Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 8 grudnia 2013

"Niekończące się życie"

Część - 13


Patrzyliśmy sobie prosto w oczy bez słowa przez jakieś pół godziny. W końcu zasnąłem pierwszy. Jak zawsze, ale nie przeszkadzało mi to kochałem patrzeć na Takeru który rozmarzonymi oczami wpatrywał się we mnie całego. Uspokajało mnie to i nic mnie nie powstrzymywało od zaśnięcia. Nie wiedziałem jak długo  dalej się we mnie wpatrywał nie miałbym nic przeciwko nawet jak robił by to całą noc.
Jak zwykle obudziłem się pierwszy i nie miałem pojęcia dlaczego on nie budził się chodź budzik był ustawiony najgłośniej jak się dało. Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki umyć się i schować brudne ubrania do kosza na pranie. Była dopiero 6 rano więc nie budziłem go jeszcze, starałem się chodzić cicho po domu by na razie go nie budzić. Po cichu wszedłem do pokoju zabrałem laptopa z biurka stojącego naprzeciwko łóżka i cichym krokiem opuściłem pokój. Poszedłem z laptopem do kuchni siadłem przy stole i szukałem ciekawych pomysłów na śniadania. Przeglądając tak strony znalazłem w końcu coś odpowiedniego na moje zdolności. Był to przepis na omlety ze szczypiorkiem i pomidorami na zdjęciu wyglądał przepysznie i nie wymagał strasznego wysiłku, więc bez dłuższego zastanowienia zdecydowałem się na zrobienie tego dania. Chciałem dodać naszym codziennym porankom trochę odmienności i zrobić coś dobrego specjalnie dla Takeru. Wyjąłem składniki z lodówki i od razu wziąłem się za krojenie warzyw. Gdy już brałem się za smażenie omletów Takeru z zaspaną miną powolnym krokiem wszedł do kuchni.
-Dzień dobry- powiedział.
Podszedł do mnie, przytulił mocno od tyłu i pocałował w ucho.
- Takeru puść mnie bo przez ciebie spale nasze śniadanie.
- Już puszczam, ale jak już usmażysz to obiecaj, że mnie pocałujesz. Obiecujesz?
-… obiecuje…
Takeru uśmiechnął się, puścił mnie i usiadł przy stole grzecznie czekając na śniadanie a raczej na całusa którego mu obiecałem. Tyle razy całowaliśmy się a mi nadal jest głupio podejść do niego i od tak go pocałować. Smażyłem omlety jak najdłużej zastanawiając się jak do niego podejść i co w tym momencie zrobić. Gdy w końcu mój czas się skończył nałożyłem omlety na talerze i podając jeden z nich Takeru, schyliłem się do poziomu jego buzi i pocałowałem go lekko w usta od razu się odsunąłem. Nieusatysfakcjonowany tym pocałunkiem złapał prawą ręką za tył mojej głowy i mocno przysunął ją do swojej. Zaczął namiętnie całować moje usta cały czas trzymając moją głowę tak mocno bym nie mógł się podnieść. Lewą rękę położył na moim prawym policzku i dalej nie chciał puścić mojej głowy. Gdy w końcu trochę przystopował szybko podniosłem się z lekkim bólem pleców.
- To była kara za takie sztuczne pocałowanie. – powiedział ze smutną minął.
- Ale ja nie chciałem by to tak wyglądało, mi.. mi po prostu jest niezręcznie..
- Dlaczego? Przecież jestem tu tylko ja!
- Właśnie dlatego że to jesteś ty..
Wstał przytulił mnie najmocniej jak umiał pocałował lekko w usta i nie oddalając swoich ust daleko powiedział:
-Teraz ty dokończ, ukraj mnie za słaby pocałunek.
Dalej trzymał swoje usta bardzo blisko a jego ręce przeplatały mnie tak mocno, że nie miałem szans na ucieczkę.  Zagryzłem swoje usta i lekko odwróciłem głowę w lewo.
