Łączna liczba wyświetleń

sobota, 27 września 2014

"Miłość, pieniądze i wieczna ucieczka"

Część 1/3


Właśnie zmierzam w kierunku hotelu, do którego sprowadza mnie mój klient. Czym się zajmuje..? Można  nazwać to pewnego rodzaju usługami.. sex usługami. Mówiąc prościej sex za pieniądze, jest to coś co robię by mieć za co żyć. Nie znam swojej rodziny, odkąd pamiętam żyje sam. Będąc młodszy czasem nie miałem nawet schronienia nad głową. . Teraz dzięki tej pracy jestem w stanie żyć jak normalny człowiek, ale to nie jest teraz ważne. Wracając do tego gdzie właśnie się znajduje, to wchodzę do hotelu w którym chciał się spotkać mój klient. Hotel wydaje się być całkiem przytulny, nie wygląda na najdroższy. Zapukałem do drzwi które po krótkim czasie się otworzyły. Ujrzałem za nimi bardzo przystojnego i dość wysokiego mężczyznę ubranego w garnitur. Jego krawat był poluzowany co  dodawało mu to jeszcze więcej męskości.  Przez chwilę stałem przed drzwiami jak wryty, wpatrując się w niego dokładnie. Gdy w końcu się ocknąłem, uśmiechnąłem się miło i przedstawiłem
- Cześć, jestem Ryu. Miło mi cię poznać-  powiedziałem radosnym głosem.
- A tak, wejdź.  - powiedział niewzruszony po czym wpuścił mnie do pokoju.
- A do ciebie jak mogę mówić? Nie musi to być prawdziwe imię jeżeli chcesz - dodałem dalej uśmiechnięty rozgladajac się po pokoju.
- ..Toshiro. - odpowiedział zamykając drzwi.
Na podłodze stały dwie wielkie torby.
- Wyjechałeś w interesach? - zapytałem ciekawy
- Ah tak..
- .. jeżeli pozwolisz Toshiro wezmę szybki prysznic, możemy pójść razem jeżeli chcesz - powiedziałem dalej z tym samym uśmiechniętym wyrazem na twarzy.
- Nie..
- Okej, to poczekaj chwilkę. - dodałem puszczając mu oczko.
Wszedłem do lazienki, rozebrałem się i spokojnie zacząłem oblewać się ciepła woda pod prysznicem. Usłyszałem że ktoś otwiera drzwi.
- to ty Toshiro..? Pewnie chcesz skorzystać z toalety? - zapytałem odsłaniając lekko kotarę by móc go choć trochę zobaczyć. Nie zdążyłem go jeszcze dobrze zauważyć a on był już przy prysznicu.  Złapał mnie za ręce i wyciągnął z niego.  Nie miałem pojęcia co się wlasnie dzieje. Zaczął mnie całować tak namiętnie ze mój głos był nie do opanowania..
-Toshiro .. zamoczysz przeze mnie garnitur. .-  powiedziałem ledwo co łapiąc oddech.
-To nic..
Zaczął dotykać i pieścić mnie trochę niżej. Wydawał się naprawdę podniecony.
- Chcesz zrobić to tutaj?
-Tak.. Mogę?
- Um - przytaknołem - W torbie mam żel..
Schylił się nieco i wyciągnął żel który  chwilę później użył.
Przez cały ten czas całował mnie tak namiętnie ze na nowo stawałem się podniecony,  a on będąc we mnie stawał się coraz bardziej napalony. Zmęczeni na koniec położyliśmy się w łóżku i odpoczywaliśmy. Byłem lekko zmęczony ale nie poszedłem spać,  chciałem z nim trochę porozmawiać.  Napiłem się wody która stała na stoliku obok łóżka, a on wyciągnął papierosa którego po chwili zaczął palić.
- Naprawdę jesteś bardzo przystojny Toshiro, a w potarganych włosach wyglądasz jeszcze młodziej. . Ile masz lat?
-To tajemnica.
- To i tak nie ma znaczenia, to tylko jednorazowa przygoda.. chyba że wynajmiesz mnie jeszcze kiedyś-  dodałem uśmiechnięty.
- ..Ważniejsze ile ty masz lat.
- Ja.. mam 21 ale to tajemnica! - powiedziałem  mu prosto w oczy i uśmiechnąłem się jeszcze bardziej
- Studiujesz? Po co student robi takie rzeczy? Dla pieniędzy?
- Aktualnie się nie uczę. . Tak mógłbym zatrudnić się w normalnej pracy ale sex za pieniądze jest bardziej opłacalny. . Nie mam rodziny,  sam muszę zarobić na mieszkanie i jedzenie.
-hmm.. - dodał jak by nie wiedział co powiedzieć.
Wtuliłem się w niego spowrotem i zacząłem całować go po szyi.
- Toshiro zróbmy to jeszcze raz.. możesz, prawda?
-taak - odpowiedział nie zastanawiając się dłużej.
- Mogę jeszcze o coś spytać-  zapytałem ciekawy w ramionach Toshiro.
- Pytaj.
- Nie wyjechałeś w interesach prawda..? Co jest w tej wielkiej torbie?
- .. naprawdę nie powinno cię to interesować. . Ale jak już zapytałeś to zdradzę ci że.. uciekam przed policją a w torbie jest głową człowieka którego zabiłem - wyszeptał mi do ucha z poważną miną patrząc na moją reakcję
- Dalej chcesz się ze mną kochać?
- haha.. wiem że żartujesz. .- odpowiedziałem lekko wystraszony.
Nie dałem się wrobić w ten głupi żart i namiętnie zacząłem całować jego szyję. Kochalismy się jeszcze intensywniej niż wcześniej.  Pierwszy raz czułem się tak wspaniałe podczas seksu z obcym facetem. . Toshiro wcale nie wydawał się taki obcy, był delikatny i dawał wrażenie jak by znał moje ciało na wylot. .
-Toshiro..- wydusiłem z siebie resztkami sił - proszę. . zabierz  mnie.. ze sobą.. gdzie tylko chcesz. .- nie dałem rady  powiedzieć nic więcej przez rozkosz której doznawałem dzięki Toshiro.
-..dobrze.
Obudziłem się około 10 rano przeszukując pokój wzrokiem. Nigdzie go nie było.. Na stoliku koło łóżka leżała tylko koperta, podniosłem  ją i otworzyłem. Było w niej gdzieś koło 5 tysięcy złotych. Przeraziłem się ta sumą ale bardziej zmartwiony byłem faktem że dostając taką kwotę pieniędzy na pewno już go więcej nie zobaczę. . Zrezygnowany ubrałem się i poszedłem do własnego mieszkania, po drodze kupując kilka rzeczy do zjedzenia.  Przez całą drogę myślałem tylko o nim. W domu wziąłem szybki prysznic i przygotowałem jedzenie. Usiadłem przed telewizorem i włączyłem program z wiadomościami
" Najnowsze wiadomości.  Poszukiwany jest Kojima Toshiro, za napad na bank i kradzież 500 000$.. " Widząc zdjęcie Toshiro i ten nagłówek wyplułem z buzi jedzenie i raptownie wstałem z fotela.  Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. . Toshiro złodziejem  .. Czyli te pieniądze w kopercie.. czy ja jestem w to zamieszany..? Ale jego potwierdzenie na moje " zabierz mnie ze sobą " i tak nie zostanie spełnione. . Już sam nie wiedziałem czy bardziej martwię się o to, że jest on złodziejem czy o to, że już więcej go nie zobaczę.  Bładzac myślami ledwo usłyszałem telefon który już chwilę dzwonił. Szybko pobiegłem do odebrać..
- halo- powiedziałem dalej gryząc te wszystkie myśli.
- mówi Toshiro.
...

wtorek, 9 września 2014

"Lepsze życie"

Dzień jak co dzień, szkoła, dom, szkoła, dom. Nic się nie  zmieniało, aż do dzisiejszego dnia. Siedząc w szkolnej ławce znudzony całym dniem, myślałem tylko o jednym. O miłości mojego życia, która właśnie idzie w kierunku mojej ławki. Był to wysoki, dobrze zbudowany brunet o pięknych czarno-brązowych oczach. Miał na imię Takumi.

- Hey Shinji. - odezwał się pierwszy, gwałtownym tonem

- H-Hey.. - odpowiedziałem lekko zdezorientowany.

- Ostatnio w ogóle ze sobą nie rozmawiamy.. Może pójdziemy dzisiaj do Ciebie pouczyć się razem do jutrzejszego sprawdzianu z matematyki? - Odparł radosnym głosem, przez uśmiech przymrużając lekko oczy.

- O-Okej. - Zgodziłem się, nie przemyślając tego do końca.

Wiedziałem, że przez to moje serce będzie cierpieć jeszcze bardziej. Przez ten ból zacząłem nawet go unikać. Myśl, że jest obok mnie a ja nie mogę nawet spojrzeć mu głęboko w oczy. Byłem pewny, że gdybym powiedział mu co tak naprawdę czuje, już nigdy by się do mnie nie odezwał. Nie chciałem psuć swojej sytuacji jeszcze bardziej.

- Okej! To po lekcjach spotykamy się pod szkołą! Będę czekał! - dodał z radosną miną wybiegając z sali.

Słusząc słowa "Będę czekał!" z jego radosnych ust, które były skierowane właśnie do mnie, cały sie zarumieniłem. Szybko schowałem swoją twarz w bluzie która leżała na ławce.  Miałem tylko wielką nadzieje, że nikt nie zauważył mojej czerwonej ze wstydu twarzy..

Lekcje się skończyły a ja spakowałem się, zmieniłem buty i wyszedłem pod szkołę. Idąc razem z Takumim, modliłem się by nie palnąć czegoś niechcianego i wszystkiego nie zepsuć. Przez całą drogę tylko Takumi mówił, opowiadał różne historie sprzed kilku dni. Gdy w końcu doszlimy do mojego pokoju, usiedliśmy na podłodze i wyjeliśmy książki z plecaków.

Takumi patrzył na mnie cały czas jak by chciał się o coś zapytać. Jego wzrok skierowany na mnie, był tak strasznie krępujący, że nie wytrzymałem i zapytałem.

- Takumi, czego się tak na mnie patrzysz? - powiedziałem zarumieniony, odwracając wzrok w inną stronę.

- Jestem ciekaw dlaczego w moim towarzystwie zachowujesz się tak dziwnie.. Znamy się tyle lat a ty unikasz mnie jak bym był conajmniej twoim wrogiem..- odpowiedział bez namysłu prostując swoje zgięte plecy i patrząc na mnie zaciekłym wzrokiem.

- Bo.. P-Przepraszam ale nie mogę ci powiedzieć.. Na-Naprawdę p-przepraszam..

- Dobra nie chcesz to nie mów.- mówiąc to stanowczym głosem odwrócił się plecami do mnie i włożył nos w książkę, kuląc przy tym całe plecy.

Widząc jak zezłościł się na mnie, wyciągnąłem rękę w strone jego pleców. Lecz gdy uświadomiłem sobie, że to przecież osoba którą dażę tak wielkim uczuciem, moją twarz przyozdobiły wielkie rumieńce na policzkach. Szybko cofnąłem ją do swojej klatki piersiowej i przytrzymałem drugą dłonią. Gdy w między czasie Takumi odwrócił się z zaciekawieniem, widząc mnie w takim stanie jego wyraz twarzy zmienił się w przerażenie. Szybko złapał mnie za rękę i wykrzyczał

-Shinji, co się stało?! Czy to moja wina?! Ja przepraszam! Ale jesteś moim najlepszym przyjacielem. Jesteś dla mnie bardzo ważny a widząc jak się odemnie odwracasz po prostu boli mnie serce.. - Po tych słowach przysunął się bliżej i przytulił mocno.

