Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 8 lipca 2013

"Niekończące się życie"

   Część - 7

Takeru nie miał już więcej siły położył się koło mnie i przytulił mocno. Po tym zasnął a ja przez kilka minut obserwowałem go bardzo uważnie. Budząc się zegarek wskazywał 8 rano. Koło mnie spał Takeru wyglądał jak słodki szczeniaczek podczas snu. Próbując wstać z łóżka tak by go nie obudzić pochyliłem się lekko i pocałowałem w czoło. Gdy w końcu zdołałem wydostać się z pościeli. Wyjąłem z szafy byle jakie ubrania i popędziłem do łazienki wsiąść prysznic. Wychodząc z łazienki czysty i wyperfumowany zszedłem do kuchni by zrobić coś na śniadanie chciałem choć raz ja zrobić coś od siebie. Nakrywając do stołu usłyszałem dzwonek do drzwi. Gdy otworzyłem je zobaczyłem za nimi moją przybraną ciotkę która była najlepszą przyjaciółką mamy. Gdy drzwi się jeszcze dobrze nie otworzyły Takeru zbiegł szybko po schodach w samych majtkach, przytulił mnie od tyłu przy drzwiach nie zauważając ciotki i wesołym tonem powiedział
 - Ren, czego uciekłeś mi z łóżka?
 Gdy po tych słowach zorientował się, że przy drzwiach ktoś stoi, szybko mnie puścił i schował się za mnie pytając:
 -Ren kto to jest?
-Moja ciocia.
 Słysząc te słowa Takeru zrobił się czerwony i szybko schował się do sypialni. Ciocia która dalej stała za drzwiami zwróciła mi uwagę:
- Mogłabym już wejść..
 Zawstydzony i cały czerwony na twarzy z niechęcią wpuściłem ją do domu. Idąc za Ciotką kierującą się do salonu usłyszałem tylko:
- Przyszłam sprawdzić czy wszystko w porządku na prośbę twojej mamy ale widzę, że musimy o czymś porozmawiać. Więc jakbyś mógł to zrób mi herbaty i przyjdź z tym młodzieńcem do salonu, dobrze?
- dobrze Ciociu..
Zmartwiony zawróciłem do kuchni wstawiając wodę na herbatę. Myśląc co będzie dalej zobaczyłem jak Takeru skrada się do kuchni, podbiegł do mnie i przytulił
- Ren przepraszam nie chciałem żeby tak wyszło. Ale ze mnie debil.
 Zalewając herbatę powiedziałem:
 - Nieważne, teraz musimy iść i porozmawiać z ciocią.
 Po prostu powiemy jej prawdę. Uśmiechając się do Takeru złapałem go za rękę i pociągnąłem do salonu. Stawiając filiżankę na stoliku koło cioci, usadziłem Takeru i siebie na kanapie przed nią i z przerażeniem czekałem aż coś powie.
- Ren, widzę, że całkiem dobrze sobie radzisz z prowadzeniem domu. Przyjechałam tu przede wszystkim by poinformować cię, że twoich rodziców jeszcze długo nie będzie, twojej mamie wypadł wyjazd a tata musi zostać jeszcze za granicą.
 Przytakiwałem wszystkiemu co powiedziała ciocia
 - Widzę też, że znalazłeś osobę która ci pomaga. I właśnie o tym chciałabym pogadać. Zawsze byłeś moim ulubieńcem i dobrze pamiętam, że zawsze odkąd pamiętam nie miałeś kolegów ani przyjaciół. Pierwszy raz widzę żebyś był tak blisko z kimkolwiek. Dlatego szanuje wasz związek. Nie mam nic przeciwko ale myślę, że na razie twoja mama nie musi o tym wiedzieć, więc zatrzymam to dla siebie. Ty najlepiej będziesz wiedział kiedy i czy w ogóle poinformujesz o tym swoich rodziców. Ciocia uśmiechając się do nas dodała:
 - Chciałabym usłyszeć jak się nazywasz młodzieńcze.
 - Nazywam się Takeru.
- A więc Takeru mam nadzieje, że zaopiekujesz się moim ulubieńcem najlepiej jak potrafisz, bo jestem pewna, że musisz być prawdziwym skarbem dla Rena skoro trzyma cię tak blisko jak jeszcze nikogo innego. Niestety ale ja już muszę lecieć. Pamiętaj Ren by czasami zadzwonić do rodziców. Dziękując cioci za zrozumienie i wizytę odprowadziłem ją do drzwi i pożegnałem. Takeru stał w salonie i czekał aż wrócę. Gdy zamknąłem drzwi i podszedłem do niego zobaczyłem jego dziwną minę. Wyglądało to jak by nie wiedział co powiedzieć. Podszedłem do niego bliżej i przytuliłem najmocniej jak umiałem
 - Takeru co cię gryzie? Przecież już wszystko w porządku, nie ma się czym martwić.
 - A jeśli twoi rodzice rzeczywiście mogą mieć coś przeciwko nam. A jeżeli znienawidzą mnie przez to co robimy. Może nie powinienem się do ciebie zbliżać ale świadomość, że miałbym trzymać się z daleka od ciebie mnie przeraża. Kocham cię tak mocno, że nie potrafię o tym zapomnieć.
 - Nie obchodzi mnie co powiedzą rodzice, dla mnie najważniejszy jesteś ty a ich zdanie jest nieistotne. Kocham cię, rozumiesz? Tego nie można od tak zapomnieć. Tak jak powiedziała ciocia jesteś pierwszym do którego się zbliżyłem tak mocno, jesteś moim skarbem którego nie spuszczę z oczu. Pierwszy raz w życiu mowie do kogoś takie słowa. Dzięki tobie stałem się silniejszy, dzięki tobie mogę mówić to tak otwarcie.