- Nie puszcze cię, mogę tak trzymać cię cały dzień i będę to robił dopóki nie przełamiesz tej „niezręczności” i mnie pocałujesz tak jak to zawsze robię ja.-  Z poważną miną kontynuował wpatrywanie się na moją buzię.
Odwróciłem się i patrzyłem prosto w jego błękitne oczy, oczy które stały się tak poważne, że nie potrafiłem im odmówić posłuszeństwa. Przybliżyłem się lekko, zetknąłem swoje usta z jego, nie wiedziałem co robić dalej bo zawsze on kontynuował nasze pocałunki. Lekko się cofnąłem po czym polizałem jego pełne wargi jak lizaka. Otworzył lekko usta, znów cmoknąłem go nie oddalając ust  zacząłem muskać jego dolną wargę. Lekko muskając jego usta wyjąłem język, powoli wkładałem go do jego ust. Dotykałem nim jego zęby i język który po woli zaczął poruszać się tak samo jak mój. W tym czasie nie myślałem o niczym innym, w mojej głowie gromadziły się myśli na temat właśnie stykających się naszych języków. Nie myślałem o śniadaniu które leżało obok nas nad którym tak cały ranek się starałem, o szkole do której mogliśmy się spóźnić. W tej chwili nie istniało nic więcej jak Takeru i usta złączone ze sobą. Powoli puszczał swoje ręce które oplatały moją talię, w tej chwili zacząłem oddalać swoje usta od jego, zobaczyłem jego szczęśliwe oczy i usta w których kąciki podnosiły się ku górze. Widząc jego szczęśliwy wzrok nie wiedziałem co powiedzieć, uśmiechnąłem się lekko i zarumieniony wydusiłem z siebie:
- Śniadanie nam stygnie.. – odwróciłem lekko swój wzrok w stronę śniadania.
- Tak wiem, już siadamy, - Dalej uśmiechnięty puścił mnie i usiadł na krześle.
W ciszy zjedliśmy śniadanie i wyszliśmy z domu. Moje policzki przez cały czas były czerwone a ja nie potrafiłem uspokoić swojego serca. Idąc prosto do szkoły nasze ręce cały czas delikatnie stukały się. Gdy tylko czułem jak jego dłoń która lekko dotyka moją, moje serce na nowo zaczynało walić jak szalone. Nie wiedziałem dlaczego, przecież Takeru dotykał mnie w tylu miejscach myślałem, że może już się przyzwyczaiłem ale to na nowo powstało.
- Ren, coś się dzieje?
-Nie! Wszystko w porządku, idźmy dalej.
-Na pewno..? Bo wyglądasz troszkę dziwnie.
-Wszystko okej! – wykrzyczałem i pośpiesznym krokiem wyprzedziłem lekko Takeru.
Takeru przyśpieszył i złapał mnie za rękę. Na początku moje serce nie potrafiło się uspokoić ale jak tylko doszedłem do siebie przypomniałem sobie, że to już miało miejsce w moim życiu. To już się wcześniej zdarzyło. Przypomniałem sobie scenę z przed kilku dni jak pierwszy raz szliśmy razem do szkoły. Wtedy było dokładnie tak samo, moje serce dokładnie tak samo zareagowało jak teraz. Ta sytuacja stała się dla mnie dziwna ale za razem śmieszna. Z resztą nie zaprzątałem sobie tym dłużej głowy to było tylko ulotne deja vu które i tak nie będzie miało największego znaczenia w przyszłości.