Nie powiedziałem nic. W mojej głowie nagromadziło się milion myśli. Stało się to dla mnie za trudne i łzy same zlatywały mi po policzkach. Takumi czując, że małe kropelki spadają mu na ramię i przez koszulke docierają aż na jego skórę, odsunął się odemnie, cały czas trzymając mnie dłońmi za ramiona. Zobaczył całego zapłakanego mnie który panicznie ocierał swoje łzy dłońmi zacierając przy tym swoje oczy, które po kilku sekundach zrobiły się dookoła całe zaczerwieniałe.

- Czemu płaczesz..? - zapytał, ocierając przy tym dłońmi delikatnie łzy które zatrzymały się na moich policzkach.

- Jeżeli ci powiem to znienawidzisz mnie.. - zhisteryzowany, płacząc dalej dodałem - Ja nie chce Cię stracić..! Proszę nie karz mi tego mówić..!

Spanikowany skuliłem się całkiem a łzy które wcześniej spływały po policzku zaczęły spadać prosto na kolana Takumiego który przez chwilę umilkł. Ta ciszał była dla mnie bardzo bolesna bo potwierdzała fakt że nawet jeśli jestem dla niego najlepszym przyjacielem to i tak nie jestem dla niego tak wiele wart..

-. .Shinji, ja naprawdę przepraszam, ale chce to wiedzieć. Jestem pewny, że nigdy przenigdy bym Cię nie zostawił, więc powiedz mi i nie bój się o konsekwencje.

Wyprostowałem się, a łzy na trochę przestały spływać z moich oczu. Takumi spojrzał mi prosto w oczy tak jak by wyczytywał z nich wszystko co miałem powiedzieć. Zbliżył się jeszcze bardziej, chwycił delikatnie za moje policzki i nie wachając się więcej pocałował w usta, nim cokolwiek powiedziałem.

-Takumi.. -powiedziałem zdeorientowany gdy tylko odsunął się lekko od moich ust.

- A teraz proszę mi podać powód unikania mnie przez tyle czasu.

Myśl, że Takumi własnie mnie pocałował nie dała mi spokoju. Tak czerwony na twarzy nie byłem jeszcze nigdy. Ale dlaczego on to zrobił?! Przecież to niemożliwe by on nie lubił w taki sposób.. Przecież to ja cierpiałem tyle lat z powodu jego nieodwzajemnionej miłości.. Dlczego..?! Mój mózg w tej chwili był jakby zamknięty, a myśli uciekły jakby na inny świat..

-Shinji.. Shinji..! -wykrzyczał zaniepokojony.

-Takumi.. ty żartujesz sobie ze mnie prawda.. ? To przecież nie może być prawda.. Ja śnię, prawda..?! Przecież moje uczucia.. tyle lat.. To na pewno sen..

-Proszę przestań, to nie sen! Ale o co chodzi z tymi uczuciami? Czy ty do mnie coś czujesz? Chce usłyszeć to z twoich ust. Proszę powiedz mi..

- Ale dlaczego mnie pocałowałeś..?

- Jak zacząłeś mnie unikać uświadomiłem sobie że tak naprawdę moje uczucia do ciebie nie ograniczają się do zwykłej przyjażni. Widząc jak oddalasz się odemnie moje serce bolało tak bardzo.. Już sam nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić..

- Ja.. Takumi.. Ja Cię kocham! Unikałem Cię bo już nie mogłem tego znieść, nie byłem w stanie ograniczać się tylko do płytkiej przyjaźni.. Kocham Cię już bardzo długo i nie chce ograniczać się względem ciebie.

Takumi złapał mnie szybko dłoni za policzki i zaczął całować wkładając swój jezyk do moich ust. Dla mnie ta chwila była jak sen.. Nie mogłem uwierzyć w to co się teraz dzieje.. W myślach snułem tylko by ten sen się już nigdy nie skończył..

Całowaliśmy się tak jeszcze przez chwile aż zabrakło nam tchu i oddaliliśmy nasze usta od siebie.

- Shinji, wiesz.. ja też Cie kocham. Przepraszam, że przez tak długi czas sprawiałem ci tylu bólu.. Naprawdę przepraszam..
Po tych słowach przybliżył się nieco i delikatnie pocałował w nos, następnie delikatnie przsunął się na prawy policzek darząc go następnym delikatnym pocałunkiem. Gdy w końcu wylądował na moich ustach, powtórzył się pocałunek sprzez 2 minut. Całowaliśmy się jeszcze przez chwile.

-Shinji.. może przejdziemy na łóżko..? - dodał szepcząc mi do ucha.

Kiwnąłem tylko głową na "tak" i dalej całując się razem przenieśliśmy się niezdarnym krokiem na łóżko. Lądując na łóżku Takumi zaczął ściągać mi koszulkę w tym czasie całując mój brzuch. Gdy w końcu położyłem się na plecachi zaczął pieścić moje sutki palcami. Było to tak podniecające że sam zacząłem delikatnie ściągać jego koszulke muskając jego plecy palcami. Gdy przeszedł troche niżej, zaczął ściągać moje spodnie najpierw powoli rozpinając pasek. Gdy leżałem tak pod nim zdałem sobie sprawę że to naprawdę nie jest sen a Takumi właśnie ściąga moje spodnie. Czułem się bardzo szczęśliwy ale było to tak nierealistyczne ze naprawdę nie potrafiłem uwierzyć w to co właśnie miałem przed oczami. Wszystko wydawało się jak sen, bajka która zaraz się skończy a ja wrócę do monotonnego życia które sprawiało mi ból. . Gdy tylko  w myślach przepowiadalem sobie taki scenariusz moja twarz przybrała smutnych barw a łzy ponownie zaczęły wpływać mi po policzkach.

- Sinji! ? Co się dzieje! ? Ja przepraszam za bardzo się pospieszylem nie powinienem cię tak do tego zmuszać. . Ja przepraszam ..

- Nie to nie prze ciebie.. Po prostu nie mogę uwierzyć w to co się właśnie dzieje.. przecież to wszystko wygląda jak sen, sen który zaraz się skończy.. Ja naprawdę Cię kocham. . Dlaczego to wszystko musi tak boleć..? - powiedziałem zapałkany ocierajac oczy dłońmi..

- Shinji proszę nie płacz już wiecej.. jestem przy tobie i nie puszczę cię nigdzie. Kocham cię i nie pozwolę byś tak cierpial. Wystarczy ze mi  uwierzysz..

Po tych słowach położył mnie spowrotem na łóżko i od nowa zaczął całować moje cialo. Po tych słowach nie płakałem więcej. . Uwierzylem mu i nie bałem się o nic wiecej. Nasze ciała stykaly się ze sobą a ciche jęki które pozostawały się z naszych ust stawały się zarówno podniecajce jak i uspokajające. Głos który co jakiś czas mówił "Shinji.." był tak seksowny i męski ze gdy tylko na nowo słyszałem podniecalem  się jeszcze bardziej a nasz stosunek stawał się coraz  bardziej namiętny. W ten jeden wieczór spełniły się moje wszystkie marzenia.. niczego już więcej nie potrzebowałem.. Takumi  był jedynym którego pragnąłem nad życie. Rano budząc się i lekko otwierając oczy przestraszył się widokiem pustego pokoju, w którym nie ma Takumiego.. Szybko wyszedłem spod pościeli i pobiegłem z przerażoną miną do salonu w którym nie było po nim śladu . . W mojej głowie gromadziły się przemyślenia " zostawił mnie po tym co powiedziałem ", "on na pewno mnie nie kocha, dlatego go tu nie ma.. uciekł.. " gdy zacząłem biec do kuchni by sprawdzić tam łzy zaczęły ciec po policzkach nie mogąc ich zatrzymać i biegnąc dalej zacząłem je wycierac. Lecz gdy wszedłem do kuchni ujrzałem przez przymruzone i zapłakane oczy sylwetkę Takumiego który stał w fartuszku smażac omlety na śniadanie. Przetarłem oczy jeszcze raz stojąc w wejściu do kuchni.. gdy tylko wyrażenie zobaczyłem jego twarz która skierowała się w moją stronę znów zaczęły lecieć mi łzy. . Takumi wystraszył się i szybkim krokiem podszedł do mnie wtulajac mnie w swój fartuszek.

-Ahh mała z ciebie beksa.- Uśmiechnął się lekko i dodał -  tym razem czemu płaczesz Shinji?

- Ja myślałem.. że mnie zostawiłeś .. Nie było cię w łóżku ani w pokoju.. przestraszył sie ze to wszystko to tylko wielka pomylka..

-Nie pamiętasz co ci wczoraj powiedziałem?  Nie puszczę cię  nigdzie bo cię kocham i nic tego nie zmieni.

Odsunal mnie lekko od siebie i czułe pocałować w czoło. Czułem się jak bym dostał drugie lepsze życie. . Życie które dzięki Takumiemu jest jak raj..

środa, 19 marca 2014

"Niekończące się życie"

