takeru spytał:
- Ale na pewno z
tobą wszystko w porządku?
- Tak, nic mi nie
jest.
Gdy wracaliśmy do domu
był już wieczór następnego dnia.
- Takeru chodź
zrobimy jeszcze jakieś zakupy.
- Ok.
Wybierając sok
zapytałem:
- Przeze mnie
straciłeś dzień szkoły. Naprawdę przepraszam.
- Dla ciebie
mógłbym nawet w ogóle nie chodzić do szkoły. Nie musisz się tym martwić, jak
będzie ci lepiej to jutro pójdziemy tam razem.
Z pełnym uśmiechem na
twarzy poszedł po resztę zakupów. Gdy wróciliśmy do domu Takeru zrobił kolację.
Zjedliśmy i przebraliśmy się w coś do spania. Kładąc się do łóżka Takeru
pocałował mnie w usta i położył się koło mnie. Przytulił najmocniej jak umiał i
poszedł spać. Wiedząc, że mam przy sobie Takeru czułem się bezpieczny bez
wahania zasnąłem nie zastanawiając się co będzie jutro.
KTO ŚMIAŁ DOTKNĄĆ REN'A?
OdpowiedzUsuńOkej, ja wiem, że to opowiadanie to czysta fikcja... ale kto normalny gwałciłby chłopaka śpiącego na ławce?! Kobietę to jeszcze zrozumiem, ale faceta XD?
I tak jestem zbyt zauroczona tą parką żeby zrobić sobie przerwę od czytania ^.^
Wiesz jak pedofil to co mu za różnica czy chłopak czy dziewczyna jest szansa na zgwałcenie to czemu z niej rezygnować. Psychopata by sobie nie odmówił bo jednak rzadko kiedy ktoś młody śpi na ławce w parku XD
Usuń