Trochę spóźniliśmy się na pierwszą lekcje, ale nie byliśmy tym za bardzo przejęci. Klasa do której chodziliśmy tak strasznie się na nas patrzyła, czułem się jak bandyta który właśnie popełnił przestępstwo. To było naprawdę dziwne ale za bardzo się tym nie przejmowałem. Bałem się trochę, że Takeru może sobie wziąć to do serca i będzie się tym martwił. Ale on jak zwykle uśmiechał się do mnie jak niby nigdy nic. Gdy w końcu dotrwaliśmy do przerwy śniadaniowej, udaliśmy się do sklepiku po jakieś drożdżówki i wyszliśmy na plac przed szkołą. Takeru zaprowadził mnie  w miejsce na placu gdzie nikogo nie było a było tam bardzo przyjemnie. Z dwóch stron od głównej bramy szkolnej rosły krzaki które sięgały mi ponad pas i kilka drzew które kompletnie zakrywały to spokojne miejsce. Naprzeciw krzakom stała jakaś budka nie jestem nawet w stanie stwierdzić do czego ona służyła. To miejsce było naprawdę bardzo fajne, nie spodziewałem się, że ten plac może być tak dużo w końcu wyszedłem na niego po raz pierwszy. Usiedliśmy na murku i spokojnie zajadaliśmy drożdżówki.
- Takeru, czy nie martwią cię reakcje klasy na nas dwoje?
- Nie a co?
- Nie, tak tylko zapytałem. – odwróciłem się z lekkim uśmiechem w inną stronę i dalej zajadałem drożdżówkę.
- A ciebie to martwi? Jeżeli tak to mogę coś z tym zrobić!
- Nie! Mnie to w ogóle nie obchodzi! Nie martw się. – Dodałem z uśmiechem.
Było dość zimno więc szybko uciekliśmy do szkoły.
Gdy lekcje się skończyły spokojnie zeszliśmy do swoich szafek by zmienić buty. Gdy tylko otworzyłem szafkę zobaczyłem w niej pełno karteczek, Gdy przeczytałem kilka z nich w moich oczach pojawiły się łzy nie potrafiłem nawet do końca przeczytać co było na nich napisane. Na większości z nich napisane były groźby typu „ Jeśli dalej będziesz się spotykał z Takeru źle skończysz”, „ Zgnębimy Cię!” lub obelgi typu „ Jak taki głupi chłopak może być z Takeru! Niedorzeczne!”, „ Nie jesteś go wart!”. Gdy przeczytałem kilka z nich nie potrafiłem powstrzymać mojego strachu i łez ściekających mi z oczu. Byłem w takim szoku, że od razu wylądowałem na brudnej podłodze. Takeru miał szafkę trochę dalej  i nie zauważył tego od razu. Gdy tylko wyszedł z zza szafek i zobaczyłem zapłakanego mnie siedzącego na ziemi, szybko podbiegł i wykrzyczał:
- Co jest?! Co się stało?!
Klęczał przy mnie zastanawiając się o co chodzi. Zobaczył w mojej ręce kilka pogniecionych kartek, szybko zabrał mi wszystkie z rąk i zaczął czytać wszystkie po kolei.
- Takeru nie czytaj tego!
Przeczytał je do końca, porwał je i  przytulił mnie najmocniej jak umiał.
-Kocham cię, proszę nie bierz tego co było tam napisane do serca, proszę! Jak dowiem się kto to zrobił powybijam mu wszystkie zęby tylko proszę nie płacz. Jesteś moim skarbem więc nie rób mi tego i nie płacz bo przez to i ja odczuwam ból. Chcesz żeby bolało mnie serce..?
Po tych słowach wziąłem się w garść ale moja przestraszona mina jak przyklejona nie chciała zejść z twarzy, nie potrafiłem jej kompletnie zmyć i zastąpić za nią szczęśliwym i radosnym wyrazem który pocieszył by Takeru. Pomógł mi się ubrać a wszystkie karteczki które zostały jeszcze w szafce podarł i wyrzucił do kosza na śmieci. Wychodząc ze szkoły zatrzymaliśmy się na chwile, złapał moją dłoń i przeplótł palcami nie chcą jej choć trochę puścić. Spojrzał na mnie i kontynuował wcześniejszą rozmowę.
- Ren proszę nie martw się tym, postaram się coś z tym robić, to tylko ich głupie zabawy. Nie zamartwiaj się przez ich głupotę. Oni są po prostu zazdrośni.