Część - 15

Nie biegł za nami ale dość długo wykrzykiwać jego imię. Zacząłem skręcać a jakiś uliczki, w końcu ze zmęczenia zatrzymałem się w jednej z nich gdzie nikogo nie było. Odwróciłem się do Takeru i zobaczyłem jego przerażoną minę. Nie myśląc nic więcej po prostu szybko podszedłem do niego i przytuliłem go najmocniej jak umiałem.
- Takeru jest okej! Uciekliśmy mu nic już się nie dzieje! Możesz być spokojny.. Nic się nie stało..
Takeru wyprostował się i odpowiedział z uśmiechem:
- Masz racje! Dziękuje, że mnie stamtąd zabrałeś! 
Po czym odwzajemnił mój uścisk i dodał:
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
Trzymaliśmy się swoich objęć jeszcze przez chwilę.
- Idziemy do domu? - Zapytałam cicho.
- Tak chodźmy już, czeka nas jeszcze praca. - odpowiedział spokojnie.
Wolnym krokiem doszliśmy do domu zjedliśmy małą kolacje i wyruszyliśmy do pracy. Przez całą drogę Takeru milczał a ja nie wiedziałem jak zapełnić tą cisze. W pracy zaś było dość normalnie, mieliśmy tylko bardzo dużo zajęć przez co nie byłem w stanie spokojnie z nim porozmawiać. Przez cały czas zamartwiałem się na zapas. W takich chwilach jestem mu najbardziej potrzebny a nie mogę zamienić z nim paru słów, to bolało mnie najbardziej. Gdy w końcu skończyliśmy pracę powoli udaliśmy się do domu.
- Takeru..?
- Tak?
- .. Może zrobimy coś pysznego na kolacje? - wydusiłem z siebie po dłuższym namyśle.
- Możemy.. tylko nie mamy już dużo rzeczy w lodówce.
- To chodź wstąpimy jeszcze do sklepu - dodałem z uśmiechem na twarzy.
- Okej, a co byś pysznego chciał zjeść? - dodał zmieniając swój wyraz twarzy z zamyślonego na wesoły.
- Hmm.. może ty coś wymyślisz..? 
- Myślę, że w drodze do sklepu wymyślę coś dobrego.
Po tej rozmowie dziwny wyraz twarzy Takeru zniknął a on sam rozmawiał ze mną tak jak zazwyczaj. W pierwszym momencie bardzo się ucieszyłem ale po dłuższym zastanowieniu bałem się że może to być tylko kłamstwo, że uśmiech na twarzy mógł by być maską którą założył, bym nie musiał się martwić. Doszliśmy do sklepu, a ja nie mogąc wytrzymać złapałem Takeru za rękę i zatrzymaliśmy się przed wejściem do sklepu.
- Takeru czego mnie okłamujesz..?! Dlaczego uśmiechasz się do mnie fałszywie? Nie chce takiego uśmiechu! Nie chce być przez Ciebie okłamywanym! - Spuściłem głowę w dół i powoli puszczałem rękę Takeru. - Mieliśmy być wobec siebie szczerzy.. Ja naprawdę nie rozumiem czemu boisz się mi powiedzieć wszystkiego..
Takeru przysunął się bliżej, powoli przytulił mnie i ściskał coraz mocniej.
- Ja.. przepraszam.. przepraszam! Masz racje boje się mówić ci to wszystko.. boje się bo nie chcę byś zamartwiał się tak jak ja. Nie chcę byś czuł się tak jak ja w tej chwili. - Odsunął się trochę spojrzał na moją złą minę i mówił dalej - Wychodzi, że jestem aż za bardzo nadopiekuńczy. - dodał śmiejąc się i drapiąc z tyłu głowy.
- Taak..
- Naprawdę przepraszam, nie bądź już zły, proszę..
- Nie będę, ale masz mi powiedzieć dlaczego byłeś taki dziwny.
- Po prostu boje się konsekwencji dzisiejszego spotkania z ojcem. Widział nas razem a co za tym stoi wie, że pewnie mieszkam z tobą. Zapewne widział też jak się całowaliśmy przez co jeszcze bardziej martwię się o Ciebie, sam już nie wiem co mam robić. Najchętniej schował bym Cię gdzieś głęboko i zamknął by nie stała Ci się żadna krzywda, lecz niestety nie jest to niemożliwe. - Złapał mnie za rękę i uśmiechnął się. - Chodź mieliśmy zrobić zakupy.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć ale byłem szczęśliwy i nie potrafiłem dłużej trzymać tego złego wyrazu który wcześniej gościł moją twarz. Zrobiliśmy małe zakupy a Takeru doszedł do wniosku, że zrobi pyszne spagetti. W drodze do domu baliśmy się spotkać ojca Takeru, ale na szczęście nie trafiliśmy na niego. Weszliśmy do domu zrobiliśmy zaplanowane spagetti i rozmawiając jak zawsze zjedliśmy je ze smakiem. Po kolacji postanowiliśmy obejrzeć jakiś film, zabraliśmy na kanapę ciepły koc, usiedliśmy blisko siebie i włączyliśmy jakąś komedie. Oboje nie byliśmy miłośnikami horrorów i romansów na ekranie, więc wybraliśmy coś odstającego od tych dwóch rodzajów filmów. Byłem zmęczony tym całym dniem, więc szybko zasnąłem opierając się o ramię Takeru. Czułem tyko jak jego dłoń cały czas ocierała się o moją rozgrzewając ją przy tym, robił to pewnie przez to, że miałem strasznie zmarźnięte dłonie. Rano obudziłem się z głową na poduszce, od razu zacząłem szukać dookoła Takeru. Nigdzie go nie było więc szybko wstałem i otarłem oczy dłońmi. Miałem świetny humor i całkiem zapomniałem o wczorajszym wydarzeniu. Złożyłem koc w kostkę i poszedłem poszukać Takeru, zbliżając się do kuchni ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Szybko cofnąłem się i je otworzyłem, na dworze było strasznie jasno więc przetarłem oczy jeszcze raz by wyraźniej zobaczyć kto stoi za drzwiami. Przed sobą zobaczyłem ojca Takeru, zatkało mnie, nie wiedziałem co myśleć, a co dopiero zrobić.
- Czy mogę porozmawiać z Takeru?
- Przepraszam, Takeru tu nie ma!
Jak najszybciej chciałem zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, lecz on podłożył nogę między drzwiami blokując mi zamknięcie.
- Wiem, że on tu jest. Możesz go zawołać?
- Nie! - Dalej próbowałem zamknąć drzwi popychając jego nogę swoją.
- Takeru wychodź! Wiem, że tu jesteś!
Siłowałem się z nim jeszcze przez jakiś czas, w końcu usłyszałem jak Takeru zbiega po schodach. Odwróciłem się w jego stronę i wykrzyczałem
- Nie podchodź tu!!
- Ren co się dzieje?!
- Takeru to ty?! Wiem, że tam jesteś! - zaczął krzyczeć jeszcze głośniej i napierał na drzwi jeszcze bardziej. 
Takeru nie pytając się o nic więcej, podbiegł do mnie najszybciej jak umiał i gwałtownie otworzył drzwi.
- Czego chcesz?! Jeżeli masz zamiar nękać mnie tak dalej a przez to sprawiać przykrość Takeru, to po prostu powiedz co masz powiedzieć i odejdź! - Takeru był tak wściekły, że bałem się by nie doszło do rękoczynów.
- Ja.. ja chcę Ciebie! Tak naprawdę nie jestem twoim prawdziwym ojcem, byłem tylko jednym z kochanków twojej mamy. Wmówiła Ci, że to ja nim jestem bo nie chciała byś poznał swojego prawdziwego ojca, pewnie miała ważny powód. Lecz o mnie też za wiele nie wiedziała. Gdy spotkałem Cię po raz pierwszy wiedziałem, że wyrośniesz na dojrzałego mężczyznę. Czekałem tyle czasu aż wydoroślejesz i w końcu tak się stało, obserwowałem Cię przez tak długi okres. Chodź ze mną, razem będziemy szczęśliwi, musisz tylko przejść przez drzwi.  
Takeru stał jak głaz, nawet nie drgnął. A ja słysząc jak daje propozycje Takeru do odejścia ode mnie, nie wiedziałem czy mam płakać czy zrobić cokolwiek innego. W tej chwili mogłem go stracić, nigdy nie myślałbym, że miało by się to stać w takich okolicznościach. W przypływie tych wszystkich myśli i emocji popchnąłem Takeru w bok póki jeszcze nic nie powiedział i zatrzasnąłem szybko drzwi zamykając je  na zamek. W tej chwili moje serce biło tak mocno i szybko, że nie potrafiło się choć na chwile uspokoić. Chwilowo oparłem się o drzwi i odetchnąłem z ulgą. Takeru w tym czasie dalej stał jak wryty nie mówiąc nic a nawet się nie poruszając. Szybko podszedłem do niego położyłem dłonie na policzkach i uniosłem jego spuszczoną buzie do góry. 
- Takeru już jest okej - powiedziałem z lekkim uśmiechem,  patrząc na jego przestraszone oczy.
Takeru popatrzył chwile na mnie i gwałtownie objął, wtulając twarz w moje lewe ramię.
- Przepraszam.. to ja miałem Cie przed nim ochronić a wyszło na odwrót..
- Nie martw się tym, czasem i ja muszę zrobić coś dla Ciebie. - Zaśmiałem się lekko i pogłaskałem Takeru po głowie. - Ale wiesz... zamknąłem te drzwi przede wszystkim bo nie chciałem byś z nim poszedł, może to strasznie egoistyczne ale naprawdę bałem się, że to zrobisz. Bałem się ze zostawisz mnie samego.. 
- Nigdy bym Cie nie zostawił! - wykrzyczał puszczając mnie z objęcia. - Nie ma mowy żebym to zrobił! Przecież wiesz jak mocno Cię kocham.
- A jeżeli odszedł byś właśnie z powodu miłości do mnie? Stojąc i słuchając co ten facet gada uświadomiłem sobie ze nawet jeśli mnie kochasz możesz odejść .. Nie chce tego ! Strasznie się tego boje! Obiecasz mi, że nigdy, przenigdy mnie nie opuścisz ? Że będziemy wszystkie problemy rozwiązywać razem zostając u swego boku ? Obiecujesz ?
- Tak!! Obiecuje! I naprawdę cieszę się, że mi to mówisz. - Zbliżył swoją twarz do mojej, popatrzył prosto w oczy z lekkim uśmiechem i widząc jak moja twarz robi się czerwona pocałował w usta.

piątek, 14 marca 2014

"Niekończące się życie"

