Część - 1
Jestem Ren,
chodzę do drugiej klasy liceum. Za wszelką cenę staram się ukrywać najwięcej
znaczący fakt o moim życiu, czyli to, że jestem gejem. Jestem całkiem zamknięty
w sobie, staram się ukrywać wszystkie moje cechy. Jestem świadomy tego, że
przez to niszczę swoje życie. Stałem się taki odkąd naprawdę dowiedziałem się,
że nie pociągają mnie kobiety. Wyznając to jedynemu przyjacielowi, stał się
zniesmaczony do mojej osoby i przestał się do mnie odzywać. Był to mój jedyny i
najbardziej zaufany przyjaciel. Mówiąc to tylko mu, byłem przekonany, że mnie
wesprze. Od tamtej pory zamknąłem się w sobie, świat stał się oddalony ode
mnie, dni zaczęły się ze sobą zlewać a ja już nie wiedziałem czy jest w ogóle
jakiś sens dla mojego życia. Odkąd poszedłem do gimnazjum zacząłem się ciąć.
Moich rodziców przeważnie nigdy nie było w domu. Gdy byłem mniejszy zajmowała
się mną babcia gdy zmarła zostawałem w domu całkiem sam. Całymi wieczorami po
szkole zastanawiałem się tylko nad jednym "Po co się urodziłem"
Była to dla mnie największa zagadka życia. Ciągle dochodziłem do tego samego
"Nikt mnie nie chce, nie mam potrzeby tu żyć". Za każdym razem
gdy tak myślałem kończyło się to coraz większymi ranami na rękach. Zostawiając
za sobą gimnazjum i idąc do liceum zdawałem sobie sprawę, że nic się nie zmieni,
że zawsze będę tym samotnych człowiekiem. Pierwszy rok w liceum nie był niczym
nadzwyczajnym było dokładnie tak samo jak w pierwszej gimnazjum. Tak jak na
początku pierwszej klasy w gimnazjum stałem się obiektem zainteresowań a
wszystko przez znienawidzone przeze mnie moje gęste ciemne włosy, czarne oczy, porcelanową
cerę i szczupłą sylwetkę. Przez te wszystkie cechy mojego ciała zawsze stawałem
się obiektem westchnień dziewczyn, czego strasznie nienawidziłem. Tak jak w
gimnazjum za wszelką cenę próbowałem je odstraszać moim ponurym charakterem i
tym jak się ubierałem. Starałem się coraz bardziej paskudzić, obcinałem sobie
włosy jak popadnie, kaleczyłem swoje ciało. Dzięki czarnemu ubraniu i kapturowi
na głowie próbowałem być tym z którym nie warto się zadawać. Gdy minął pierwszy
rok w liceum zaczęły się wakacje czyli całe dwa miesiące przesiedziane w domu
przy wiatraku pisząc opowiadania na blogu. Tylko dzięki tym opowiadaniom starałem
się jakoś wyluzować i wprowadzić w moje życie trochę fantazji. Niestety pisząc
niektóre z tych wszystkich opowiadań zataczałem się jeszcze bardziej. Zdarzało
się, że pisząc opowiadanie schodziłem na strasznie ponury temat wtedy nie
wytrzymywałem, zaczynałem płakać i wrzeszczeć na cały dom. Niestety wpadałem w
histerię nie tylko przez opowiadania. Co kolwiek co mogło mnie zdenerwować
stawało się dla mnie największą przeszkodą nie mogąc sobie z nią poradzić
zaczynałem wrzeszczeć i płakać ze zdenerwowania. Z wiekiem zaczynało robić się
to coraz częstsze. W wakacje tego roku zdarzało się to nawet trzy razy w tygodniu.
Za każdym razem gdy nie wytrzymywałem otwierałem okno i cały trzęsąc się
próbowałem wdychać jak najwięcej powietrza. Po dwóch tygodniach po zakończeniu
roku szkolnego zauważyłem, że zawsze gdy wydzierałem się i płakałem stojąc przy
oknie, pod domem stał wysoki chłopak, wydawał się gdzieś w moim wieku. Gdy
wpadałem w panikę on zawsze krzyczał "- Proszę uspokój się! " Tyle
razy próbował się dobijać do drzwi lecz ja nigdy nikomu nie otwierałem. Nienawidziłem gości w
moim domu. Zawsze gdy przychodził ktoś z mojej dalekiej rodziny zamykałem się w
pokoju dotąd aż wyjdą. Chłopak który zawsze próbował dobijać się do drzwi
mojego domu błagał mnie bym się uspokoił. Po pewnym czasie zacząłem przyzwyczajać
się do jego głosu. Gdy wpadałem w panikę a on zaczynał do mnie krzyczeć raptem zaczynałem
się uspokajać mój oddech robił się stabilny. Gdy powoli się uspokajałem
stawałem ukradkiem koło okna i patrzyłem przez firankę na chłopaka. Jego zgrabna
sylwetka i przystojna twarz stawała się dla mnie bardzo kojąca. Zawsze
wieczorem po tych wydarzeniach rozmyślałem nad tym kim był ten chłopak. Wiedziałem
tylko że mieszka tuż obok mnie. Pod koniec wakacji stanowczo się uspokoiłem.
Gdy tylko miałem ochotę wpadać w szał i zacząć krzyczeć, stawałem
spokojnie zamykając oczy i biorąc głęboki wdech. Zawsze gdy to robiłem miałem
przed oczami chłopaka który prawie codziennie przybiegał pod mój dom i
uspokajał mnie krzycząc na całą ulice. Było to dla mnie bardzo kojące wspomnienie
które pomagało mi za każdym razem gdy potrzebowałem świadomie się uspokoić.
Jednak te wakacje się skończyły a ja mam zamiar pójść do szkoły. Oczywiście jak
co rano biorę poranną kąpiel, ubieram się, i za nim wyjdę z domu nakładam kaptur
na głowę. Idąc do szkoły dość wcześnie z zamiarem wstąpienia do sklepu,
zauważyłem, że biegnie za mną jakiś chłopak krzycząc
- Ej zatrzymaj się! Proszę!
Przestraszony
rozpoznając po głosie chłopaka szybko pobiegłem do przodu. Jednak dogonił mnie,
złapał za rękę odwracając przy tym moje całe ciało w swoją stronę.
Przestraszony stanąłem w bezruchu nie wiedząc co się dzieje. Chłopak nabrał do
płuc powietrza, pokazując palcem na mój dom spytał
- Ty tam mieszkasz?
Przerażony
odpowiedziałem:
- Tak.
Chłopak z uśmiechem na twarzy przedstawił się
- Nazywam się Takeru, A ty?
Zaskoczony szybką zmianą tematu odpowiedziałem:
- Ren.
Po tych słowach szybko wyrwałem rękę z jego
uścisku i pobiegłem do szkoły zdając sobie sprawę, że był to chłopak który
przez pierwsze pół wakacji przychodził prawie codziennie pod mój dom.
Wystarczyły tylko pierwsze słowa bym rozpoznał ten głos. [..]
Rampampampam...
OdpowiedzUsuńPodryw na 'krzyczę przez okno ratuj mnie' uważam za udany :D Ciekawie się zaczyna, zobaczę jak będzie dalej ~