- Okej - odpowiedziałem zmuszając się do uśmiechu.
Na dworze zdawał się być już lekki przymrozek. Wróciliśmy do domu zjedliśmy trochę, ubraliśmy się cieplej i wyszliśmy do pracy. Starałem się nie robić nic co mogło zasmucić Takeru więc przez cała drogę do pracy rozmawiałem z nim najpierw o dzisiejszym śniadaniu potem spadliśmy na trochę weselsze tematy. Było całkiem miło i prawie że zapomniałem o tych wszystkich karteczkach. W pracy obsługując klientów wszystkie myśli na temat tego co się stało zaczęły mnie nękać. Zadawałem sobie mnóstwo pytań  na ich temat, lecz na każde pytanie brakowało mi odpowiedzi. A najbardziej zastanawiało mnie dlaczego się tak tym przejmuje, przecież zanim poznałem Takeru robiłem wszystko żeby właśnie wszyscy myśleli o mnie jak najgorzej. To wszystko jest dla mnie takie dziwne, nigdy bym nie pomyślał, że będę się tak bardzo martwił takimi sprawami. Wszystkie myśli tego typu zaprzątały moją głowę, nie byłem nawet w sanie porządnie zając się swoją pracą. Wszystkie słowa które leciały w moim kierunku rozlatywały się tak szybko że nie byłem w stanie za nimi nadążyć. Jedyne co robiłem ze świadomością to uśmiechanie się do Takeru który w tym czasie nie odrywał wzroku ode mnie. Byłem świadomy tego, że jego spojrzenie było oznaką martwienia się o mnie, dlatego ze wszystkich sił próbowałem uśmiechać się najszczerzej jak umiałem.
Całą drogę do domu szedłem w ciszy słyszałem tylko parę razy głos Takeru ale nie wiem co dokładnie mówił. Gdy w końcu wróciliśmy do domu jedyną rzeczą jaką chciałem zrobić było pójście spać. Szybko zdjąłem buty i kierując się do pokoju usłyszałem biegnącego za mną Takeru. Za nim zdążyłem się odwrócić Takeru złapał mnie za ramię odwrócił w swoją stronę i lekko popchnął na ścianę. Jego twarz była tak bardzo zdenerwowana, pierwszy raz widziałem go w takim stanie. Przysunął się bliżej mnie i mocno uderzył pięścią w ścianę koło mojej głowy. Z lęku przymrużyłem oczy a Takery wykrzyczał:
- Czego to robisz?! Czego uśmiechasz się do mnie z litości?! Czego ignorujesz to co do ciebie mówię?!- Jego ton stopniowo zaczął się obniżać jakby zaczynał płakać. Oparł swoją głowę czołem o moje lewe ramię.– Proszę nie rób tego! Przecież powiedziałem ci żebyś nie brał tego do siebie, przecież powiedziałem ci, że cię kocham. Czy to się nie liczy? Proszę powiedz coś..
Słysząc te słowa i ton którym były wypowiadane zacząłem płakać. Gdy tylko poczułem pierwsze krople które spadały na jego ramię szybko objąłem go najmocniej jak umiałem.
-Ja przepraszam! Naprawdę! To wszystko przez to, że ja nigdy nie czułem się tak zraniony. „Nie jesteś go wart” te słowa bolą bardziej niż się spodziewałem. Ja zrobił bym wszystko żeby być wart ciebie, jestem w stanie zrobić wszystko by zostać u twojego boku – mój oddech stawał się niestabilny a łzy płynęły jeszcze bardziej. – Boje się. Boje się tego, że nas rozdzielą, boje się wszystkiego co mogło by unieważnić twoją miłość do mnie. Boje się swoich myśli które stają się coraz bardziej natarczywe. Dlaczego oni robią takie rzeczy..? Dlaczego aż tak bardzo zamartwiam się czymś takim..? Dawniej chciałem takich gróźb, chciałem być nienawidzony.. dlaczego teraz jest inaczej..?