Część - 14

Zatrzymał się przy wyjściu ze szkoły, odwrócił się do mnie i z poważna miną powiedział:
- Przepraszam, że na ciebie krzyknąłem ale gdybym tego nie zrobił mogło by ci się coś stać. Naprawdę przepraszam!
- Takeru.. nie chodzi o to.. Skąd wiesz, że to akurat ten chłopak napisał list? I co było w nim napisane?
- Widziałem jak się ciągle koło ciebie kręcił i widziałem wczoraj jak chował właśnie ten list do książki. Nie byłem pewny do kogo był ale zapamiętałem dobrze jego wygląd więc jestem w 100% pewien, że był jego. Co do treści listu, przepraszam ale nie powiem ci.. proszę nie bądź na mnie zły.. po prostu nie chce byś znowu miał przez to złe myśli..
- Jesteś strasznie nadopiekuńczy Takeru.. – powiedziałem z naburmuszoną miną.
- hehe naprawdę przepraszam ale jak widzisz już taki jestem. – uśmiechnął się szeroko.
- Takeru! Nie boli cię ręka, może powinniśmy to czymś przemyć.
- Niee to nic takiego, to tylko małe zadrapania. Nic mi nie jest – powiedział radośnie złapał mnie za rękę i wyprowadził ze szkoły – dzisiaj sobie odpuścimy z lekcjami, w końcu było by tam trochę niezręcznie. – dodał z uśmiechem dalej prowadząc mnie za rękę jak małe dziecko które mogło by po drodze się zgubić. 
-Może kupimy coś do jedzenia i pójdziemy do parku. - dodał Takeru.
-Ymm - pokiwałem głową na tak z uśmiechem na twarzy.
Poszliśmy do sklepu kupiliśmy kilka gotowych kanapek i coś do picia. Doszliśmy do parku i usiedliśmy na ławce która była dość blisko głównej bramy. Spokojnie zajadaliśmy drugie śniadanie rozmawiając i śmiejąc się z różnych rzeczy. Było już dość zimno w końcu był już początek zimy, więc gdy tylko zrobiło się nam chłodno postanowiliśmy pójść na zakupy. Udaliśmy się do centrum handlowego, gdzie zobaczyłem uroczą muffiniarnię. Widząc ją moja twarz przybrała minę zachwytu. Była dość duża, znajdowały się tam małe okrągłe stoliki i podobne do nich krzesła. Na ścianach powieszone były małe kolorowe obrazki babeczek, na jednej z największych ścian namalowany był krajobraz jak z bajki, małe króliczki na polanie przyodziane promieniami słońca. Wszystko wyglądało po prostu uroczo, pierwszy raz widziałem taką kawiarnię.
- Ren, może chcesz tam wejść? - powiedział uśmiechając się.
- A nie będzie to dziwnie wyglądało..?
- Czego tak mówisz..? Chodź idziemy, kupimy sobie muffinki.
Złapał mnie za rękę i ciągnął za sobą. Takeru idąc z przodu nie widział uśmiechu który właśnie przyodział moją twarz, byłem zadowolony ale z drugiej strony trochę się wstydziłem.. Siedziały tam same pary.. Lecz jemu to nie przeszkadzało, ciągnął mnie dalej i gdy w końcu weszliśmy i kupiliśmy dwie muffinki, po chwili Takeru spytał:
- Może usiądziemy..?
- Niee..! - Złapałem go szybko za rękę i wyprowadziłem z lokalu. - Chodź pójdziemy się przejść! 
Gdy w miedzy czasie spojrzałem na minę Takeru ciągnącego się za mną, zobaczyłem na jego buzi szeroki uśmiech, lewą rękę położoną na brzuchu i usłyszałem ciche chichotanie. Zatrzymałem się natychmiast i dopiero w tym momencie uświadomiłem sobie, że moja twarz jest cała zarumieniona. Odwróciłem ją lekko w inną stronę i spytałem Takeru:
- Takeru.. z czego się śmiejesz..?
- Niee to nic ważnego.. - odpowiedział dalej chichotając pod nosem.
- Śmiejesz się ze mnie, prawda..? - dodałem z naburmuszoną miną.
- No może trochę.. - dalej uśmiechał się lekko. - Czemu tak szybko wyszedłeś z tej muffiniarni? 
- Tam siedziały same pary..? Było mi tak strasznie niezręcznie.. Po prostu chciałem stamtąd szybo wyjść.. - Powiedziałem z zawstydzoną miną.
Po tym Takeru zaczął chichotać coraz głośniej. Gdy uspokoił się trochę, złapał mnie za rękę i zaprowadził do męskiej łazienki gdzie nikogo nie było. Pociągnął mnie jeszcze trochę do oddzielonej toalety, uśmiechnął się lekko.
- Takeru po co mnie tu zaciągnąłeś.. ?
- Jak myślisz.. ? - Prawy kącik jego ust podniósł się ku górze a sam oparł rękę na ścianie tuż za mną przybliżając się twarzą bardzo blisko mojej. - Ren mówiłeś wcześniej, że mnie kochasz, nieprawda.. ? 
- Taak.. 
- Więc jeżeli kochamy się nawzajem to jesteśmy w związku, prawda.. ? 
- Ymm..
- Więc dlaczego wstydzisz się chodzić ze mną do miejsc dla par ?? - dodał przybliżając twarz coraz bliżej mojej.
- Bo.. bo przecież nie jesteśmy normalną parą - dodałem troszkę odważniejszym tonem odwracając lekko głowę w prawą stronę. 
- I co z tego, kochamy się, uprawiamy seks, całujemy się, mieszkamy razem, śpimy w jednym łóżku czy to nie wystarczy by dorównać tym wszystkim "normalnym " parom ?! - Złapał moją twarz dłońmi kierując ją w stronę swojej.
- dobrze, już dobrze tylko nie wykrzykuj tego tak głośno, jesteśmy w miejscu publicznym a na dodatek w toalecie gdzie powinna być tylko jedna osoba.. - Zrobiłem się cały czerwony i panicznie odwracałem głowę w boki.
Takeru zaśmiał się lekko, pocałował w usta, uśmiechnął się i zaczął całować coraz bardziej namiętnie. Zsunęliśmy się po ścianie na podłogę, wsunął swoją rękę pod moją bluzkę i zaczął lekko gładzić i podszczypywać sutki dalej całując mnie bardzo namiętnie. Nie byłem w stanie mu się oprzeć i odepchnąć, moje ręcę i całe ciało zrobiły się jak z galarety. Zrobiłem się twardy a Takeru widząc to od razu zaczął ściągać moje spodnie. Nagle usłyszeliśmy, że ktoś wszedł do łazienki. Strasznie się przestraszyłem i nie wiedziałem co mam zrobić. Takeru zbliżył usta do mojego ucha i wyszeptał z uśmieszkiem na twarzy
- Jeżeli nie chcesz by ktoś cię usłyszał to lepiej zakryj buzie.
Byłem w lekkim szoku z powodu okoliczności i nie zakryłem ust tak jak Takeru mówił. Jego dłonie zsunęły się niżej, zaczęły ocierać mojego penisa, w pewnym czasie zrobiły to kilka razy mocniej po czym wydałem z siebie nieoczekiwane dźwięki:
- Ahhh ! - szybko zakryłem usta uświadamiając sobie że gdzieś obok stoi obcy mężczyzna.
Takeru nie przestawał, robił to coraz szybciej i mocniej a ja ściskałem buzie dłońmi tak mocno, że zaczynała mnie boleć, starałem się tłumić jak najwięcej dźwięków lecz przy Takeru było to naprawdę trudne. W końcu doszedłem, a mężczyzna chyba wyszedł. 
- Chyba nie będziemy robić tutaj więcej, nie ? - Zapytał Takeru.
Spojrzałem na niego ze zła miną, a jego kąciki ust od razu opuściły się jak u małego dziecka które dostało kare od rodziców. Złapałem za papier wiszący koło, po czym złapałem ubrudzoną dłoń Takeru i wytarłem porządnie. Później wytarłem swój brzuch ubrałem się, złapałem za reklamówkę z babeczkami i podnieśliśmy się razem z podłogi. Otworzył drzwi i wyszedł tyłem nie patrząc czy ktoś tam jest. Gdy i ja wyszedłem zobaczyłem mężczyznę który z wielkimi oczami wpatrywał się w nas jak głaz. Takeru widząc po mojej minie, że coś jest nie tak, odwrócił się. Widząc mężczyznę szybko złapał mnie za rękę i wybiegł z łazienki ciągnąc mnie za sobą. Biegliśmy tak przez całe centrum aż do wyjścia, w miedzy czasie Takeru odwracał się i śmiał szeroko a ja razem z nim. Gdy tylko przekroczyliśmy drzwi wyjściowe zatrzymaliśmy się zdyszani i odwróceni w swoje strony. Popatrzyliśmy przez chwilę na siebie i w pewnym momencie wybuchnęliśmy śmiechem, tak jak by to wszystko było jakąś zabawą. Uspokoiliśmy się po czym Takeru złapał mnie za rękę i dodał:
- To może będziemy już powoli wracać? Musimy iść jeszcze dzisiaj do pracy.
- Tak, chodźmy już do domu. Może po drodze zjemy muffinki?
- Jasne.
Wyciągnąłem muffinki, wyrzuciłem reklamówkę do pobliskiego kosza i powoli zaczęliśmy kierować się w stronę domu, zajadając się babeczkami.
- Takeru obiecasz mi że już nie będziemy robić tego w takich miejscach..? - wymamrotałem.
- Dlaczego? Nie było fajnie?? - Zaczął chichotać się pod nosem patrząc w moją stronę.
- A jeśli przyłapie nas na tym ktoś kogo znamy..? 
- Przecież nic się nie stanie i tak większość osób wie, że jesteśmy razem. Nawet twoja ciocia wie. - dodał uśmiechając się
- Ale to i tak jest strasznie krępujące gdy ktoś może stać za ścianą, a my będziemy robić takie rzeczy. - odpowiedziałem z wzrokiem skierowanym w dół.
Takeru stanął przede mną, złapał mnie za ramiona przyciągnął do siebie i zaczął całować. Robił to coraz namiętniej, a ja wiedząc, że stoimy na środku ulicy nie umiałem mu się oprzeć było tak samo jak w łazience. Nagle przestał popatrzył na mnie z uśmiechem na twarzy i powiedział:
- Widzisz, nawet jeżeli mówisz że tego nie chcesz to i tak jak zatrzymam cię na środku ulicy i zacznę całować to się nie opierasz. To zupełnie jak byś tego chciał ale nie chciał się do tego przyznać.
Nie miałem pojęcia co mam powiedzieć, bo Takeru powiedział prawdę, zupełnie jak by czytał mi w myślach. Chce być całowanym przez niego ale boje się do tego przyznać. 
- Chodź może stąd pójdziemy bo wszyscy sie na nas patrzą. - Powiedział dalej uśmiechając się do mnie.
Zapał mnie za rękę i zaczął powoli biec patrząc tylko na mnie.
-Take..!! - Nie zdążyłem dokończyć.
A on wpadł na mężczyznę w garniturze który od jakiejś chwili wpatrywał się na nas jak oniemiały. Upuścił teczkę a Takeru szybko podniósł ją i zaczął zbierając dokumenty z posadzki. W tym czasie ja uświadomiłem sobie, że jest to mężczyzna który wygląda tak jak tata Takeru. Patrzyłem się na niego przez cały czas, nie mogłem uwierzyć że właśnie teraz go spotkaliśmy, a sam Takeru właśnie znajduje się między mną a nim. Byłem pewien też że widział jak się całowaliśmy. Moje serce zaczęło łomotać a ja nie wiedząc co zrobić złapałem za rękę Takeru który wypuścił teczkę. Zacząłem biec razem z nim ale Takeru nie chciał ustąpić i zaczął się wyrywać.
- Ren czego biegniesz?!
Lecz gdy zobaczył twarz mężczyzny który tam stał po prostu biegł za mną, nic więcej nie mówiąc. Mężczyzna po jakimś czasie zaczął krzyczeć:
- Takeru! Stój!
Nie biegł za nami ale dość długo wykrzykiwał jego imię. Zacząłem skręcać w jakieś uliczki, w końcu ze zmęczenia zatrzymałem się w jednej z nich gdzie nikogo nie było. Odwróciłem się do Takeru i zobaczyłem jego przerażoną minę. Nie myśląc nic więcej po prostu szybko podszedłem do niego i przytuliłem go najmocniej jak umiałem.
- Takeru jest okej! Uciekliśmy mu, nic już się nie dzieje! Możesz być spokojny.. Nic się nie stało..
Takeru wyprostował się i odpowiedział z uśmiechem
- Masz racje! Dziękuje, że mnie stamtąd zabrałeś! 
Po czym odwzajemnił mój uścisk i dodał:
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.

niedziela, 8 grudnia 2013

"Niekończące się życie"