Takeru przytulił mnie mocniej po czym trochę odsunął. Z jego oczu spływały małe lśniące kropelki które odbijały promienie słońca. Gdy tylko przyjrzałem się jego smutnej minie od razu złapałem jego buzie dłońmi i pocałowałem w usta. Gdy zwyczajny pocałunek przerodził się w namiętny, po twarzy Takeru przestały spływać łzy a smutek przerodził się w pożądanie. Kierując go do sypialni rzuciliśmy się na łóżko z zamiarem powtórzenia wczorajszej nocy, lecz gdy zacząłem ściągać bluzkę Takeru podniósł się i z nieznaną dla mnie miną powiedział
- Stój, nie chce tego teraz robić. Źle się z tym czuje, możemy dzisiaj na tym skończyć.
 Takeru zszedł ze mnie po czym położył się obok odkręcając w przeciwną stronę. Nie mówiąc nic położyłem się i patrząc w sufit mruknąłem pod nosem:
 - Ehh.. a właśnie teraz byłem na to najbardziej gotowy..
Po tych słowach powiedzianych do siebie, zszedłem z łóżka powlokłem się do łazienki. Patrząc w lustro i próbują zrozumieć Takeru przemyłem buzie wodą po czym wyszedłem z domu do pobliskiego parku. Przesiedziałem na ławce całe popołudnie gdy zrobiło się ciemno położyłem się na ławce i oglądałem gwiazdy na niebie. Po jakimś czasie zasnąłem. Obudził mnie jakiś facet szarpiący za moje ubrania, gdy zdałem sobie sprawę, że go nie znam zacząłem się mu wyrywać. Wyrywając mu się z rąk poczułem ból w mięśniach. Było to pewnie spowodowane spaniem na ławce. Nieznany mi facet zaczął ściągać ze mnie ubrania i gwałcić mnie swoimi dłońmi. Nie miałem siły mu się wyrwać, nie wiedząc co robić krzyczałem na cały park. Łzy same zaczęły spływać mi po policzkach byłem strasznie spanikowany a mój głos zaczął się załamywać. Nie miałem już siły na nic, ale dalej próbowałem wyrwać się temu facetowi. A mój głos choć strasznie cicho i niewyraźnie dalej wydawał dźwięki. Ręce faceta zaczęły pieścić mój odbyt po czym rozpiął swój suwak i włożył go we mnie. Wtedy zacząłem słyszeć jakiś krzyk. Byłem pewny, że znałem skądś ten głos. Głos zaczął się oddalać a obraz robił się ciemny. Nie wiedziałem co się dzieje, nagle straciłem jakikolwiek kontakt. Gdy się obudziłem, pierwsze co zobaczyłem to to że znajduje się w szpitalu. Otworzyłem bardziej oczy i zacząłem się podnosić ujrzałem obok siebie Takeru. Gdy tylko zobaczył, że się obudziłem szybko mnie przytulił i spanikowany zaczął pytać
 - Ren, boli cię coś?! Powiedz coś!
 - Nie krzycz tak, jesteś w szpitalu.
 - dobrze. To wszystko przeze mnie gdybym wtedy nie myślał o twoich rodzicach nic by ci się nie stało.
 Łapiąc się za głowę i czochrając włosy siedział na taborecie i mruczał pod nosem.
- Takeru to nie twoja wina. Rozumiem, że martwisz się moimi rodzicami. Ale to ja byłem nieuważny. To ja zasnąłem na ławce. To ja nie potrafiłem się obronić. To twój głos słyszałem prawda? To ty znalazłeś mnie w parku. Gdyby nie ty mogłoby mi się naprawdę coś stać. Jestem wykończony i głodny. Wracajmy do domu, chce żebyś zrobił dla mnie jakąś kolacje, żebyśmy mogli ją zjeść razem.
Zmartwionym głosem Takeru spytał:
 - Ale na pewno z tobą wszystko w porządku?
 - Tak, nic mi nie jest.
Gdy wracaliśmy do domu był już wieczór następnego dnia.
 - Takeru chodź zrobimy jeszcze jakieś zakupy.
- Ok.
 Wybierając sok zapytałem:
 - Przeze mnie straciłeś dzień szkoły. Naprawdę przepraszam.
 - Dla ciebie mógłbym nawet w ogóle nie chodzić do szkoły. Nie musisz się tym martwić, jak będzie ci lepiej to jutro pójdziemy tam razem.

Z pełnym uśmiechem na twarzy poszedł po resztę zakupów. Gdy wróciliśmy do domu Takeru zrobił kolację. Zjedliśmy i przebraliśmy się w coś do spania. Kładąc się do łóżka Takeru pocałował mnie w usta i położył się koło mnie. Przytulił najmocniej jak umiał i poszedł spać. Wiedząc, że mam przy sobie Takeru czułem się bezpieczny bez wahania zasnąłem nie zastanawiając się co będzie jutro.

2 komentarze:

  1. KTO ŚMIAŁ DOTKNĄĆ REN'A?
    Okej, ja wiem, że to opowiadanie to czysta fikcja... ale kto normalny gwałciłby chłopaka śpiącego na ławce?! Kobietę to jeszcze zrozumiem, ale faceta XD?
    I tak jestem zbyt zauroczona tą parką żeby zrobić sobie przerwę od czytania ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz jak pedofil to co mu za różnica czy chłopak czy dziewczyna jest szansa na zgwałcenie to czemu z niej rezygnować. Psychopata by sobie nie odmówił bo jednak rzadko kiedy ktoś młody śpi na ławce w parku XD

      Usuń