Czułem jak moje ubranie przenikają łzy Takeru. Na chwile zapadła cisza było słychać tylko nasze szlochanie.
- Ren, to ja przepraszam nie powinienem tak na ciebie krzyczeć, przecież to nie twoja wina. Powinienem wiedzieć, że będziesz tak myślał.. Jestem taki głupi! Przepraszam!
-Nie przepraszaj! Powiedz tylko, że mnie kochasz..
- Kocham cię! Kocham cię! Kocham cię Ren! I zawsze będę kochał!
Obydwoje w tym momencie przestaliśmy płakać. Pocałował mnie i trzymając moją głowę złączył swoje czoło z moim.
-Odpowiedzią na wszystkie twoje pytania jest miłość którą się darzymy. To jedyna prawidłowa odpowiedz. I proszę nie bój się tych wszystkich rzeczy, tak jak mówiłem kocham cię nadzwyczajnie mocno i nic tego nie zmieni. Więc proszę już nie zaprzątaj sobie tym głowy.
Mówiąc to wszystko patrzył prosto w moje oczy, nie spoglądając nigdzie indziej.
- Okej. – odpowiedziałem nie drążąc dalej tematu.
Widząc jak zmęczony jestem powiedział:
- Może pójdziemy już do łóżka? Ledwo co stoisz, musiało cię to wszystko dzisiaj wykończyć.
Wytarłem swoje policzki i przytaknąłem
- Masz racje, chodźmy już spać.
Przebraliśmy się tylko w piżamy i od razu położyliśmy się do łóżka. Nie mówiliśmy nic więcej po prostu zasnęliśmy mocno przytuleni do siebie. Wstałem gdzieś po 6 zaskoczony faktem że Takeru już nie śpi i nie ma go w łóżku od razu wstałem i poszedłem do kuchni. Zanim wszedłem do kuchni słyszałem tylko gotującą się wodę, gdy przeszedłem przez drzwi zobaczyłem Takeru siedzącego przy stole i przeglądającego coś w laptopie.
- Dzień dobry- powiedział z uśmiechem.
Widząc go z samego rana uśmiechniętego poczułem się szczęśliwy. Nie odpowiedziałem nic. Po prostu kierowałem się w jego stronę. Podszedłem do niego dość blisko schyliłem się i pocałowałem go czule. Byłem zaskoczony samym sobą. Szybko stanąłem prosto odwróciłem się i swobodnie z uśmiechem na twarzy podszedłem do kuchenki, zakręciłem gaz pod czajnikiem z gotującą się wodą i zrobiłem sobie herbaty.
- Takeru, chcesz może coś do picia
- ..taak.. poproszę..
Odwróciłem się na chwile by zobaczyć czy z nim wszystko w porządku. Zobaczyłem jego czerwoną i oniemiałą twarz, szybko odwróciłem się by nie zauważył. Uśmiechnąłem się radośnie lekko chichotając.
- A co byś chciał się napić?
- hmm.. a tak.. herbatę poproszę.
- Okej
Nie miałem pojęcia nad czym teraz myśli ale i tak byłem szczęśliwy. Podszedłem do niego z herbatą, postawiłem ją koło laptopa. Takeru złapał mnie dłońmi za biodra i przyciągnął do siebie.
- Hmm.. o co chodzi? – powiedziałem z uśmiechem.
- Jestem zaskoczony ale to nie jest ważne. Ren, pocałuj mnie jeszcze raz.
- hm?! – moja twarz zrobiła się cała czerwona. – Ale musimy jeszcze zrobić śniadanie i trzeba iść do szkoły! – Zacząłem delikatnie wyrywać się z jego uścisku.
- Mamy jeszcze trochę czasu. Proszę zrób to jeszcze raz, to naprawdę  było bardzo przyjemne. – dodał z uśmiechem
- ehh.. no okej.
Klęknąłem tuż przed nim, położyłem dłonie na jego policzkach, i zacząłem całować go dokładnie tak jak wczoraj. Po chwili wstałem podpierając się o kolana Takeru.