Część - 13


Patrzyliśmy sobie prosto w oczy bez słowa przez jakieś pół godziny. W końcu zasnąłem pierwszy. Jak zawsze, ale nie przeszkadzało mi to kochałem patrzeć na Takeru który rozmarzonymi oczami wpatrywał się we mnie całego. Uspokajało mnie to i nic mnie nie powstrzymywało od zaśnięcia. Nie wiedziałem jak długo  dalej się we mnie wpatrywał nie miałbym nic przeciwko nawet jak robił by to całą noc.
Jak zwykle obudziłem się pierwszy i nie miałem pojęcia dlaczego on nie budził się chodź budzik był ustawiony najgłośniej jak się dało. Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki umyć się i schować brudne ubrania do kosza na pranie. Była dopiero 6 rano więc nie budziłem go jeszcze, starałem się chodzić cicho po domu by na razie go nie budzić. Po cichu wszedłem do pokoju zabrałem laptopa z biurka stojącego naprzeciwko łóżka i cichym krokiem opuściłem pokój. Poszedłem z laptopem do kuchni siadłem przy stole i szukałem ciekawych pomysłów na śniadania. Przeglądając tak strony znalazłem w końcu coś odpowiedniego na moje zdolności. Był to przepis na omlety ze szczypiorkiem i pomidorami na zdjęciu wyglądał przepysznie i nie wymagał strasznego wysiłku, więc bez dłuższego zastanowienia zdecydowałem się na zrobienie tego dania. Chciałem dodać naszym codziennym porankom trochę odmienności i zrobić coś dobrego specjalnie dla Takeru. Wyjąłem składniki z lodówki i od razu wziąłem się za krojenie warzyw. Gdy już brałem się za smażenie omletów Takeru z zaspaną miną powolnym krokiem wszedł do kuchni.
-Dzień dobry- powiedział.
Podszedł do mnie, przytulił mocno od tyłu i pocałował w ucho.
- Takeru puść mnie bo przez ciebie spale nasze śniadanie.
- Już puszczam, ale jak już usmażysz to obiecaj, że mnie pocałujesz. Obiecujesz?
-… obiecuje…
Takeru uśmiechnął się, puścił mnie i usiadł przy stole grzecznie czekając na śniadanie a raczej na całusa którego mu obiecałem. Tyle razy całowaliśmy się a mi nadal jest głupio podejść do niego i od tak go pocałować. Smażyłem omlety jak najdłużej zastanawiając się jak do niego podejść i co w tym momencie zrobić. Gdy w końcu mój czas się skończył nałożyłem omlety na talerze i podając jeden z nich Takeru, schyliłem się do poziomu jego buzi i pocałowałem go lekko w usta od razu się odsunąłem. Nieusatysfakcjonowany tym pocałunkiem złapał prawą ręką za tył mojej głowy i mocno przysunął ją do swojej. Zaczął namiętnie całować moje usta cały czas trzymając moją głowę tak mocno bym nie mógł się podnieść. Lewą rękę położył na moim prawym policzku i dalej nie chciał puścić mojej głowy. Gdy w końcu trochę przystopował szybko podniosłem się z lekkim bólem pleców.
- To była kara za takie sztuczne pocałowanie. – powiedział ze smutną minął.
- Ale ja nie chciałem by to tak wyglądało, mi.. mi po prostu jest niezręcznie..
- Dlaczego? Przecież jestem tu tylko ja!
- Właśnie dlatego że to jesteś ty..
Wstał przytulił mnie najmocniej jak umiał pocałował lekko w usta i nie oddalając swoich ust daleko powiedział:
-Teraz ty dokończ, ukraj mnie za słaby pocałunek.
Dalej trzymał swoje usta bardzo blisko a jego ręce przeplatały mnie tak mocno, że nie miałem szans na ucieczkę.  Zagryzłem swoje usta i lekko odwróciłem głowę w lewo.
- Nie puszcze cię, mogę tak trzymać cię cały dzień i będę to robił dopóki nie przełamiesz tej „niezręczności” i mnie pocałujesz tak jak to zawsze robię ja.-  Z poważną miną kontynuował wpatrywanie się na moją buzię.
Odwróciłem się i patrzyłem prosto w jego błękitne oczy, oczy które stały się tak poważne, że nie potrafiłem im odmówić posłuszeństwa. Przybliżyłem się lekko, zetknąłem swoje usta z jego, nie wiedziałem co robić dalej bo zawsze on kontynuował nasze pocałunki. Lekko się cofnąłem po czym polizałem jego pełne wargi jak lizaka. Otworzył lekko usta, znów cmoknąłem go nie oddalając ust  zacząłem muskać jego dolną wargę. Lekko muskając jego usta wyjąłem język, powoli wkładałem go do jego ust. Dotykałem nim jego zęby i język który po woli zaczął poruszać się tak samo jak mój. W tym czasie nie myślałem o niczym innym, w mojej głowie gromadziły się myśli na temat właśnie stykających się naszych języków. Nie myślałem o śniadaniu które leżało obok nas nad którym tak cały ranek się starałem, o szkole do której mogliśmy się spóźnić. W tej chwili nie istniało nic więcej jak Takeru i usta złączone ze sobą. Powoli puszczał swoje ręce które oplatały moją talię, w tej chwili zacząłem oddalać swoje usta od jego, zobaczyłem jego szczęśliwe oczy i usta w których kąciki podnosiły się ku górze. Widząc jego szczęśliwy wzrok nie wiedziałem co powiedzieć, uśmiechnąłem się lekko i zarumieniony wydusiłem z siebie:
- Śniadanie nam stygnie.. – odwróciłem lekko swój wzrok w stronę śniadania.
- Tak wiem, już siadamy, - Dalej uśmiechnięty puścił mnie i usiadł na krześle.
W ciszy zjedliśmy śniadanie i wyszliśmy z domu. Moje policzki przez cały czas były czerwone a ja nie potrafiłem uspokoić swojego serca. Idąc prosto do szkoły nasze ręce cały czas delikatnie stukały się. Gdy tylko czułem jak jego dłoń która lekko dotyka moją, moje serce na nowo zaczynało walić jak szalone. Nie wiedziałem dlaczego, przecież Takeru dotykał mnie w tylu miejscach myślałem, że może już się przyzwyczaiłem ale to na nowo powstało.
- Ren, coś się dzieje?
-Nie! Wszystko w porządku, idźmy dalej.
-Na pewno..? Bo wyglądasz troszkę dziwnie.
-Wszystko okej! – wykrzyczałem i pośpiesznym krokiem wyprzedziłem lekko Takeru.
Takeru przyśpieszył i złapał mnie za rękę. Na początku moje serce nie potrafiło się uspokoić ale jak tylko doszedłem do siebie przypomniałem sobie, że to już miało miejsce w moim życiu. To już się wcześniej zdarzyło. Przypomniałem sobie scenę z przed kilku dni jak pierwszy raz szliśmy razem do szkoły. Wtedy było dokładnie tak samo, moje serce dokładnie tak samo zareagowało jak teraz. Ta sytuacja stała się dla mnie dziwna ale za razem śmieszna. Z resztą nie zaprzątałem sobie tym dłużej głowy to było tylko ulotne deja vu które i tak nie będzie miało największego znaczenia w przyszłości.
Trochę spóźniliśmy się na pierwszą lekcje, ale nie byliśmy tym za bardzo przejęci. Klasa do której chodziliśmy tak strasznie się na nas patrzyła, czułem się jak bandyta który właśnie popełnił przestępstwo. To było naprawdę dziwne ale za bardzo się tym nie przejmowałem. Bałem się trochę, że Takeru może sobie wziąć to do serca i będzie się tym martwił. Ale on jak zwykle uśmiechał się do mnie jak niby nigdy nic. Gdy w końcu dotrwaliśmy do przerwy śniadaniowej, udaliśmy się do sklepiku po jakieś drożdżówki i wyszliśmy na plac przed szkołą. Takeru zaprowadził mnie  w miejsce na placu gdzie nikogo nie było a było tam bardzo przyjemnie. Z dwóch stron od głównej bramy szkolnej rosły krzaki które sięgały mi ponad pas i kilka drzew które kompletnie zakrywały to spokojne miejsce. Naprzeciw krzakom stała jakaś budka nie jestem nawet w stanie stwierdzić do czego ona służyła. To miejsce było naprawdę bardzo fajne, nie spodziewałem się, że ten plac może być tak dużo w końcu wyszedłem na niego po raz pierwszy. Usiedliśmy na murku i spokojnie zajadaliśmy drożdżówki.
- Takeru, czy nie martwią cię reakcje klasy na nas dwoje?
- Nie a co?
- Nie, tak tylko zapytałem. – odwróciłem się z lekkim uśmiechem w inną stronę i dalej zajadałem drożdżówkę.
- A ciebie to martwi? Jeżeli tak to mogę coś z tym zrobić!
- Nie! Mnie to w ogóle nie obchodzi! Nie martw się. – Dodałem z uśmiechem.
Było dość zimno więc szybko uciekliśmy do szkoły.
Gdy lekcje się skończyły spokojnie zeszliśmy do swoich szafek by zmienić buty. Gdy tylko otworzyłem szafkę zobaczyłem w niej pełno karteczek, Gdy przeczytałem kilka z nich w moich oczach pojawiły się łzy nie potrafiłem nawet do końca przeczytać co było na nich napisane. Na większości z nich napisane były groźby typu „ Jeśli dalej będziesz się spotykał z Takeru źle skończysz”, „ Zgnębimy Cię!” lub obelgi typu „ Jak taki głupi chłopak może być z Takeru! Niedorzeczne!”, „ Nie jesteś go wart!”. Gdy przeczytałem kilka z nich nie potrafiłem powstrzymać mojego strachu i łez ściekających mi z oczu. Byłem w takim szoku, że od razu wylądowałem na brudnej podłodze. Takeru miał szafkę trochę dalej  i nie zauważył tego od razu. Gdy tylko wyszedł z zza szafek i zobaczyłem zapłakanego mnie siedzącego na ziemi, szybko podbiegł i wykrzyczał:
- Co jest?! Co się stało?!
Klęczał przy mnie zastanawiając się o co chodzi. Zobaczył w mojej ręce kilka pogniecionych kartek, szybko zabrał mi wszystkie z rąk i zaczął czytać wszystkie po kolei.
- Takeru nie czytaj tego!
Przeczytał je do końca, porwał je i  przytulił mnie najmocniej jak umiał.
-Kocham cię, proszę nie bierz tego co było tam napisane do serca, proszę! Jak dowiem się kto to zrobił powybijam mu wszystkie zęby tylko proszę nie płacz. Jesteś moim skarbem więc nie rób mi tego i nie płacz bo przez to i ja odczuwam ból. Chcesz żeby bolało mnie serce..?
Po tych słowach wziąłem się w garść ale moja przestraszona mina jak przyklejona nie chciała zejść z twarzy, nie potrafiłem jej kompletnie zmyć i zastąpić za nią szczęśliwym i radosnym wyrazem który pocieszył by Takeru. Pomógł mi się ubrać a wszystkie karteczki które zostały jeszcze w szafce podarł i wyrzucił do kosza na śmieci. Wychodząc ze szkoły zatrzymaliśmy się na chwile, złapał moją dłoń i przeplótł palcami nie chcą jej choć trochę puścić. Spojrzał na mnie i kontynuował wcześniejszą rozmowę.
- Ren proszę nie martw się tym, postaram się coś z tym robić, to tylko ich głupie zabawy. Nie zamartwiaj się przez ich głupotę. Oni są po prostu zazdrośni.
- Okej - odpowiedziałem zmuszając się do uśmiechu.
Na dworze zdawał się być już lekki przymrozek. Wróciliśmy do domu zjedliśmy trochę, ubraliśmy się cieplej i wyszliśmy do pracy. Starałem się nie robić nic co mogło zasmucić Takeru więc przez cała drogę do pracy rozmawiałem z nim najpierw o dzisiejszym śniadaniu potem spadliśmy na trochę weselsze tematy. Było całkiem miło i prawie że zapomniałem o tych wszystkich karteczkach. W pracy obsługując klientów wszystkie myśli na temat tego co się stało zaczęły mnie nękać. Zadawałem sobie mnóstwo pytań  na ich temat, lecz na każde pytanie brakowało mi odpowiedzi. A najbardziej zastanawiało mnie dlaczego się tak tym przejmuje, przecież zanim poznałem Takeru robiłem wszystko żeby właśnie wszyscy myśleli o mnie jak najgorzej. To wszystko jest dla mnie takie dziwne, nigdy bym nie pomyślał, że będę się tak bardzo martwił takimi sprawami. Wszystkie myśli tego typu zaprzątały moją głowę, nie byłem nawet w sanie porządnie zając się swoją pracą. Wszystkie słowa które leciały w moim kierunku rozlatywały się tak szybko że nie byłem w stanie za nimi nadążyć. Jedyne co robiłem ze świadomością to uśmiechanie się do Takeru który w tym czasie nie odrywał wzroku ode mnie. Byłem świadomy tego, że jego spojrzenie było oznaką martwienia się o mnie, dlatego ze wszystkich sił próbowałem uśmiechać się najszczerzej jak umiałem.
Całą drogę do domu szedłem w ciszy słyszałem tylko parę razy głos Takeru ale nie wiem co dokładnie mówił. Gdy w końcu wróciliśmy do domu jedyną rzeczą jaką chciałem zrobić było pójście spać. Szybko zdjąłem buty i kierując się do pokoju usłyszałem biegnącego za mną Takeru. Za nim zdążyłem się odwrócić Takeru złapał mnie za ramię odwrócił w swoją stronę i lekko popchnął na ścianę. Jego twarz była tak bardzo zdenerwowana, pierwszy raz widziałem go w takim stanie. Przysunął się bliżej mnie i mocno uderzył pięścią w ścianę koło mojej głowy. Z lęku przymrużyłem oczy a Takery wykrzyczał:
- Czego to robisz?! Czego uśmiechasz się do mnie z litości?! Czego ignorujesz to co do ciebie mówię?!- Jego ton stopniowo zaczął się obniżać jakby zaczynał płakać. Oparł swoją głowę czołem o moje lewe ramię.– Proszę nie rób tego! Przecież powiedziałem ci żebyś nie brał tego do siebie, przecież powiedziałem ci, że cię kocham. Czy to się nie liczy? Proszę powiedz coś..
Słysząc te słowa i ton którym były wypowiadane zacząłem płakać. Gdy tylko poczułem pierwsze krople które spadały na jego ramię szybko objąłem go najmocniej jak umiałem.
-Ja przepraszam! Naprawdę! To wszystko przez to, że ja nigdy nie czułem się tak zraniony. „Nie jesteś go wart” te słowa bolą bardziej niż się spodziewałem. Ja zrobił bym wszystko żeby być wart ciebie, jestem w stanie zrobić wszystko by zostać u twojego boku – mój oddech stawał się niestabilny a łzy płynęły jeszcze bardziej. – Boje się. Boje się tego, że nas rozdzielą, boje się wszystkiego co mogło by unieważnić twoją miłość do mnie. Boje się swoich myśli które stają się coraz bardziej natarczywe. Dlaczego oni robią takie rzeczy..? Dlaczego aż tak bardzo zamartwiam się czymś takim..? Dawniej chciałem takich gróźb, chciałem być nienawidzony.. dlaczego teraz jest inaczej..?
Czułem jak moje ubranie przenikają łzy Takeru. Na chwile zapadła cisza było słychać tylko nasze szlochanie.
- Ren, to ja przepraszam nie powinienem tak na ciebie krzyczeć, przecież to nie twoja wina. Powinienem wiedzieć, że będziesz tak myślał.. Jestem taki głupi! Przepraszam!
-Nie przepraszaj! Powiedz tylko, że mnie kochasz..
- Kocham cię! Kocham cię! Kocham cię Ren! I zawsze będę kochał!
Obydwoje w tym momencie przestaliśmy płakać. Pocałował mnie i trzymając moją głowę złączył swoje czoło z moim.
-Odpowiedzią na wszystkie twoje pytania jest miłość którą się darzymy. To jedyna prawidłowa odpowiedz. I proszę nie bój się tych wszystkich rzeczy, tak jak mówiłem kocham cię nadzwyczajnie mocno i nic tego nie zmieni. Więc proszę już nie zaprzątaj sobie tym głowy.
Mówiąc to wszystko patrzył prosto w moje oczy, nie spoglądając nigdzie indziej.
- Okej. – odpowiedziałem nie drążąc dalej tematu.
Widząc jak zmęczony jestem powiedział:
- Może pójdziemy już do łóżka? Ledwo co stoisz, musiało cię to wszystko dzisiaj wykończyć.
Wytarłem swoje policzki i przytaknąłem
- Masz racje, chodźmy już spać.
Przebraliśmy się tylko w piżamy i od razu położyliśmy się do łóżka. Nie mówiliśmy nic więcej po prostu zasnęliśmy mocno przytuleni do siebie. Wstałem gdzieś po 6 zaskoczony faktem że Takeru już nie śpi i nie ma go w łóżku od razu wstałem i poszedłem do kuchni. Zanim wszedłem do kuchni słyszałem tylko gotującą się wodę, gdy przeszedłem przez drzwi zobaczyłem Takeru siedzącego przy stole i przeglądającego coś w laptopie.
- Dzień dobry- powiedział z uśmiechem.
Widząc go z samego rana uśmiechniętego poczułem się szczęśliwy. Nie odpowiedziałem nic. Po prostu kierowałem się w jego stronę. Podszedłem do niego dość blisko schyliłem się i pocałowałem go czule. Byłem zaskoczony samym sobą. Szybko stanąłem prosto odwróciłem się i swobodnie z uśmiechem na twarzy podszedłem do kuchenki, zakręciłem gaz pod czajnikiem z gotującą się wodą i zrobiłem sobie herbaty.
- Takeru, chcesz może coś do picia
- ..taak.. poproszę..
Odwróciłem się na chwile by zobaczyć czy z nim wszystko w porządku. Zobaczyłem jego czerwoną i oniemiałą twarz, szybko odwróciłem się by nie zauważył. Uśmiechnąłem się radośnie lekko chichotając.
- A co byś chciał się napić?
- hmm.. a tak.. herbatę poproszę.
- Okej
Nie miałem pojęcia nad czym teraz myśli ale i tak byłem szczęśliwy. Podszedłem do niego z herbatą, postawiłem ją koło laptopa. Takeru złapał mnie dłońmi za biodra i przyciągnął do siebie.
- Hmm.. o co chodzi? – powiedziałem z uśmiechem.
- Jestem zaskoczony ale to nie jest ważne. Ren, pocałuj mnie jeszcze raz.
- hm?! – moja twarz zrobiła się cała czerwona. – Ale musimy jeszcze zrobić śniadanie i trzeba iść do szkoły! – Zacząłem delikatnie wyrywać się z jego uścisku.
- Mamy jeszcze trochę czasu. Proszę zrób to jeszcze raz, to naprawdę  było bardzo przyjemne. – dodał z uśmiechem
- ehh.. no okej.
Klęknąłem tuż przed nim, położyłem dłonie na jego policzkach, i zacząłem całować go dokładnie tak jak wczoraj. Po chwili wstałem podpierając się o kolana Takeru.
- Tyle wystarczy.. Musimy jeszcze coś zjeść. Chodź pomóż mi zrobić coś dobrego – powiedziałem z lekkim uśmiechem.
Szczęśliwy wstał z krzesła i od razu zaczął wyjmować produkty z lodówki. Zjedliśmy śniadanie, przebraliśmy się i wyszliśmy z domu. Takeru w drodze do szkoły był jakiś nieobecny ale postanowiłem na razie nie zwracać na to uwagi w końcu wczoraj się trochę zdążyło i było by dziwne jakby wszystko na drugi dzień było dobrze. Weszliśmy do szkoły i skierowaliśmy się prosto do szafek.
- Takeru.. ja się trochę boje..
Ścisnął moją rękę bardzo mocno i powiedział:
- Nie bój się! Chodź..
Takeru pociągnął mnie do mojej szafki..
- Otwórz ją.
Wyjąłem kluczyk z plecaka i otworzyłem ją. Była w niej jedna karteczka złożona na kilka części. Otworzył ją i przeczytał.
- Mogę ja ją teraz przeczytać?
-Nie. Chodź..!
Złapał mnie za rękę i ciągnął mnie za sobą tak mocno i szybko, że nie nadążałem. Zatrzymał się nagle przed naszą salą. Spokojnie otworzył drzwi do sali znów pociągnął mnie za rękę aż znalazłem się w Sali. Nie miałem pojęcia co się dzieje, dlaczego jest taki gwałtowny i wściekły..? Co było napisane na tej kartce..? Kartka nadal znajdowała się w dłoni Takeru.
- Ren stój tu i się nie ruszaj!
-Takeru! Co się dzie..? – Nie dając mi dokończyć podszedł do chłopaka który stał niedaleko okna. Złapał go lewą ręką za kołnierz próbując podnieść go do góry, a prawą pięścią uderzył go z całej siły w twarz. Ten upadł na podłogę taranując przy tym kilka ławek. Wpadłem w panikę.. ta sytuacja mnie przerosła.
- Takeru!!!
Próbowałem podbiec do niego jak najszybciej by się dało lecz Takeru mi przerwał.
- Mówiłem, że masz się z stamtąd nie ruszać!!
Przestraszony stanąłem w bezruchu. Nie powiedziałem już nic więcej. Byłem tak przerażony, że miałem ochotę płakać jak małe dziecko które właśnie przewróciło się i pozdzierało kolana. Wszyscy w Sali stali oszołomieni tak jak ja nikt nie wiedział o co chodzi. Takeru odwrócił się do chłopaka leżącego na ziemi. Podszedł do niego, podniósł go za kołnierz, pokazał mu kartkę którą cały czas trzymał w prawej ręce i wykrzyczał:
- To chyba twoje! Skoro jesteś taki odważny żeby pisać takie listy to czego nie wrzuciłeś tego listu do mojej szafki?!! Myślisz, że kim ty jesteś żeby pisać coś takiego?!! Jesteś nikim, zapamiętaj to sobie bo drugi raz już tego nie usłyszysz!!
Zgniótł w ręku kartkę tuż przed jego oczami i ponownie uderzył go z całej siły w twarz aż chłopak upadł i nie potrafił sam wstać. Podszedł do niego jeszcze raz i włożył pogiętą kartkę do jego buzi. Chłopak szybko ją wypluł a Takeru nie oglądając się za siebie podszedł do mnie złapał mnie za rękę i wyprowadził z Sali. Tym razem starał się być delikatny i szedł bardziej stabilnie, mogłem spokojnie za nim nadążyć.
- Takeru..?
Zatrzymał się przy wyjściu ze szkoły, odwrócił się do mnie i z poważna miną powiedział:
- Przepraszam, że na ciebie krzyknąłem ale gdybym tego nie zrobił mogło by ci się coś stać. Naprawdę przepraszam!
- Takeru.. nie chodzi o to.. Skąd wiesz, że to ten chłopak napisał ten list? I co było w nim napisane?
- Widziałem jak ten chłopak się ciągle koło ciebie kręcił i widziałem wczoraj jak chował właśnie ten list do książki. Nie byłem pewny do kogo ten list był ale zapamiętałem dobrze jego wygląd więc jestem w 100% pewien, że to był jego lis. Co do treści listu, przepraszam ale nie powiem ci.. proszę nie bądź na mnie zły.. po prostu nie chce byś znowu miał przez to złe myśli..
- Jesteś strasznie nadopiekuńczy Takeru. – powiedziałem z naburmuszoną miną.
- hehe naprawdę przepraszam ale jak widzisz już taki jestem. – uśmiechnął się szeroko.
- Takeru! Nie boli cię ręka, może powinniśmy to czymś przemyć.
- Niee to nic takiego, to tylko małe zadrapania. Nic mi nie jest – powiedział radośnie złapał mnie za rękę i wyprowadził ze szkoły – dzisiaj sobie odpuścimy z lekcjami, w końcu było by tam trochę niezręcznie. – dodał z uśmiechem dalej prowadząc mnie za rękę jak małe dziecko które mogło by się po drodze zgubić.