- Tyle wystarczy.. Musimy jeszcze coś zjeść. Chodź pomóż mi zrobić coś dobrego – powiedziałem z lekkim uśmiechem.
Szczęśliwy wstał z krzesła i od razu zaczął wyjmować produkty z lodówki. Zjedliśmy śniadanie, przebraliśmy się i wyszliśmy z domu. Takeru w drodze do szkoły był jakiś nieobecny ale postanowiłem na razie nie zwracać na to uwagi w końcu wczoraj się trochę zdążyło i było by dziwne jakby wszystko na drugi dzień było dobrze. Weszliśmy do szkoły i skierowaliśmy się prosto do szafek.
- Takeru.. ja się trochę boje..
Ścisnął moją rękę bardzo mocno i powiedział:
- Nie bój się! Chodź..
Takeru pociągnął mnie do mojej szafki..
- Otwórz ją.
Wyjąłem kluczyk z plecaka i otworzyłem ją. Była w niej jedna karteczka złożona na kilka części. Otworzył ją i przeczytał.
- Mogę ja ją teraz przeczytać?
-Nie. Chodź..!
Złapał mnie za rękę i ciągnął mnie za sobą tak mocno i szybko, że nie nadążałem. Zatrzymał się nagle przed naszą salą. Spokojnie otworzył drzwi do sali znów pociągnął mnie za rękę aż znalazłem się w Sali. Nie miałem pojęcia co się dzieje, dlaczego jest taki gwałtowny i wściekły..? Co było napisane na tej kartce..? Kartka nadal znajdowała się w dłoni Takeru.
- Ren stój tu i się nie ruszaj!
-Takeru! Co się dzie..? – Nie dając mi dokończyć podszedł do chłopaka który stał niedaleko okna. Złapał go lewą ręką za kołnierz próbując podnieść go do góry, a prawą pięścią uderzył go z całej siły w twarz. Ten upadł na podłogę taranując przy tym kilka ławek. Wpadłem w panikę.. ta sytuacja mnie przerosła.
- Takeru!!!
Próbowałem podbiec do niego jak najszybciej by się dało lecz Takeru mi przerwał.
- Mówiłem, że masz się z stamtąd nie ruszać!!
Przestraszony stanąłem w bezruchu. Nie powiedziałem już nic więcej. Byłem tak przerażony, że miałem ochotę płakać jak małe dziecko które właśnie przewróciło się i pozdzierało kolana. Wszyscy w Sali stali oszołomieni tak jak ja nikt nie wiedział o co chodzi. Takeru odwrócił się do chłopaka leżącego na ziemi. Podszedł do niego, podniósł go za kołnierz, pokazał mu kartkę którą cały czas trzymał w prawej ręce i wykrzyczał:
- To chyba twoje! Skoro jesteś taki odważny żeby pisać takie listy to czego nie wrzuciłeś tego listu do mojej szafki?!! Myślisz, że kim ty jesteś żeby pisać coś takiego?!! Jesteś nikim, zapamiętaj to sobie bo drugi raz już tego nie usłyszysz!!
Zgniótł w ręku kartkę tuż przed jego oczami i ponownie uderzył go z całej siły w twarz aż chłopak upadł i nie potrafił sam wstać. Podszedł do niego jeszcze raz i włożył pogiętą kartkę do jego buzi. Chłopak szybko ją wypluł a Takeru nie oglądając się za siebie podszedł do mnie złapał mnie za rękę i wyprowadził z Sali. Tym razem starał się być delikatny i szedł bardziej stabilnie, mogłem spokojnie za nim nadążyć.
- Takeru..?
Zatrzymał się przy wyjściu ze szkoły, odwrócił się do mnie i z poważna miną powiedział:
- Przepraszam, że na ciebie krzyknąłem ale gdybym tego nie zrobił mogło by ci się coś stać. Naprawdę przepraszam!
- Takeru.. nie chodzi o to.. Skąd wiesz, że to ten chłopak napisał ten list? I co było w nim napisane?
- Widziałem jak ten chłopak się ciągle koło ciebie kręcił i widziałem wczoraj jak chował właśnie ten list do książki. Nie byłem pewny do kogo ten list był ale zapamiętałem dobrze jego wygląd więc jestem w 100% pewien, że to był jego lis. Co do treści listu, przepraszam ale nie powiem ci.. proszę nie bądź na mnie zły.. po prostu nie chce byś znowu miał przez to złe myśli..
- Jesteś strasznie nadopiekuńczy Takeru. – powiedziałem z naburmuszoną miną.
- hehe naprawdę przepraszam ale jak widzisz już taki jestem. – uśmiechnął się szeroko.
- Takeru! Nie boli cię ręka, może powinniśmy to czymś przemyć.
- Niee to nic takiego, to tylko małe zadrapania. Nic mi nie jest – powiedział radośnie złapał mnie za rękę i wyprowadził ze szkoły – dzisiaj sobie odpuścimy z lekcjami, w końcu było by tam trochę niezręcznie. – dodał z uśmiechem dalej prowadząc mnie za rękę jak małe dziecko które mogło by się po drodze zgubić.

9 komentarzy:

  1. Heej...^^ chciałam powiedzieć że to opowiadanie jest genialne *^* jest...takie słodkie ale i zarazem nie...np.jak czytałam fragment gdzie Ren "uczył się" całować Takeru... i wgl...ubóstwiam Cię *^*
    Życzę weny! :3 pozdrowionkaa...a tak wgl to kiedy będzie nowy rozdział? :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli będziesz czytać dalsze części to pewnie, że będę pisać dalej bo miałam zamiar skończyć.. Myślałam, że wyszło do bani i nikt tego nie czyta.. Ale twój komentarz mnie totalnie zmotywował i będę kontynuować ^_^ Dziękuje! I dopowiem, że postaram się napisać kolejną część do piątku, trochę długo bo muszę sobie przypomnieć w szczegółach co się wydarzyło w końcu już trochę minęło odkąd napisałam ostatnią część :)))) Jeszcze raz dziękuje i marzę żeby było tu więcej osób takich jak ty którzy nie boją się skomentować i zachęcić mnie do dalszego pisania bo to naprawdę motywuje! ^^ :3

      Usuń
    2. Oczywiście że będę czytać...nie mogła bym przestać bo strasznie ciekawe to jest...dziękuję ze będziesz to kontynuować i będę czekać na następna część...milo mi ze mój komentarz Cie zmotywował ^^ nie mam pojęcia dlaczego inni nie komentują no ale ja będę się starać :3 mam nadzieję że jednak nie zrezygnujesz z pisania :3 dziękuję i czekam na następna notkę ^^

      Usuń
  2. Przepraszam, ale na następną część jeszcze będzie trzeba poczekać :( Mam strasznie dużo zajęć i brak mi na razie czasu na pisanie :( Ale następna część wyjdzie na pewno ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah...rozumiem...mam nadzieję że jednak następna notka się pojawi :D Powodzenia życzę :3 zapewne chodzi o szkołę :P

      Usuń
    2. Niestety o szkołę, zgadłaś :((( Notka na pewno się pojawi ale jeszcze nie wiem dokładnie kiedy.. Ale myślę, że jak znajdę czas to pewnie napisze dwie części naraz :))) ^_^

      Usuń
  3. Współczuję :/ ja jak na razie mam ferie ale luzu też nie mam bo rodzice uczyć się każą -.- ... Jaaj! Będę miała co czytać :D i nie musisz się w sumie spieszyć :3 poczekam nawet miesiąc byle przeczytać Twoje opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oooo dziękuje! Aż się uśmiechnęłam czytając ostatnie zdanie ^_^ Bardzo mi się zrobiło miło! ^_^

      Usuń
    2. A nie ma za co ^^ Cała przyjemność po mojej stronie :D

      Usuń