wtorek, 29 października 2013

"Niekończące się życie"

Część - 12


 O godz. 6:00 obudził mnie budzik, Takeru nawet nie drgnął chodź dżwięk był ustawiony najgłośniej jak się dało. Położyłem się jeszcze trochę z zamiarem poleniuchowania. Takeru był odwrócony w moją stronę więc patrzyłem na niego z uśmiechem na twarzy, wyciągnąłem rękę z pod pościeli i zacząłem głaskać jego twarz. Najpierw gładziłem jego czoło potem lewy policzek gdy zacząłem dotykać jego usta palcem, otworzył oczy i uśmiechnął się. Myślałem, że mu to przeszkadza i zabrałem rękę, lecz Takeru zaprotestował:
-Nie przestawaj, to naprawdę bardzo przyjemne - uśmiechnął się i zamknął oczy.
-Okej - odpowiedziałem. Znów zacząłem głaskać go po policzkach i ustach. Serce zaczynało bić mi coraz mocniej. Jego twarz i moja tak samo zrobiła się czerwona. Złapał moją drugą rękę i położył na swojej piersi. Jego serce biło tak samo szybko jak moje. Zrobiłem się czerwony jak burak, nie wiedziałem co mam zrobić więc podsunąłem się bliżej Takeru i pocałowałem go w usta.
-Takeru, nie zasypiaj dzisiaj idziemy do szkoły a potem do pracy. Nie wolno nam zaspać. – Z uśmiechem na twarzy zacząłem głaskać go po włosach. Otworzył oczy i powiedział:
- No to wstajemy mamy dzisiaj przed sobą ciężki dzień – Po tych słowach wypowiedzianych przez Takeru, wstaliśmy, poszliśmy się umyć, przebraliśmy się, zrobiliśmy śniadanie i poszliśmy do szkoły. Po szkole wróciliśmy do domu zjedliśmy coś na szybko i wyruszyliśmy do pracy:
- Ren, dajmy z siebie wszystko w nowej pracy! – Spojrzał na mnie uśmiechnął się i wziął mnie pod ramię.
- Okej, dajmy z siebie wszystko! – odpowiedziałem z szerokim uśmiechem na twarzy.
Gdy dotarliśmy do restauracji w której mieliśmy pracować. Nie wiedzieliśmy gdzie mamy iść żeby dowiedzieć się co i jak mamy robić. Byliśmy tu pierwszy raz ponieważ spotkanie z szefem mieliśmy w kawiarni. Byliśmy całkiem zagubieni, gdy w końcu podeszła do nas wysoka dziewczyna z twarzą jasną i śliczną, była brunetką chodź miała rozjaśniane końcówki. Była ubrana w czarną spódniczkę białą bluzkę i fartuch zawiązywany na biodrach.
-W czym mogę pomóc? – zapytała uśmiechnięta.
- Jesteśmy od dzisiaj nowymi pracownikami w tej restauracji, tylko mamy kłopot bo nie wiemy gdzie mamy iść żeby spotkać się kierownikiem.
- A tak, szef mówił, że mamy nowych pracownik. A tak po za tym to nazywam się Inori mam nadzieje, że będzie się nam razem miło pracowało - ukłoniła się lekko i dodała - chodźcie zaprowadzę was do szefa.- Uśmiechnęła się, podążała w kierunku lady, a my za nią jak posłuszne pieski. Doprowadziła nas do kuchni gdzie stał szef i rozmawiał z kucharzem. Inori kazała nam zaczekać, a ona sama podeszła i powiedziała coś szefowi. Ten od razu spojrzał na nas i szeroko się uśmiechnął. Jeszcze chwile pogadał z kelnerką i podszedł do nas.
-Dzień dobry - szybko wyksztusiliśmy z siebie.
-Dzień dobry - odpowiedział - przyszykowałem dla was 2 fartuchy i bardzo prosiłbym żebyście od następnego razu przynosili sobie na zmianę białe bluzki i czarne materiałowe spodnie. Za jakiś tydzień powinienem mieć dla was strój firmowy do tego czasu musicie wziąć coś domu – dodał z uśmiechem.
Wyglądał na bardzo miłego człowieka, oprowadził nas po całym lokalu powiedział co i jak mamy robić. Dzisiaj tylko siedzieliśmy i przyglądaliśmy się innym kelnerkom (na rozkaz szefa). Była to restauracja urządzona dość elegancko, w rogach stały wielkie kwiaty z dużymi liśćmi, na stołach białe obrusy, jeden świecznik na środku i ładnie złożone serwetki. Byliśmy zachwyceni pracą w tej restauracji.
- Ta praca będzie bardziej dla nas zabawą niż udręka - zaśmiałem się siedząc przy Takeru.
- Też tak myślę - zaśmiał się razem ze mną. - Dla mnie największą przyjemnością jest to, że mogę pracować tu z tobą. – Uśmiechnął się i popatrzył mi prosto w oczy.
Miałem ochotę go jak najszybciej pocałować. Kelnerki patrzyły się na nas z małymi uśmieszkami na twarzy gdy zobaczyły jak czule na siebie patrzymy i jak blisko siebie siedzimy. Było mi troszkę głupio będą w nowej pracy i już być obiektem zainteresowania.
-Takeru one się na nas cały czas patrzą – powiedziałem cicho nie patrząc na kelnerki.
-W końcu jesteśmy tu jedynymi kelnerami – odpowiedział.
- Mi się wydaje, że one nie patrzą się przez to, że jesteśmy tu jedynymi kelnerami, a patrzą się na nasze zachowanie wobec siebie. Może powinniśmy się w pracy trochę ograniczać?
- Bzdura, ja nie mam zamiaru ograniczać się do zera, a i tak nie mogę cię pocałować dla mnie to już jest największe ograniczenie. Nie dam rady przez tyle czasu cię nie dotykać. To już wolałbym tu nie pracować, niż nie móc nawet na ciebie czule spojrzeć - zrobił smutną minę i spuścił głowę w dół.
- Dobrze już dobrze, nie musimy się aż tak ograniczać, ale bądź ostrożny, okej?
- Okej - odpowiedział  pełnym uśmiechem.
Siedzieliśmy tak od 16 do 21 aż zamknęli lokal. Wróciliśmy do domu zjedliśmy kolacje i wzięliśmy się za odrabianie lekcji. Siedzieliśmy razem przy biurku i pomagaliśmy sobie nawzajem. Przez chwile robiliśmy jedno z zadań które musieliśmy zrobić indywidualnie, zapadła cisza.
- Ren...?
- Tak?
- Kocham Cię! - wykrzyczał najmocniej jak umiał.
Moje serce w tamtej chwili zaczęło bić tak szybko, że nie potrafiłem wyksztusić z siebie słowa
-Ja naprawdę bardzo, bardzo Cię Kocham!  - po tych słowach przysunął i odwrócił krzesło w moją stronę. Następnie złapał dłońmi moją buzie i pocałował namiętnie, wkładając swój język do moich ust. Odsunąłem się od niego lekko.
- Takeru jeszcze nie odrobiliśmy lekcji, jak będziesz mnie tak całował to nie wytrzymam.
-No okej, ale jak odrobimy pozwolisz mi siebie popieścić, proszę chcę popatrzeć na twoje ciało, chcę je pieścić i doprowadzić cię do orgazmu.- Spojrzał na mnie namiętnym wzrokiem i dodał. -Wiem, że chcesz tego tak samo jak ja.
- Dobrze tylko proszę nie mów już takich rzeczy – zrobiłem się czerwony jak burak i schowałem głowę w książkę.  
Takeru uśmiechnął się najszerzej jak potrafił i wziął się do odrabiania lekcji. Cały czas próbował mnie dotykać w różnych miejscach. Jak tylko przestawał pisać i nad czymś myślał kład rękę na moim udzie i próbował ja cały czas przesuwać coraz wyżej, nie pozwalałem mu na to i swoją lewą ręką przytrzymywałem jego dłoń by nie zapuściła się za daleko. Gdy skończyliśmy lekcje było jakoś po 22.
- Chciałbym jeszcze umyć zęby bo już nie chcę mi się brać prysznicu – powiedziałem.
-To pójdę z tobą.
Weszliśmy do łazienki i zaczęliśmy myć zęby. Takeru umył zęby szybciej, wypukał buzie wodą, cofnął się trochę i przytulił mnie od tyłu kładąc brodę na moim ramieniu a ręce splatając na moim brzuchu. Widziałem jego uśmiech w lustrze. Widząc, że patrzę na jego odbicie w lustrze odkręcił twarz w stronę szyi i zaczął ją całować, czułem jak robi mi na niej malinki. Chcąc opukać usta wodą schyliłem się do kranu, Takeru puścił mój brzuch, zaczął jeździć dłońmi po moich plecach. Potem robił to na bokach mojego brzucha, schodził coraz niżej aż jego dłonie wylądowały na moim penisie. Wyplułem wodę z ust , szybko podniosłem się i odwróciłem  do Takeru.
- Poczekaj chwile... aż tak bardzo chcesz to robić...?- powiedziałem cichym tonem jakby do siebie
- Tak! Chcę to zrobić i to bardzo! Jestem tak napalony, że nie potrafię dłużej wytrzymać! Ren nie musisz mówić takich rzeczy w tak cichym tonem. Jestem tu tylko ja, nie ma tu nikogo innego.
-Ale to zawstydzające, ja nie umiem tak jak ty wykrzyczeć tego na głos - skuliłem głowę i patrzyłem na podłogę - Ja tak nie umiem…
-Proszę nie patrz w podłogę jak ze mną rozmawiasz, to zły nawyk, patrz mi prosto w oczy – złapał dłońmi moją twarz i podniósł ją na wysokość swoich niebieskich oczu.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć, więc patrzyłem mu w oczy tak intensywnie, że Takeru nie wytrzymał i zaczął całować mnie tak namiętnie, że wylądowaliśmy na podłodze.
- Takeru chodźmy do łóżka, nie jest wygonie leżeć na zimnej podłodze…
- Uhm – potwierdził.
Pomógł mi wstać, lecz od razu przytulił mnie i całował wychodząc tyłem z łazienki.
-Takeru przewrócimy się jeśli tak będziemy iść - powiedziałem w przerwach między pocałunkami.
Zaprzeczył tylko głową i dalej całował mnie kierując się do sypialni po drodze obijając się o wszystkie ściany. Zabrał swoją rękę z mojego policzka i otworzył drzwi. Usiadł na łóżku posądzając przy tym też mnie. Powoli kład mnie na nim, nadal całując moje wargi. Po chwili przestał, usiadł na moim brzuchu i zaczął rozpinać moją koszule. Widząc jak bardzo jest podniecony zacząłem zdejmować jego bluzkę. Gdy w końcu pozbyliśmy zbędnych koszul, zaczął całować mój brzuch. Pieścił moje sutki tak namiętnie, że nie wiedziałem co zrobić ze swoimi dłońmi. Lewą rękę położyłem na włosach Takeru, który dalej pieścił mój brzuch, a prawą zacząłem pieścić jego sutki tak, jak to on robił mi. Chciałem choć trochę dodać swojej inicjatywy w nasz seks. Takeru czując jak pieszczę jego sutki poszedł po całości. Szybko zdjął moje spodnie pieścił mojego penisa tak intensywnie, że po chwili doszedłem. Po czym zdjął swoje spodnie, zaczął wkładać palce do mojego odbytu robił to coraz szybciej dodając nowy palec. Gdy w końcu mnie przygotował, włożył swojego penisa we tak głęboko, że miałem ochotę wrzeszczeć z rozkoszy. Wsuwał i wysuwał go coraz szybciej, aż doprowadził mnie do orgazmu. To było takie cudowne uczucie, że nie miałem siły się po tym nawet ruszyć. Takeru wyszedł ze mnie i zdyszany położył się koło mnie.
-Dobrze było? – zapytał zdyszanym głosem.
-Uhm - potwierdziłem i cały zarumieniłem się na policzkach.
-Jesteś taki słodki. Kocham Cię tak strasznie, że z chęcią zrobił bym to jeszcze raz, ale widzę, że jesteś już wykończony- uśmiechnął się, przybliżył twarz do mojej i pocałował.
Patrzyliśmy sobie prosto w oczy, bez słowa, przez jakieś pół godziny, aż zasnęliśmy.

poniedziałek, 14 października 2013

"Niekończące się życie"

Część - 11


Wracaliśmy ze szkoły dość późno w ramach uczenia się wcześniejszych tematów w bibliotece. Z powodu dzisiejszych lekcji, w środku cieszyłem się jak małe dziecko. 
Następnego dnia, budząc się nad ranem, usłyszałem dzwonek do drzwi. Otwierając je, ujrzałem za nimi dorosłego mężczyznę w garniturze, trzymającego bukiet kwiatów.
 - Dzień dobry – powiedział. 
Patrząc na niego, jak na podejrzanego, odpowiedziałem 
- Dzień do... - Zanim zdążyłem dokończyć, mężczyzna zapytał
 - Czy jest Takeru? Przyjechałem z daleka. Czy mógłbym się z nim zobaczyć? - Po tych słowach uświadomiłem sobie, że mógł być to ojciec Takeru. Przeraziłem się a moja twarz zbladła. Postanowiłem jak najszybciej zamknąć drzwi, uprzedzając uprzejmie.
 - Przepraszam, ale Takeru tu nie ma, do widzenia. 
Szybko zamknąłem drzwi i pobiegłem go obudzić . Wchodząc do pokoju skoczyłem na łóżko,  zacząłem szturchać go bardzo mocno i krzyczeć
 - Takeru obudź się! Takeru! - Widząc zaspanego i nieświadomego Takeru dodałem – Przed chwilą do drzwi dzwonił  jakiś dorosły mężczyzna. Otworzyłem mu je. Był wysoki, ubrany w garnitur i trzymał kwiaty, mówił, że szuka Takeru i że przyjechał z daleka.
 -Co?! On tu przyjechał?! - Takeru wstał gwałtownie i zaczął się strasznie denerwować.
 - Powiedziałem, że cię tu nie ma i zamknąłem drzwi. - Zszedłem z łóżka razem z nim. Takeru zdesperowanym ruchem chwycił mnie za ramie i powiedział
 - Dobrze, że mu tak powiedziałeś - zmusił się do lekkiego uśmiechu i dodał - A tak poza tym dzień dobry Ren.  - Po tych słowach dał mi namiętnego całusa i przytulił mnie czule.
- Nie martw się Takeru. On nie może nam nic zrobić. Moi rodzice są dobrze ustatkowani. Nawet jakby nas dotknął, skończyłoby się to dla niego źle. 
Odsunął się kawałeczek uśmiechnął się mocno i znów pocałował. Nasze języki stykały się plącząc w mojej buzi. Uwielbiałem się z nim całować.
- Ale nie chce by ktokolwiek oprócz ciebie mnie dotykał rozumiesz? – powiedziałem stanowczym tonem.
- Tak, ale to dotyczy się też ciebie.
Z uśmiechem na twarzy przytuliłem go mocno i polizałem go w ucho. Zacząłem podgryzać je i lizać. Z sekundy na sekundę robiło się coraz bardziej gorąc i czerwone. Zacząłem całować go po szyi kierując się w dół. 
- Ren, za kilka godzin idziemy do szkoły! – powiedział z wyrzutem.
 - To nic. Mam ochotę zrobić to z tobą. Chce żebyś zapomniał o wszelkich problemach i myślał tylko o tym jak cię kocham. Słyszysz? –odsunąłem się odrobinkę i spojrzałem w  jego piękne oczy
- Kocham cię tak bardzo, że moje ciało, które całujesz i dotykasz jest tylko twoje. Dzięki  twojemu dotykowi robię się taki rozpalony i rozluźniony…
 Takeru słysząc te słowa przez chwile nie ruszał się z wrażenia, aż w końcu uświadomił sobie, że  znów całuję go po szyi. Wstał szybko, wziął mnie na ręce i  rzucił mnie na łóżko. Zaczął się rozbierać i przy okazji, pozbawiał mnie ubrań, na co mu pozwalałem, a wręcz pomagałem mu. Jęczałem z przyjemności.
 Gdy byliśmy cali nadzy, zaczął pieścić moje sutki ustami podgryzając je i liżąc. Jego prawa ręka delikatnie spoczęła na moim penisie, a lewa leżała na moim prawym policzku. Czułem jego oddech na całym ciele. Dotyk jego warg na moim ciele był bardzo podniecający. Całował mnie coraz niżej. Robiło mi się gorąco. Masował mojego penisa coraz mocniej, w końcu zniżył twarz dużo niżej. Zaczął go lizać, robił to coraz namiętniej. Jego ręce gładziły moje ciało, aż robiło się całe wrzące. Robił to tak długo, aż moje podniecenie było na granicy. Przestał, podniósł moje nogi i delikatnie zaczął wkładać mokry palec do odbytu. Kiedy uznał, że jestem wystarczająco rozciągnięty, poniósł moje nogi jeszcze wyżej i delikatnym i zdecydowanym ruchem włożył swojego penisa we mnie. Poczułem w sobie ciepło.  Zakręciła mi się łza w oku, ale nie bolało. Powoli zaczął się ruszać. Ruchy stawały się coraz to szybsze, a ja nie wytrzymując, doszedłem, po chwili, Takeru zrobił to samo we mnie. Nie wychodząc z mojego ciała położył się na mnie i chwile odpoczywał. 
- Co się stało? – zapytałem zadyszany i zmęczony.
 - Hmm …? Nic się nie stało, po prostu chcę jeszcze w tobie chwile zostać.
Moja twarz zarumieniła się, byłem tak skrępowany, że nie miałem pojęcia co zrobić, a nawet powiedzieć. W końcu niechętnie wydukałem:
 - Takeru musimy iść do szkoły..
 Zrobił smutną minę i nic nie odpowiedział.
- Takeru..? - zapytałem   - Coś się dzieje? Powiedz mi..
 - Nie, nic się nie dzieje. - Po tych słowach zszedł ze mnie i położył się obok. - Po prostu boje się o ciebie, przyszedł do twojego domu mój ojciec. Nigdy by mi przez myśl nie przeszło, że może przyjechać do tego miasta i jeszcze zadzwonić do twojego domu. Jestem przerażony tym co się dzieje. Boje się tak bardzo, że nie potrafię o tym nie myśleć. 
- Takeru.. nie przejmuj się aż tak bardzo, nie jesteśmy małymi dziećmi. To co było kiedyś już nie powróci. Teraz masz mnie, a ja mam ciebie. Nie myślmy na razie o tym, pójdziemy do szkoły, wrócimy do domu i przed snem pocałuje cię jak codziennie -Uśmiechnąłem się najmocniej jak umiałem - Wszystko będzie tak jak powinno, jeżeli zdarzy się coś oprócz tego damy sobie z tym rade i dalej będziemy razem jak dotychczas.
 - Okej. - Takeru lekko uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. 
O godzinie 7:00 wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie i wyruszyliśmy na lekcje. W szkole nie działo się nic nadzwyczajnego oprócz tego, że staliśmy się jej główną atrakcją.  
Idąc korytarzem, bądź siedząc w sali Takeru ciągle starał się dotykać mnie w różnych miejscach. Wszyscy byli przerażeni tym widokiem lecz ja byłem szczęśliwy. Jego dotyk sprawiał mi ogromną przyjemność nawet jeśli był to tylko lekki dotyk ręki. Tak minęły 3 dni, szkoła, dom i spanie. Nie działo się nic dziwnego. Do tej pory ani razu nie widzileliśmy ojca Takeru z czego byłem zadowolony, a Takeru już powoli starał się o nim zapomnieć. Nie padały o nim żadne słowa. We wtorek rano zjedliśmy śniadanie i rozmawialiśmy jak zwykle na różne tematy, lecz tego dnia trochę to zmieniłem.
- Takeru, chciałbym pójść do pracy. Nie chce żyć ciągle za pieniądze moich rodziców. Chciałbym wynająć swoje własne mieszkanie i mieszkać tam z tobą na własną rękę. Zmienić swoje życie i prowadzić je po swojemu – powiedziałem stanowczym tonem. 
- Jeżeli tego chcesz to nie mam nic przeciwko. Ja też zacznę zarabiać, zamieszkamy razem i będziemy spłacać po połowie czynsz. Okej?- odpowiedział.
To właśnie za to kocham Takeru. Nigdy nie zostawiłby mnie samego. Uśmiechnąłem się i miałem ochotę przytulić go najmocniej jak umiałem, ale się powstrzymałem i z uśmiechem na twarzy dalej zajadałem śniadanie przygotowane przez niego. Po szkole zaczęliśmy szukać ofert pracy w internecie, przeszukaliśmy kilka stron i dzwoniliśmy do wybranych. Najbardziej spodobała nam sie oferta w której poszukiwali więcej niż 1 pracownika i była to restauracja w której mieliśmy pełnić role kelnerów. Była to całkiem opłacalna praca, pasowała  do naszych zajęć szkolnych i moglibyśmy przebywać wtedy w tej samej restauracji i być cały czas ze sobą. Od razu przystaliśmy na tą ofertę pracy i zgłosiliśmy się na spotkanie. Kierownik restauracji był nami zadowolony i zatrudnił nas od razu Mieliśmy zacząć już następnego dnia.
Wieczorem, w domu, zachwyceni nie spaliśmy i nie przestawaliśmy myśleć jak będzie nam tam pracować. 
-Takeru jestem zachwycony naszą nową pracą i mam nadzieję,  że będzie się nam tam fajnie pracowało – powiedziałem rozmarzony. 
 - Też tak myślę. Wiesz Ren, dawno nie byliśmy na randce, brakuje mi tego trochę. - Zrobił smutną minę, wysunął rękę spod kołdry i zewnętrzną stroną dłoni pogłaskał mój policzek. Złapałem jego rękę i trzymałem bardzo mocno. 

- Mi też tego brakuje, ale jestem pewny, że do nich wrócimy jak tylko zarobimy trochę pieniędzy. Myślę, że jak na razie możemy przeżyć razem  tylko na spaniu i mieszkaniu ze sobą. - Uśmiechnąłem się lekko, zamknąłem oczy i kilka minut po tym zasnąłem. Nie słysząc co Takeru odpowiedział na moje słowa.